Mixsoon Bean Essence Esencja do twarzy

Szczerze mówiąc, jestem w szoku, ile ta esencja zbiera zachwytów w sieci, bo u mnie... praktycznie nic nie robi. Nie jest zła, ale też absolutnie mnie nie zachwyca – to taki totalny przeciętniak, który nie daje żadnych zauważalnych efektów. Nie widzę ani nawilżenia, ani wygładzenia, ani działania złuszczającego, którego się spodziewałam. Na mojej skórze nie tworzy też efektu glass skin, który często jest opisywany przez inne osoby. Mam cerę skłonną do zaskórników i liczyłam, że pomoże, ale niestety – bez zmian. Największy minus to dla mnie mocno lepka, nieprzyjemna konsystencja. Warstwa długo się wchłania i nie daje komfortowego uczucia na twarzy. Cena również nie jest niska, a produkt jest trudno dostępny, głównie online. Plus za pompkę – to naprawdę wygodne rozwiązanie. Ale to chyba jedyna zaleta, jaką jestem w stanie wskazać. Używam go już tylko z myślą, żeby go skończyć, a nie dlatego, że sprawia mi to przyjemność.

Zachęcona wieloma pozytywnymi recenzjami, zdecydowałam się wypróbować Mixsoon Bean Essence. Liczyłam na solidne nawilżenie i efekt „glass skin”, o którym tyle się mówi. Rzeczywiście, skóra po użyciu jest dobrze nawilżona i wygląda zdrowo, ale… nie do końca się polubiliśmy. Konsystencja jest dość specyficzna – taka lekko śluzowata, co dla mnie nie jest zbyt przyjemne w aplikacji. Po nałożeniu zostaje lepkawa warstwa, która długo się wchłania, i przez to nie jest to produkt, po który sięgam z przyjemnością. Używałam go regularnie, ale za każdym razem miałam wrażenie, że po prostu mi „przeszkadza”. Mimo że działanie nawilżające jest ok, to forma i odczucia podczas stosowania są dla mnie zbyt niewygodne. Raczej nie sięgnę po niego ponownie. Często go stosowałam „warstwowo „ dla lepszego podbicie nawilżenia bo skóra piła tę esencję ale właśnie komfort stosowania nie jest dla mnie

W tamtym roku zużyłam dwie buteleczki tej esencji, a rezultaty przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Nie wiem co jest tak wyjątkowego w tym produkcie, co tak zadziałało na moją skórę, być może to fermenty zawarte w składzie, ale moja twarz bardzo zyskała w trakcie stosowania Bean Essence. Opakowanie jest proste i minimalistyczne, w całości plastikowe, zakończone pompką. Uważam, że jest bardzo funkcjonalne, bezproblemowe i higieniczne. Najbardziej ciekawa jest formuła produktu - gęsta, trochę lepka, ciągnąca się. Jednak bardzo dobrze wpracowuje się w skórę, nie pozostawia żadnej nieprzyjemnej warstwy, a wręcz przeciwnie, twarz, dzień po dniu, staje się jaśniejsza, świeższa, nawilżona i gładka. Esencję można stosować na dwa sposoby: jako produkt nawilżający, który nakładamy po oczyszczaniu i tonizacji, lub złuszczający, gdzie delikatnie masujemy skórę, a wytworzone pozostałości przecieramy płatkiem kosmetycznym nasączonym tonikiem. Z długofalowych korzyści, zauważyłam, że ładnie oczyszcza pory skóry, może nie na zawsze, ale w trakcie używania nie miałam problemów z zatkanymi porami czy trądzikiem. Cera jest miękka i aksamitna w dotyku. Produkt nie uczulił mnie, nie wywołał alergii, zaczerwienienia, swędzenia.

Esencja Bean z fermentem z nasion soi koncentruje się na poprawie elastyczności i wygładzeniu skóry. Fermentowane nasiona soi dostarczają skórze bogactwo antyoksydantów, aminokwasów i witamin, które działają nawilżająco oraz odżywczo. Ta esencja jest bardziej odżywcza i gęstsza niż typowe esencje, co sprawia, że nadaje się szczególnie do skóry suchej i dojrzałej. Po regularnym stosowaniu widoczne jest wygładzenie drobnych linii oraz wzrost jędrności skóry. Bean Essence sprawia, że skóra staje się bardziej promienna i pełna życia, co szczególnie sobie cenię w pielęgnacji anti-aging.

