Zawsze miałam problem ze skórą po oczami- jest cienka, ma skłonność do przesuszania i podrażnień... no i te cienie.
Największy problem pojawił się wiosną 2013- najprawdopodobniej wszystko działo się na tle alergicznym. Najpierw mocno wysuszyła mi się okolica pod prawym okiem, w wyniku czego pojawiła się w tym miejscu głęboka i, jak się domyślacie, nieestetyczna zmarszczka. Stosowałam różne kremy, jedne z większym, inne z mniejszym powodzeniem, które działały góra kilka godzin. Zakrywanie tego makijażem nawet nie wchodziło w grę- kolorowe kosmetyki podrażniały tylko bardziej ten obszar. I nagle wszystko ustąpiło...na jakieś trzy tygodnie :( a potem problem powrócił ze zdwojoną mocą bo pod drugim okiem zaczeło się dziać to samo. Skóra była zaczerwieniona, przesuszona i mocno szczypała. Momentami miałam wrażenie, że jest tak cienka, że zaraz pęknie a za kilka dni wydawało mi się, że narsta warstwami jak u krokodyla.
Męczyłam się tak cały lipiec aż w końcu, na początku sierpnia, natrafiłam na ten krem. Przyznaję, że byłam miło zaskoczona jego niską ceną- ok. 10 zł, choć byłam w stanie dać za niego dużo dużo więcej, gdyby tylko pomógł. Pomógł. Początkowo stosowałam go kilka razy dziennie, bo moja skóra wprost go chłonęła. Po kilku dniach zauważyłam, że wchłania się już wolniej a mi podczas aplikacji nie towarzyszy już ból w podrażnionym obszarze.
Krem stosowałam regularnie praktycznie do końca września- rano i wieczorem (oraz w razie potrzeby także w ciągu dnia). Obecnie używam go dwa-trzy razy w tygodniu, głównie na noc, choć dobrze sprawdza się też pod makijaż.
Wiem jedno- jest to produkt z rodzaju tych, które zawsze będę miała w swojej kosmetyczce.
Używam tego produktu od: cztery miesiące
Ilość zużytych opakowań: jedno