Jak ja nie lubię zaniżać średniej...
Ileż ja się nasłuchałam pozytywnych opinii na temat Vatiki... Jak to ona pięknie pachnie, jakie to włosy są cudownie nawilżone po jej użyciu, jaka to ona jest wydajna, jak to ona rewelacyjnie wspomaga zniszczone i pozbawione blasku włosy... Nie mogłam przejść obok niej obojętnie.
Kupiłam ją jednak z dwóch powodów:
1) przez miesiąc czaiłam się na starą wersję Vatiki, ale albo jej koszt był niesłychanie wysoki (wysyłka z helfy to jakiś żart), albo nie była dostępna w osiedlowej zielarni... gdy już ją dorwałam, do szału doprowadzał mnie fakt, że musiałam olejek każdorazowo podgrzewać, by móc w ogóle wydobyć jego zawartość z butelki :D cóż, preferuję niską temperaturę w pokoju, więc olejek błyskawicznie zmieniał swoją postać z płynnej, w stałą... szukałam więc czegoć, co mnie uratuje przed tą zabawą w ogrzewanie butelki;
2) TŻ wynalazł wielką promocję - 300ml olejku w cenie 10zł, a skoro zazwyczaj za 200ml płaci sie ok. 20-22zł, to była to okazja, obok której nie można przejść obojętnie :) kupiłam więc po 2 butelki 300ml Vatiki kokosowej (niebieska nakrętka i żółtawa oliwka) oraz oliwkowej (zielona nakrętka i zielona oliwka).
Niestety 1 kokosową i 1 oliwkową byłam zmuszona sprzedać :D
<b>PLUSY:</b>
- nie ma żadnych problemów ze spłukaniem go z włosów, posiłkowałam się przeróżnymi szamponami i w każdym przypadku wuystarczyło zaledwie jedno mycie,
- wydajny, acz to bardziej zasługa skromnego dozowania niż samego olejku...
- nie zastyga jak jego standardowa, stara wersja w pękatej zielonej butelce; to pozwala zaoszczędzić czas, który tracimy doprowadzając Vatikę do postaci płynnej ;)
<b>MINUSY:</b>
- Ludwiczny zapach ;) kupując Vatikę byłam przygotowana na cytrusowo-kokosową mieszankę zapachową, a że mój nos wyjątkowo toleruje oba zapachy, stosowanie Vatiki powinno być dla mnie wielką przyjemnością... tymczasem ten olejek śmierdzi cytrynowym płynem do naczyń :( cytrynowa chemia bez żadnych nut kokosowych... na tyle drażniła mój nos, że zaczynałam kichać i miałam trudności z zaśnięciem (olejek zawsze aplikowałam na noc),
- ani jedna z obietnic nie została spełniona:
* obiecywano nawilżenie, tymczasem po każdym użyciu tego olejku włosy stawały się coraz bardziej suche i sianowate. Mam rzadkie silnie przetłuszczające się włosy, więc osiągnięcie na mojej głowie burzy włosów, które się puszą(!) wydawało mi się niemożliwe do osiągnięcia... po użyciu tego olejku wyglądałam tak, jakby przez moją fryzurę przeszło tornado, które połamało mi włosy... zazwyczaj mam gładkie i w miarę lśniące włosy, nie mam problemów z rozdwajającymi się końcówkami i mimo częstego farbowania, moje włosy prezentują się całkiem dobrze. Niestety po spłukaniu Vatiki i NATURALNYM wysuszeniu włosów prezentowały się tak, jakby były spalone przez nieudolnego fryzjera, który maltretował je niezliczoną ilością zabiegów :(
* obiecywano nadanie objętości i grubości włosom - przez objętość rozumiano ten wielki sianowaty kołtun na głowie? a grubość? miałam lichutkie, cieniutkie włosy i nadal mam, a zużyłam 3/4 największej butelki, nakładając olejek 3 razy w tygodniu :)
* obiecywano zapobieganie wypadaniu włosów, a w moim przypadku podczas każdej aplikacji olejku traciłam ich sporą ilość :D nakładałam olejki Amla, Sesa, a od niedawna posiłkuję się oliwą z oliwek i olejkiem z Rossmanna i takich cudów jeszcze nie widziałam :D łysieję w oczach nanosząc go na włosy, potem kolejne wylatują przy spłukiwaniu, a następna partia przy rozczesywaniu... u mnie można więc mówić o nasileniu wypadania włosów lub jego wywołaniu, bo zanim sięgnęłam po ten olejek, wypadanie było zahamowane i włosy zaczynały odrastać :)
- nie przyspieszył wzrostu włosa,
- sprawia, że włosy zaczynają się niemiłosiernie elektryzować! mało tego, te "bioprądy" doprowadziły do tego, że w okresie, gdy go intensywnie stosowałam, wszystkie metalowe przedmioty jakich dotknęłam "porażały" mnie prądem :) dość irytujące zważywszy na to, że nie mogłam nawet otworzyć sobie drzwi, by nie narazić się na niemiłe "kopnięcie" :D odstawiłam olejek i po 2 dniach bezpowrotnie problem ustąpił, a włosy stały się oklapnięte tak jak zwykle (i dobrze, bo widok antenek sterczących na boki po zdjęciu czapki, kurtki, szalika, bluzki itd. doprowadzał mnie do szału) ;).
Nigdy więcej Vatiki!
Używam tego produktu od: kilku miesięcy
Ilość zużytych opakowań: zużywam 300ml