Staszek wiedział, Janusz nie...
Janusz był szczęśliwym, przykładnym pracownikiem zakładów drobiarskich. Gdy zebrał niezbędną sumę pieniędzy, wyruszył do zachodniego kraju, aby zakupić wymarzone auto. Kiedy dotarł do miasta z końcówką "dorf" i zobaczył stojącą na podjeździe gablotę – wiedział, że będzie jego. Nie myślał o tym, co kryje się pod maską, po prostu spodobał mu się zielony kolor. Po powrocie, Janusz udał się do zaprzyjaźnionego mechanika Stanisława. Ten obejrzawszy nowy nabytek Janusza – oniemiał. "Janek, k..wa, toć to perła!"- inteligentnie zagaił Staszek.
Zaiste, zakup był w pełni udany. Zielone Polo, rocznik 1978: silnik czysty, równo pracujący, lakier lśniący, a szerokie koła na aluminiowych felgach zjawiskowe. Jednak to wnętrze auta doprowadzało Stanisława do ekstazy. Nie chciał z niego wysiadać. Wspaniale zadbane i ten aromat fajkowego tytoniu przeplatany wonią sosnowego zagajnika, prosto z zapachowej choinki "made in germany"... A już obcowanie z tłoczoną, starą skórą z podbrzusza woła, wyściełającą wnętrze Polo, najbardziej zawróciło Stanisławowi w głowie. Na tyle skutecznie, że zapragnął posiąść ten samochód na własność. "Janusz, ja od Ciebie to Polo odkupię"- zawyrokował.
Janek, choć w robocie nie był obarczany zbyt skomplikowanymi zadaniami, to liczyć potrafił. Na początku się wzbraniał: "że to", "że tamto", ale gdy Stanisław wymienił sumę dwukrotnie przewyższającą cenę zakupu – oko mu zapłonęło i dobił targu swego życia.
Kiedy następnego dnia, żona Stanisława zaczęła go rugać, że cały dzień nic nie robi tylko siedzi w tym "złomie"- Stanisław chciał ostatni raz zaciągnąć się aurą panującą we wnętrzu auta, gdy nagle do jego nozdrzy doszedł wyraźny aromat benzyny. "Cholera, jednak ta bryka posiada felery" – pomyślał Stanisław. Próbował naprawiać usterkę, lecz nie udało mu się w pełni wyeliminować zapachu etyliny 98, który pojawiał się zawsze po dłuższym użytkowaniu Polówki.
Mimo pewnych rys pojawiających się na tym "diamencie", Stanisław przywykł do tej przypadłości i jak co dzień, ruszał dostojnie spod swojej posesji na powolny objazd miasta, upajając się niepowtarzalnym klimatem Zielonego Polo, rocznik 1978, którego próżno szukać obecnie na drogach i ulicach.
Janusz za to, był jeszcze bardziej szczęśliwym i przykładnym pracownikiem zakładów drobiarskich, bowiem za zarobiony hajs zakupił sobie Czerwone Polo, rocznik 2013.
Jemu wszystko jedno, ale żonie bardziej się podobał...
Używam tego produktu od: 1 rok
Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie