Catrice Glossin' Glow Tinted Lip Oil Koloryzujący olejek do ust

Mam odcień 060 Party Crasher, który skusił mnie pięknymi drobinkami widocznymi w opakowaniu. Niestety, na ustach efekt tych drobinek jest prawie niewidoczny - widać je tylko z bliska, gdy podejdę do lusterka. Z daleka niestety giną. Natomiast daje efekt "glassy". Formuła olejku jest treściwa? gęstsza. Producent wspomina o działaniu koloryzującym - niestety nie zauważyłam żadnej różnicy, dla mnie to po prostu bezbarwny błyszczyk z drobinkami. Zapach to zdecydowany atut - słodko-kwaskowy, przypominający wiśniowego lizaka Chupa Chups. Uwielbiam go wąchać i jest to jeden z elementów, które sprawiają, że sięgam po produkt. (Edit. pachnie praktycznie tak samo co olejek wiśniowy od Fenty Skin, tylko Catrice wypada ciut bardziej kwaskowo). Jeśli chodzi o działanie, jestem rozczarowana. Słowo "olejek" zwykle kojarzy mi się z pielęgnacją, ale ostatnio marki coraz częściej nadużywają tego określenia dla produktów o działaniu bardziej kosmetycznym niż pielęgnacyjnym. Owszem, produkt nawilża, ale tylko wtedy, gdy znajduje się na ustach. Niestety, szybko się zjada, więc efekt nawilżenia nie jest długotrwały.

Olejek do ust Glossin' Glow Tinted Lip Oil, 010 Keep It Juicy. Olejek ten zostawia na ustach bardzo ładny, różowy kolor oraz piękny połysk. Całkiem dobrze trzyma się na ustach, nawet po zjedzeniu czegoś, zostaje na nich. Ma delikatny, ładny zapach, który jest trochę słodki. Całkiem dobrze nawilża, ale przed użyciem wolę nałożyć coś jeszcze na usta, żeby jeszcze bardziej nawilżyć.

Miałam ochotę na przetestowanie produktu typu olejek i padło akurat na Catrice, bo ogólnie lubię tę markę. Niestety ten produkt mnie nie zachwycił. Jego konsystencja Jest trochę zbyt lepka, bardziej jak tłusty lepki błyszczyk a nie olejek. Kolor 010 w opakowaniu wydaje się ok, ale na moich ustach po chwili robi się bardzo różowy. Nie nakłada się zbyt równo, a na dodatek czasem potrafić zostawiać "farfocle". Zużyłam do połowy i chyba się z nim pożegnam, bo nie mam przyjemności z jego używania. Na plus trwałość, bo utrzymuje się na ustach dość długo. Opakowanie jest wizualnie estetyczne, ale niestety bardzo się brudzi, ponieważ olejek lubi się z niego wylewać. No niestety jestem na nie.

Bardzo lubię się z tym olejkiem i mam go w dwóch odcieniach - Drama Mama i Keep it juicy. Oba produkty barwią usta i je podkreślają, gdyby nie to że wylewają się z opakowania czasami byłyby moimi ulubieńcami!

Moim zdaniem z olejkiem nie ma to nic wspólnego. Całkiem dobrze nawilża i to chyba tyle z olejku. Bardziej przypomina mi błyszczyk, nie klei się, lecz mógłby być odrobine mniej gęsty. Kolor jest bardzo delikatny.

Ten produkt jest dla mnie dość dziwny. Oceniając go jako typowy olejek do ust dałabym mu 5 ale producent twierdzi że ma on spełniać funcje tintu czyli barwić usta co w przypadku koloru który ja posiadałam ( Grow for the show-pomarańczowy) nie sprawdza sie . Nie robi nic. Usta się nie zabarwiają a co dziwne nawet nałożony na dłoń po wielu minutach jest bezbarwny i ani troszkę nie różowieje. Produkt nowy, zamknięty ,niezwietrzały. Mam wiele tintów w swojej kolekcji i zazwyczaj szybko reagują one z pH skóry a ten od Catrice jest jakis oporny. Na plus konsystencja tego olejku nie jest za gęsty ani za wodnisty, nie rozlewa sie poza kontur. Przyjemnie otula i natłuszcza usta. Nadaje łądne błyszczące wykończenie. Niestety opakowanie sprawia mi wiele trudności a mianowicie zbyt duży otwór dozujący sprawia że olejek wylewa się z niego, klei wszystko i co za tym idzie nie nadaje sie do noszenia w kosmetyczce a tym bardziej na leżąco. Szybko go wykończyłam i bardzo mnie to cieszy.Nie kupie ponownie.

