Orto Parisi Cuoium EDP 

Płaskich, nudnych zapachów nie cierpię organicznie. Wolę nie używać pachnideł, niźli kropić się wykastrowanym z perfumiarskiej duszy banałem. Cuoium (nazwa ta oznacza wyprawioną lub garbowaną skórę) otrzymałam w prezencie od osoby, która zawsze obdarowuje mnie nieszablonowymi prezentami. Początek z tym zapachem był poniekąd dziwny (warto dodać, że zapachy Otto Parisi penetrują ciemne strony człowieka, jego związki z ziemią i punkty, w których te dwie sfery się zderzają). Gęstość, moc, duszny kadzidlany dym, dziegieć, tytoń palony samotnie w gwieździstą noc, skórzany pas rozgrzany na słońcu, słodka ambra - to były moje pierwsze skojarzenia po inauguracji. Byłam skonsternowała i lekko zbita z tropu. Pomyślałam, że szanse na symbiozę między nami są wątpliwe. Ale warto być cierpliwym, bo z czasem, próżno mówić o symbiozie, lecz o pełnej harmonii między nami. Te perfumy to zagadka. W każdej sekundzie uwalniany jest tu magiczny gąszcz zapachowych nut. To zapach, który nie stoi pomnikowo w miejscu, lecz pruje jak Speedy Gonzales krzyczący Arriba! Arriba! O dziwo, ten tytoniowo-dziegciowy wstęp oprawiony w skórzane ramy, bardzo szybko osładza się dzięki wonnym przyprawom i zostaje dokręcony mocą piżma (dodam, że zapach dymu papierosowego działa na mnie jak płachta na byka). Brązowy palony cukier również odgrywa tu ważną rolę, bo całą tą gorycz i dym zalewa falą brązowej przepalanki, tak jakby zapach chciał zagrać nam na nosie i powiedzieć "oto moja druga natura". Otulona tym zapachem czuje się całkowicie wyjątkowa (jak mały chłopiec w dawnej reklamie Werther's Original). Cuoium na skórze i ubraniach trwa i trwa jak niezapomniana piosenka. Jest to zapach mocno dominujący, żaden tam dyskretny perfumiarski pantofelek, raczej dostojny, skórzany, ręcznie robiony kowbojek, który nastąpi na gardło każdego, kto zetknie się z nim w bliskim promieniu (o tak, ten zapach mocno zwraca na siebie uwagę i intryguje jak lampart na nocnym polowaniu). Nie muszę dodawać, że flakonik to takie małe dzieło sztuki. Buteleczka otulona całunem fałdowanej brązowej skóry, idealnie podkreśla charakter tego, co kryje się w środku. Chapeau bas!