Uwielbiam ten produkt. Dzięki niemu moja cera jest nawilżona, odżywiona i wygładzona. Moja skóra wydaje się po nim zdrowa, ma efekt glass skin. Niweluje drobne niedoskonałości i jest idealna dla cery tłustej/mieszanej. Moim zdaniem, wygrywa z esencją ze ślimaka.

Tik-tok trochę przehypował ten produkt i aż sama zaczęłam instensywnie używać tej esencji, żeby tylko ją zużyć bo byłam taka poirytowana tym, że ona.. nic nie robi. No aż zaczęła coś robić. Nie potrafię wskazać kiedy, co i gdzie, ale po użyciu na noc, na sam koniec pielęgnacji, fajnie nawilżała i natłuszczała moją buzię, uspokajała ją, a rano budziłam się z nawilżoną i gładką twarzą - tak jakby ta esencja i zamykała nawilżenie, jak i sama coś od siebie dawała oraz delikatnie złuszczała - dlatego może nie czułam nic konkretnego, tylko widziałam efekty po kilku dniach codziennego stosowania. Nagle złapałam się, że gdy zaczęła się serio kończyć, to zaczęło być mi szkoda jej używać, bo rzeczywiście coś dawała, no więc mam już drugie opakowanie :) ALE -- cena jest wysoka, więc polujcie na promocje i nie kupujcie tego za wszelką cenę - to raczej dodatek do waszej pielęgnacji aniżeli jej główny składnik/ produkt. Fajnie zamienia śluz ślimaka, jeśli go nie lubicie.

Mixsoon - Bean Essence - Serum z Fermentem z Soi. Znajduje się w plastikowej buteleczce z pompką więc zdecydowanie ułatwia dawkowanie produktu. Konsystencja płynna, ale delikatnie tłusta oraz bezzapachowa. Jego formuła jest lekka więc szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu i nie obciąża skóry. Serum jest wielozadaniowe ponieważ nawilża skórę, złuszcza i pozbywa się wszelkich suchych skórek, rozjaśnia więc skóra wygląda promiennie i zdrowo oraz regeneruje. Dodatkowym atutem jest naturalny skąd czyli coś czego ja zdecydowanie oczekuje od kosmetyków do pielęgnacji. To co również lubię w produktach, że jeden kosmetyk a może korzystać całą rodzina ponieważ on przeznaczony jest do każdego typu skóry. Ja jestem zadowolona i na pewno będę do niego wracać.

Jedna z lepszych na rynku esencji. Produkt ma działanie nawilżające, łagodzące, odżywcze, peelingujące, zmiękcza naskórek, zmniejsza podrażnienia i zaczerwienienia. Skóra po jej jest miękka w dotyku, gładka, promiennie wygląda. Fajne w tej esencji jest to że można jej uzywać na dwa sposoby pierwszym z nich jest używanie esencji w codziennej pielęgnacji. Drugim sposobem jest używanie go raz albo dwa w tygodniu robiąc delikatny masaż skóry. Konsystencja jest gęsta, szybko się wchłania. Jest to produkt odpowiedni do każdego rodzaju skóry. Ma składniki pochodzenia roślinnego. Mam je w pojemności 50ml. Jest ono wydajne prze co starcza na długo. Z całego serducha polecam!

Produkt ma bardzo przyjemną konsystencję, ale nie zauważyłam żadnych znaczących różnic przy jego stosowaniu. Nie jest raczej niezbędnym krokiem w pielęgnacji, nie ma widocznych efektów w działaniu. Jest po prostu poprawny. W dodatku trzeba trochę odczekać, zanim przejdzie się do następnego kroku, bo dość długo się wchłania i zostawia nieco tłustą powłokę na skórze.

Kupiłam go po wielu pochwałach na tiktoku, akurat była promocja i dostałam go ze zniżką 40%. Produkt w konsystencji dość dziwny, przypomina trochę śluz ślimaka, ale jest zdecydowanie bardziej tłusty i treściowy. Produkt nie ma zapach, przez co jest przyjemny w odczuciu. Pięknie nawilża i delikatnie złuszcza skórę. Dzięki niemu można uzyskać glossy skin. Możemy poczuć się jak Koreanki

