7th Heaven Fab Face Food, Charcoal Mud Mask Detoxifying Maska do twarzy detoksykująca

Maseczkę kupiłam za 1 zł w drogerii, więc nie mam zastrzeżeń do ceny. Maseczka wystarczy na raz. Ma gęstą konsystencję oraz drobinki peelingujące w masie. Po użyciu moja skóra była ściągnięta, ale po chwili uczucie suchości zmalało. Mam cerę mieszaną, więc po użyciu ilość sebum była mniejsza, a cera wyglądała na oczyszczoną.

Nie jest to dobry typ maseczki dla mojej suchej i wrażliwej cery, ponieważ: - w chwilę zastyga na beton - w chwilę ściąga i powoduje uczucie swędzenia - posiada ostre drobinki, które jak się domyślam służą złuszczeniu naskórka, a ja z moją wrażliwą cerą unikam tego typu peelingów Ogólnie uważam, że ten produkt powinien mieć nazwę peelingu z glinką a nie maseczki oczyszczającej. ;) Gdybym wiedziała o tych ostrych drobinach to nie kupiłabym jej. Mimo tego zauważyłam: - zmatowienie skóry - dobre oczyszczenie porów zwłaszcza na nosie - ściągnięcie stanów zapalnych, które akurat zagościły w licznej ilości na mojej cerze, szybciej się zagoiły - dobra pojemność, która mimo saszetki wystarcza na kilka użyć Nie jest to zły produkt, ale nie wyobrażam sobie go używać częściej z racji okropnie mocno i szybko przesuszających właściwości. Na rynku mamy tyle wyboru w komfortowych maskach oczyszczających, że nie widzę powodu, by sięgać po nią ponownie i katować się tym dyskomfortem. Raczej cery tłuste będą zadowolone.

Maskę tę wrzuciłam do koszyka podczas buszowania w drogerii Rossmann, gdzie akurat trafiłam na promocję. Za saszetkę o jakiejś niezbyt wyszukanej szacie graficznej zapłaciłam około 3,50 (cena wg mnie jest w porządku). Saszetka łatwo się otwiera, a w jej wnętrzu znajduje się 10g zawartości, także całkiem sporo. Spokojnie starcza na pokrycie całej buzi i to dość grubą warstwą. Sama maska ma szarawo-czarny kolor i jest gęsta oraz zawiera w sobie niewielkie drobinki. Ma też specyficzny, dość chemiczny zapach, który niezbyt przypadł mi do gustu. Jednak da się jakoś wymęczyć przez te kilkanaście minut trzymania produktu na buzi. Producent zaleca, by maseczkę na twarzy trzymać tak długo, dopóki całkowicie nie wyschnie. Ja nie byłam aż tak odważna. Po minięciu jakichś 15 minut od aplikacji postanowiłam zmyć kosmetyk (maseczka do tego okresu jeszcze zupełnie nie wyschła, choć było już czuć pewne oznaki tegoż procesu). Przy zmywaniu maski wykonałam dłońmi delikatny masaż i było czuć, jak zawarte w konsystencji drobinki peelingują skórę. Jednak nie w sposób mocno drażniący, a akceptowalny. Co do efektów, po usunięciu całego kosmetyku zobaczyłam, że moja cera jest dużo bardziej oczyszczona, zmatowiona i promienna. Jako posiadaczka skóry mocno skłonnej do przetłuszczania byłam z tych rezultatów naprawdę zadowolona! Było też widać, że został złuszczony martwy naskórek, więc tą maseczkę spokojnie można zastosować w zastępstwie peelingu. Poza tym mam wrażenie, że zmniejszyła się ilość wydzielanego sebum, a obecne na buzi pojedyncze zmiany zapalne uległy złagodzeniu. Wspomnę coś jeszcze o INCI. Opiera się ono na takich składnikach jak: - glinki, które mają za zadanie oczyszczenie i przywrócenie zdrowego wyglądu skórze - nawilżająca gliceryna - węgiel aktywny działający antybakteryjnie i przeciwtrądzikowo - przeciwzapalny ekstrakt z kory wierzby białej - puder z łupiny orzecha włoskiego będący substancją złuszczającą - przyspieszający gojenie drobnych ran wyciąg z figi - będący antyoksydantem ekstrakt z korzenia żeń-szenia. Ogółem skład jest naprawdę w porządku. Przechodząc do wniosków końcowych. Jestem z tej maski zadowolona. Dla posiadaczy skór tłustych/mieszanych/trądzikowych myślę, że się dobrze sprawdzi, gdyż dobrze oczyszcza pory, a nawet może służyć za delikatny peeling, ładnie tonizuje i odświeża. Raz na jakiś czas z pewnością jest warta zastosowania. Zwłaszcza, że można ją upolować w Rossmannie za mniej niż 4 złote. Polecam!

Maskę dostałam na prezent, lubię testować maski, dlatego często je otrzymuję. Cieszę się, bo nie miałam okazji nic testować z tej firmy. Na opakowaniu producent nie umieścił obietnic, jedyne co możemy wyczytać to to, że to detoksykująca maseczka błotna. Na odwrocie znajdziemy również instrukcję krok po kroku.. i tu mnie jedna rzecz zastanowiła. Biorąc pod uwagę, że w składzie mamy glinki to, z tego co się nie mylę, nie zaleca się zostawiać maski do całkowitego wyschnięcia, a tak nam zaleca producent.. no ale nic, przystąpiłam do nakładania maski. Maska ma szary kolor, łatwo się rozprowadza, ma w sobie jakieś drobinki, jeśli nie chcecie mieć efektu peelingującego to zmywając trzeba uważać i robić to delikatnie dużą ilością wody. Maska dość szybko zasycha, u mnie szybciej niż 15-20 min, toteż trzymałam ją trochę krócej, bo nie chciałam by zaschła do końca. Efekt mnie naprawdę zadowolił. Jako że mam cerę tłustą, skóra mi się lubi przetłuszczać, ta maseczka ściągnęła nadmiar sebum i pozostawiła ją zmatowioną, twarz wyglądała bardzo promiennie, naprawdę spoko działanie jak za tę cenę (6 zł, na promocji za niecałe 4). Dostępna jest w Rossmannie. Starcza spokojnie na dwa razy i tu jest minus w postaci opakowania, bo na jeden raz jest jej za dużo, a pozostawiona niezamknięta zasycha, mogłaby np. być podzielona na dwie części, to by sporo ułatwiło. Nie jest to rewelacyjna maska, ale właściwie jest przyjemna, osoby z cerą tłustą/mieszaną mogą docenić za działanie matujące i odświeżające. Daję mocną czwórę!