Kolor cudowny, ale mógłby być nieco trwalszy.
Dotychczas preferowałam róże prasowane, ewentualnie sypkie. Sztyfty nigdy mnie nie przekonywały, jednak gdy zobaczyłam kolory, jakie oferuje Golden Rose, wzięłam bez zastanowienia dwie sztuki.
105 to zgaszony, matowy odcień brudnego różu - genialny, nieco zbliżony do mojego ukochanego Rosewood od EL. Wygląda fenomenalnie na każdym typie urody (sprawdzone) - u mnie na oliwkowej karnacji, ciemnej oprawie oczu i czarnych włosach daje efekt naturalnego rumieńca. Przepiękny kolor i polecam go każdej z Was!
106 to brzoskwiniowy róż opalizujący na złoto - fajnie sprawdzał się latem i ładnie prezentuje się na zdjęciach.
Opakowanie jest małe, zgrabne, w odcieniu matowej czerni. Zamyka się na ten charakterystyczny klik. Sam sztyft jest porządnie osadzony i płynnie się wysuwa. Całość dodatkowo znajduje się w czarnym kartoniku ze złoceniami.
Sztyft jest bezzapachowy i ma dość osobliwą konsystencję - niby jest kremowy, ale przy tym zachowuje pewną pudrowość. Niemniej jednak, łatwo go zblendować i bez problemu rozprowadzimy go na skórze.
Ja najczęściej stosuję go na twarz przyprószoną pudrem sypkim - jest to możliwe właśnie dzięki tej lekko pudrowej konsystencji.
Na twarzy wygląda naturalnie i jest niewidoczny - pamiętam jak nałożyłam go na krem BB, koleżanki pytały, co się stało, że wyglądam tak promiennie i uroczo ;) A całą robotę robił właśnie odcień 105. Nadaje promienny i młodzieńczy wygląd, rumieniec jest taki, jak mój własny, bez grama sztuczności.
Trzyma się na skórze około 7 h w niezmienionym stanie, później zaczyna blednąć - a szkoda, bo życzyłabym sobie mieć go na buzi aż do wieczora. Jednakże biorąc pod uwagę jego cenę (20 zł), można mu to wybaczyć.
Lubię go, bo nie zapycha i nie uczula, ponadto jest niezwykle wydajny - mam swoje dwie sztuki od czerwca, a końca nie widać, tak więc śmiało mogę powiedzieć, że ubiłam bardzo dobry interes.
Niesamowicie uwiódł mnie nr 105 i jestem pewna, że kupię go po raz kolejny - gdyby jeszcze był ze mną dłużej, to miałabym godnego następcę Rosewood. A tak, muszę się zadowolić tym, co znalazłam, a zamiennika swojego ulubieńca szukać nadal ;) 106 jest w porządku, jednakże nie nadaje się do codziennego makijażu, jedynie na wiosnę-lato lub na wieczór.
Mimo wszystko, polecam, bo kolory są przepiękne, a efekt jest naprawdę bardzo, bardzo fajny!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie