Po lekturze nut zapachowych kupiłam cały flakon w ciemno. Wszystkim doskonale wiadomo, że efekty takiej spontanicznej decyzji zakupowej bardzo potrafią przypominać gry hazardowe.
Dwa dni temu wypuściłam nieznajomego dżina z butelki………. I oto jak przebiegało otwarcie.
Dżinn jest bardzo nowoczesny, bardzo nieznajomy i dziwnie mało podobny do dżinna.
Jakiś taki szczupły, odziany w delikatne szmatki, z cieniutkiej zamszowej skórki. Markowe szmatki, nie mam żadnych złudzeń,bo skórka jest najwyższej jakości, którą widać po miękkości, z jaką układa się na ciele. Dżinn jednak albo wyraźnie nie szanuje odzieży, albo otrzymał dziwaczne zlecenie, ponieważ ta delikatna skóra przesiąknięta jest wyraźnie zapachem garażu, jakichś smarów lub olejów. Jest także zauważalnie zakurzona (za woń kurzu odpowiada z całą pewnością oud, który nie jest tu wymieniony w nutach zapachowych, ale mój agarofilny nos nie może się mylić- jest tu drewno agarowe, ale w swojej niemedycznej, subtelnej formie, zbliżonej do tej, która występuje w Santal Bush Toma Forda. Oud wręcz pieszczotliwy, nie pozostawiający wątpliwości co do drzewnego pochodzenia tej żywicy, całkowicie wolny od septycznych, szpitalno- bandażowych aspektów, i poprzez swą delikatność nie pchający się na plan pierwszy, tylko „zakurzający” całą kompozycję).
Z zakurzonego, skórzanego dżinna sypie się także złoty, szafranowy pył, towarzyszący każdemu z jego miękkich ruchów. Androgyniczny osobnik w zakurzonych, pobrudzonym smarem skórzanych szmatkach nie daje w tej fazie odpowiedzi, czy jest dżinnem dobrym, czy też demonem. Piękny, czy bestia, współczesny elf, biegły w sztuce napraw silników samolotowych, czy złotousty potwór, współpracujący z Al-Kaidą?
W nucie serca ciągle jeszcze nie wiem.
Ale po paru godzinach już tak.
Serce zaczyna pulsować jaśminem i malinami. Tymi ostatnimi, ku mojemu rosnącemu zdumieniu, najzupełniej wyraźnie. Dżinn z wyzłoconą szafranem skórą patrzy na mnie skośnymi oczami, i podaje dzban z malinami w taki sposób, jakby nakłaniał mnie do zakazanych przyjemności. To ambra odpowiada za leniwie kuszący, zmysłowy charakter bazy.
Myślę nad życzeniem…..
Mam! Drogi Dżinnie, żeby Tuscan Leather, niepodobna do niczego, co znam, była o połowę tańsza!