Jeśli widząc nazwę "lip oil" liczysz na pielęgnacyjny olejek, to możesz się rozczarować. Jest to tani błyszczyk, o gęstej i lepkiej konsystencji. Nie zauważyłam nawilżenia ust, ale jednocześnie ich nie wysuszył - więc nie jest aż tak źle. Produkt działa jak tint, i zmienia barwę po aplikacji.

Kupiłam odcień pomarańczowy z myślą, aby nadać delikatnie koloru, a skończyło się tak, że używam go jako maski do ust. Nawilża i odżywia rewelacyjnie tę okolicę i przebija pod tym względem wszelkie znane mi produkty typowo pielęgnacyjne. :) 15 minut z tym produktem i usta są mięciutkie, a komfort przywrócony. Na plus dodatkowo, że nie jest klejący, choć mógłby mieć ciut mniej gęstą konsystencję. Ma ładny błysk, choć koloru mogłoby być jednak ciutkę więcej w przypadku mojego pomarańczowego odcienie. Jako kosmetyk kolorowy - po prostu bardzo spoko, jako pielęgnacyjny - mega!

Kupiłam sobie odcień 010- Jeep it juicy. Jest to bardzo delikatny róż , który przepięknie wygląda na ustach . Produkt ma 4 ml i jest zamknięty w dosyć poręcznym opakowaniu z dosyć dużym aplikatorem . Po pewnym czasie niestety zaczyna się z niego wylewać i brudzi strasznie . Nie nadaje się do torebki . Jednak jeśli chodzi właściwości pielęgnacyjne , to jest bardzo dobry . Nie migruje z ust poza obręb , ładnie nawilża , usta są mięciutkie - więc z powodzeniem można stosować go jako maska i nawilżacz przez mocnymi i ciężkimi pomadkami . Niestety nie jest wydajny , szybko się kończy . Ma piękny malinowy zapach . Chętnie do niego wrócę .

Po zobaczeniu na Tik Toku że tinty zyskują popularność postanowiłam wybrać się do Hebe i wybrać jakąś ciekawą propozycję. Kolory dostępne stacjonarnie to brzoskwiniowy, delikatnie różowy i mocny fuksjowy róż. Myślałam że będzie to efekt delikatnego barwienia i zaryzykowałam i wzięłam najciemniejszy. Moje zaskoczenie było gdy przed wyjściem nałożyłam go szybko na usta, moim oczom po niecałej minucie ukazał się na ustach mocny intensywny róż. Byłam początkowo w szoku, widziałam opakowanie ale nie spodziewałam się że będzie aż w takim stopniu farbował usta. Usta były błyszczące i intensywnie różowe, kolor jest świetny. Nie jest zbyt intensywny, może troszkę za różowy. Usta są niesamowicie nawilżone co jest niesamowicie ważne. Byłam w szoku jak kolor trzyma się od godziny 6 rano do godziny 20. Kolor z każdą godziną był słabszy ale mi to nie czułam suchości ust, były one nawilżone i nagle problem z suchością przestał mi doskwierać. Aktualnie czekam na promocję aby kupić dwa pozostałe warianty kolorystyczne.

Kupiłam go na szybko, ponieważ potrzebowałam czegoś, co zatrzyma wilgoć w moich ustach i doda im dosłownie trochę koloru. Zdecydowałam się na ten produkt, ponieważ bardzo lubię olejki do ust, ze względu na to, że dają połysk, ale się nie kleją. No i cóż, przy próbie przetestowania tego produktu w domu nieco się rozczarowałam, ponieważ okazało się, że właściwie jest to błyszczyk. Na plus zaliczam to, że faktycznie można to nazwać tintem, ponieważ barwi usta na przynajmniej kilka godzin i kolor utrzymuje się nawet, kiedy lepka warstwa już dawno zniknie. I właściwie to by było na tyle z pozytywów. Na minus: - nie jest to olejek, a zwyczajnie lepki błyszczyk o tępej konsystencji, - zmienia kolor na ustach, mam kolor Drama Mama i w opakowaniu jest to taki malinowy kolor, a na ustach potrafi się zmienić w dość intensywnie różowy koszmar. Ja nakładam go na usta, po czym rozcieram go palcem, żeby zmniejszyć intensywność koloru. Myślę, że to jest dobry produkt, pod warunkiem, że byłby nazwany błyszczykiem, a nie olejkiem, z którym nie ma on nic wspólnego.