Patrząc jak ten produkt jest zachwalany w internecie podchodziłam do niego z lekką rezerwą - wiele internetowych hitów kompletnie mi się nie sprawdza. Skusiłam się na niego gdy pojawił się na naprawdę ogromnej promocji w Hebe i zapłaciłam za niego około 65 zł. Producent twierdzi, że produkt można wykorzystywać na dwa sposoby jako esencję nawilżającą oraz jako peeling. Próbowałam jednego i drugiego sposobu i muszę przyznać, że jako esencja sprawdza się rewelacyjnie pozostawia skórę nawilżoną delikatną bardzo przyjemną w dotyku. Natomiast nie polecam używania go jako produktu do złuszczania, co prawda efekt peelingu jest natomiast trzeba wykorzystać bardzo dużą ilość produktu w celu uzyskania takiego efektu i bardzo zmniejsza to wydajność produktu Całość zamknięta jest bardzo wygodnym opakowaniu z pompką które ułatwia dozowanie. Wystarczy naprawdę jedna maksymalnie dwie pompki, aby nałożyć produkt na całą szyję oraz twarz Skóra po użyciu esencji jest delikatna, gładka, elastyczna. Produkt bardzo szybko się wchłania nie pozostawia lepkiej warstwy i przystosowaniu nawilżającym jest naprawdę wydajny. Esencja jest bezzapachowa ma konsystencję podobną do śluzu ślimaka u mnie sprawdza się nawet do stosowania codziennego

Jeśli nie sprawdziła wam się esencja ze ślimaka Cosrx to ten produkt będzie dla was miłym zaskoczeniem. Na razie zaopatrzyłam się w mniejsze opakowanie ale zdecydowanie przy promocji skuszę się na większe. Co do działania to esencja działa złuszczająco jak będziemy ją smarować po twarzy (koliste ruchy) a jak wklepujemy ją to jest typowo nawilżająco wzmacniająca skórę. Po 2 miesiącach stosowania tego produktu zauważyłam już świetne efekty skóra jest zdrowa, promienna i mam wrażenie że poprawiła koloryt mojej skóry jest ten efekt "glass skin" popularny na social mediach, a do tego jako posiadaczka skóry trądzikowej/tłustej zauważyłam wielką poprawę w zaskórnikach jest ich mniej a pory są mniej widoczne. Oprócz tego poprawiło mi się również wydzielanie sebum kiedyś po 3 godzinach świeciłam się jak kula dyskotekowa, a teraz w końcu praktycznie cały dzień nawet w upałach Hiszpańskich cera wygląda super i nie muszę używać bibułek matujących. Przez te 2 miesiące stosowałam to co zawsze czyli serum z niacynamidem i Spf 50 i nie miałam aż takich efektów więc śmię twierdzić, że jest to zasługa właśnie tej esencji bo nic innego nie wprowadzałam do pielęgnacji. Opakowanie jak na razie mam mniejsze i ciesze się, że się na nie zdecydowałam bo idealne jest w podróży a do tego bardzo porządnie wykonane, według producenta powinno się używać 2-3 pompek i rzeczywiście 2 pompki idealnie mi starczają na całą twarz i szyję. Więc jak to mówią, nie zastanawiajcie się tylko lećcie ją spróbować!

Skusiłam się na produkt ze względu na wiele poleceń na tiktoku i się nie zawiodłam. Produkt jest zamknięty w przezroczystej buteleczce, która mimo swojego minimalizmu na etykiecie robi wrażenie. Konsystencja serum przypomina śluz ślimaka, jest strasznie lepiąca. Na pokrycie twarzy i dekoltu wystarczy zaledwie jedna pompka produktu więc starcza na długo. Serum jest bogate w składniki odżywcze takie jak ferment z nasion soi, granatu, nasion pietruszki oraz gruszki. Producent zapewnia, że produkt złuszcza martwy naskórek, zmniejsza widoczność porów, reguluje wydzielanie sebum, nawilża oraz poprawia koloryt i teksturę skóry. Esencję stosuje zarówno rano jak i wieczorem. Pozostawia piękną, promienną i nawilżoną skórę. Rozswietla i nadaje jej zdrowy blask. Po jej użyciu można liczyć na efekt glass skin. Już po kilku użyciach była widoczna poprawa skóry. Jako, że produkt cieszy się dużą popularnością bardzo często jest wyprzedany. Jest to bardzo dobry produkt do rozpoczęcia swojej przygody z koreańską pielęgnacją. Serum nie jest dostępne stacjonarnie, jedyna szansa na jego zdobycie są drogerię internetowe. Mimo wysokiej ceny wart wypróbowania.