Bielenda Ayurveda Skin Yoga, Regenerująco-relaksujący pielęgnacyjny rytuał do rąk i paznokci 

Krem w różowej plastikowej tubce z złotym zdobieniem na etykiecie. Małe opakowanie fajne do torebki. Konsystencja biała i lekka szybko się wchłania. Orientalny zapach nie wszystkim może się podobać. Mi nie przeszkadzał. Krem fajnie łagodzi suchą skórę i nawilża na jakiś czas. Nie uczula. Jest tani.

Jak do tej pory mój numer jeden. Pięknie pachnie. Dobrze się wchłania. Nie pozostawia tłustego filmu. Dobrze regeneruje popękane ręce. Nie szczypie ran. Odżywia. Nawilża.

plusy: + cudowny orientalny zapach + w miarę dobrze nawilża minusy: - nieco zbyt rzadka konsystencja - zostawia odrobinę tłustą warstwę inne cechy, których nie biorę pod uwagę przy ocenie: - niska dostępność - wysoka cena + poręczna tubka

Ze względu na wykonywany przeze mnie zawód bardzo często muszę sięgać po kremy do rąk, gdyż często dezynfekuje je produktami na bazie alkoholu, w związku z tym regularnie jestem narażona na ich przesuszenie czy nawet pojawienie się z tego powodu ranek na skórze. Uwielbiam testować nowe kosmetyki i praktycznie za każdym razem kupuję sobie niestosowany przeze mnie do tej pory kremik. Tym razem z czystej ciekawości zakupiłam propozycję od marki Bielenda z serii Ayurveda Skin Yoga. Do momentu zakupu produktu nie miałam pojęcia o istnieniu tejże serii, natomiast widząc ją na sklepowej półce - poczułam ogromne zainteresowanie i bez większego zastanowienia zdecydowałam się na zakup. Kosmetyk do tej pory dostępny jest w dwóch wersjach. Ja stosowałam tę regenerująco - relaksującą w opakowaniu, na których dominuje barwa różowa, natomiast na rynku znajdziemy jeszcze wersję jasnozieloną, nawilżającą. Krem zamknięty został w opakowaniu o pojemności 50 ml, zaś jego cena regularna wynosi około dziesięć złotych. Design produktu jest naprawdę bardzo ładny, oczywiście kojarzy się z orientem. Oprócz złotych zdobień umieszczono tutaj także najważniejsze informacje o produkcie, czyli logo producenta, nazwa produktu, bardziej szczegółowy opis, zalecany sposób użytku czy oczywiście skład. W kosmetyku umieszczono wiele ciekawych składników, które oprócz działania pielęgnującego wpływają też znacząco na jego zapach. Mamy tutaj między innymi imbir, czyli składnik działający przeciwzapalnie, kurkumę, która redukuje zaczerwienienia czy olej abisyński, który działa odżywczo, nawilżająco oraz regenerująco. Produkt ma delikatną, kremową, niezbyt gęstą konsystencję oraz białą barwę. Pachnie naprawdę bardzo ładnie, orientalnie, orzeźwiająco, pełno tutaj różnych przypraw, nawet tych wcześniej wymienionych. Kremik bardzo szybko się wchłania, ale nie całkowicie. Pozostawia na skórze niesamowicie przyjemną warstwę, które posiada działanie ochronne, utrzymuje nawilżenie, ale nie jest klejąca się. Produkt faktycznie działa bardzo przyjemnie, przede wszystkim mocno zmiękcza oraz odżywia skórę. Nadaje jej nawilżenia oraz miękkości. Przyjemnie odżywia i regeneruje suche dłonie. Sprawdzi się nawet w przypadku bardzo intensywnych przesuszeń. Kremik przede wszystkim pozytywnie zaskoczył mnie pod względem swojego relaksującego zapachu, ale również nie można mu odjąć cudownego działania pielęgnującego. Pozostawia na dłoniach przyjemną, nawilżającą warstwę. Zdecydowanie polecam go każdemu, tak naprawdę nie widzę tutaj żadnych wad. Z chęcią przetestuję także drugą dostępną wersję kremu z tej serii.