Żel ten kupiłam z ciekawości. Uwielbiam żele pod prysznic tej marki - najczęściej goszczą na półce w mojej łazience, gdyż testuję wszystkie wersje zapachowe, jakie tylko pojawią się w sklepach. W tym przypadku zostałam przyciągnięta głównie wyglądem opakowania. Zapachu się trochę obawiałam. Czy słusznie? O tym poniżej. Kosztował mnie kilkanaście złotych w drogerii stacjonarnej.
Kocham otulać się przyjemnymi zapachami podczas kąpieli. Nie ma nic przyjemniejszego od unoszących się dookoła aromatów, kiedy ciało zanurzone jest w gorącej wodzie. Dla mnie każda kąpiel to reset umysłu. Nie mam na myśli bezczynnego siedzenia, którego nie lubię. Mam na myśli zwyczajne mycie, tylko że we wannie, bo prysznica nie posiadam. A że używam do tego żeli pod prysznic - cóż, chyba to nie grzech :D? Tym razem miałam okazję przetestować kolejną nowość Yope o nazwie Zimowa Noc. Czym taka noc pachnie? Według Yope jest to połączenie wanilii z imbirem, cynamonem, goździkami i rumem. A według mnie nie tu żadnego związku. No chyba, że zimowe noce to dla Was aromat waniliowej coli. Bo właśnie ją tutaj czuć. Ale nie Coca Colę czy Pepsi, tylko Polo Cocktę lub inne podróbki :D. To chyba wina imbiru, którego można w taki sposób zinterpretować. Jest to zapach nie tyle słodki, co mdły. Nie ma żadnego przełamania, żadnej świeżej nuty - pachnie po prostu gęstą, budyniową wanilią z dodatkiem korzennego imbiru, a reszty nut totalnie nie czuć. Nie jest to na szczęście bardzo intensywna i agresywna woń, a otulająca. Szkoda tylko, że otula tanią colą. Z przykrością stwierdzam, że to jeden z najgorszych zapachów tej marki, jak nie najgorszy. Żel ten ratuje tylko działanie, które niezmiennie jest świetne. Do mycia używam gąbek, więc przy okazji zwiększam wydajność produktu, gdyż na takich gąbkach lepiej się pieni. Tak więc z pianą nie ma tutaj problemu. Nie wysusza też skóry, tylko mam wrażenie, że delikatnie ją pielęgnuje - tak, jak to zostało obiecane. Po kąpieli nie czuję, że muszę od razu nawilżać ciało. No ale niestety, ocenę muszę i tak obniżyć. Nie będę jej zawyżać tylko dlatego, że lubię tę markę i nie zawiodłam się na działaniu. Ale mimo wszystko wypróbujcie go na sobie. Gusta są różne, więc a nuż taki zapach trafi właśnie w Wasz!
Opakowanie to obła, plastikowa butelka z zakręcaną pompką. Szata graficzna jak zwykle jest super pomysłowa, urocza, ciekawa. W tym przypadku mamy rysunkowego wilka z koroną na głowie, wyjącego do księżyca w akompaniamencie gwiazd, chmur, kropel deszczu i łysego lasu. Kocham zarówno motyw księżyca, gwiazd i generalnie kosmosu, jak i wilki, które są niesamowicie inteligentnymi zwierzętami. A żeby tego było mało, to cała butelka jest w intensywnie chabrowym kolorze, na którego widok aż zwężają mi się źrenice. No dzieło sztuki! Całość ma dobrą jakość, wraz z pompką niestwarzającą problemów od początku do końca. Pojemność to 400ml.
Zalety:
- 98% składników pochodzenia naturalnego
- Dobrze oczyszcza, nie wysuszając skóry
- Mocno się pieni (przynajmniej na gąbce)
- Idealna konsystencja
- Ładne i dobrej jakości opakowanie
Wady:
- Mdły zapach, jeden z najgorszych tej marki
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie