Oceniam odcienie:
Chocolate Fudge Cake - zawsze kiedy użyję go w makijażu, znajdzie się ktoś, kto zainteresuje się i zapyta co to za cień, naprawdę. Na ciemnobrązowej, wręcz czekoladowej bazie znajduje się mnóstwo fioletowych, iskrzących drobinek, które zdecydowanie dodają kopa temu cieniowi. Fajnie podkreśla brązową i piwną tęczówkę.
Smoky Brown - ciekawy brązik otoczony mnóstwem srebrnych drobinek, nadaje się zarówno na całą powiekę do prostego i szybkiego makijażu dziennego jak i do smoky. Ponoć to jeden z częściej wybieranych cieni w Lily Lolo.
Jakiś czas temu zainteresowałam się kosmetykami mineralnymi, bardziej z wrodzonej ciekawości i zamiłowania do testowania nowości, ale także po części z potrzeby nakładania na siebie mniej przysłowiowej "chemii". Tyle się naczytałam, że kosmetyki te mają mineralne, wegańskie składy, które wręcz dbają i pielęgnują naszą cerę, że musiałam w końcu kupić i spróbować. Postawiłam na Lily Lolo.
Cienie do powiek otrzymujemy w czarno-białym, idealnie dopasowanym kartoniku, który już sam w sobie cieszy oko i aż szkoda go wyrzucać. To, co mnie w nim urzekło, to jego środek, ponieważ wewnątrz jest on również pięknie ozdobiony czarno-białym wzorkiem. Gustowna grafika dopełnia całości. Same cienie mieszczą się w plastikowym, zakręcanym pudełeczku, wykonanym z matowego, grubszego (chyba) plastiku. Jedynym błyszczącym elementem jest logo Lily Lolo, które zostało umieszczone na wieczku. Całość prezentuje się imponująco i robi mega pozytywne pierwsze wrażenie!
Po otwarciu słoiczka, cienie zabezpieczone są folią, którą należy odkleić. Sitko, przez które wysypujemy kosmetyk na wieczko działa bez zarzutu. Po skorzystaniu z cieni zasłonkę możemy przekręcić tak, by nic nam się nie wysypywało. Przekręcany system super sprawdza się np. w podróży, kiedy wrzucamy cienie do kosmetyczki i nie dbamy o to, jak one leżą. Świetne i mądre rozwiązanie.
Cienie są dobrze napigmentowane i już odrobinka produktu wystarczy by uzyskać satysfakcjonujący efekt na powiece. Są wydajne i wystarczą nam na całkiem spory okres czasu, nawet jeśli korzystamy z nich na co dzień. Cienie w łatwy sposób aplikują się na powiekę. Najczęściej w tym celu używam płaskiego pędzelka np. z Zoevy. Zauważyłam, że przy nakładaniu ich na powiekę lepiej je wciskać niż od razu próbować rozcierać. Dobrym przykładem jest tu cień Chocolate Fudge Cake, który przy rozcieraniu, trochę traci ten piękny, fioletowy błysk. Trzeba się z nim odpowiednio obchodzić. Generalnie rzecz biorąc, cienie bez najmniejszego problemu możemy na krawędziach rozblendować. Blend praktycznie robi się sam. Cienie Lily Lolo aplikuję zawsze na małą ilość bazy od Zoevy i w ten sposób trzymają się cały dzień. W ciagu dnia nie blakną ani nie opadają na powiekę. Cienie mnie nie uczuliły, ani nie podrażniły.
Do minusów zaliczyć można brak stacjonarnych sklepów, dzięki czemu przed zakupem nie możemy ich zobaczyć na żywo, a także cenę, która jest wyższa od innych, przeciętnych cieni. Ale właśnie, mamy tu do czynienia z minerałami. Niewątpliwym plusem kosmetyków mineralnych jest ich długi okres przydatności od otwarcia, ponieważ wynosi on aż 24 miesiące. W internetowym sklepie mamy całkiem spory wybór kolorów. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Zalety:
- duży wybór kolorów
- solidne, trwałe i ładne opakowania
- trwałość, u mnie na powiece bez problemu wytrzymują cały dzień
- wegańskie, mineralne składy
- długi termin przydatności po otwarciu, minerały nie psują się tak szybko
Wady:
- słaba dostępność - nie ma ich nigdzie stacjonarnie, więc trzeba zamawiać, a to wiąże się z dodatkowymi kosztami za wysyłkę
- niestety nie można ich nigdzie obejrzeć stacjonarnie, trzeba zamawiać "w ciemno"
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie