Niuqi Fantasy Mask, Maska na tkaninie oczyszczenie `Figlarna Foka` 

W zeszłym roku przypadkowo wpadłam na maski Niuqi. Nigdy nie zwracałam uwagi na kosmetyki w dyskontach spożywczych, a jednak ładne opakowania sprawiły, że zaryzykowałam. Starsze wydania masek zrobiły na mnie nawet dobre wrażenie, więc ucieszyłam się jak zobaczyłam w biedronce nowe warianty. Z wielką nadzieją wzięłam wszystkie wersje i nie mogłam doczekać się testowania. Niestety już druga z czterech masek mnie zawiodła. Mam cerę mieszaną, przetłuszczającą się w strefie T, od czasu do czasu potrzebuję jakiejś maski oczyszczającej, żeby nadać skórze lekkości. Opakowanie to foliowa saszeta z nacięciami po obu stronach. Na odwrocie znajdziemy informację odnośnie składu, sposób użycia i efekty którymi powinniśmy się cieszyć po zabiegu. Pierwsze co mnie zawiodło to płachta, starsze wydani masek Niuqi miały świetne płachty, szybko i bezproblemowo nakładałam je na twarz, dopasowywały się cudownie ! Ta jest twarda, okropnie toporna, brakuje jej nacięć, nie chce w ogóle dopasować się do twarzy. Jak już uda nam się ją rozłożyć to po chwili maska zaczyna odstawać i odczuwamy jak delikatnie zjeżdża w dół. Trzymałam ją na twarzy jakieś 15 minut i efekty niestety nie powalają. Maska jest dedykowana cerom mieszanym i tłustym. W składzie znajdziemy wodę bambusową, która reguluje wydzielanie gruczołów łojowych. Matcha ma działanie matujące i redukujące zaczerwienienia. Jak ta maska wypadła u mnie ? Niestety kiepsko... nie widzę, aby moja cera została zmatowiona, sebum wydziela się tak samo jak się wydzielało. Nie podoba mi się to, że na twarzy zostaje lepka warstwa, która nie za bardzo chce się wchłonąć. Na plus delikatny, świeży zapach i dużo esencji. Niestety, ale jestem rozczarowana tą wersją...