La Mer The Radiant Concealer Korektor w kremie

To był raczej zakup z serii "mam doła i muszę poprawić sobie nastrój". I w tym miejscu zakup kosmetyku zadziałał:) Markę la Mer znam z półek perfumeryjnych i jakiś tam opowieści medialnych, które przedstawiają ją jako luksusową i niebywale skuteczną w działaniu. Nigdy wcześniej nie używałam żadnych produktów tegoż brandu i muszę przyznać, że z wielką ciekawością, a wręcz podnieceniem zasiadałam do pierwszej aplikacji kosmetyku. Niestety moja ekscytacja bardzo szybko opadła. A dlaczego? Moja dojrzała cera po oczami zareagowała wielkim buntem i odrzuceniem korektora. Ta część mojej twarzy nie należy do idealnych. Najwięcej problemów stwarzają mi cienie pod oczami, które z wiekiem niestety jakoś stają się coraz ciemniejsze. Zmarszczek, jak na swój wiek 45+ może nie mam specjalnie dużo, ale jednak jakieś są. Staram się pielęgnować okolice oczu i dbać o ich odpowiednie nawilżenie i "odciemnienie", ale wiemy wszyscy, że cuda się raczej nie zdarzają, również w tym przypadku. Korektor, miał zatuszować niedoskonałości i przy okazji rozświetlić partie pod okiem. Niestety nic takiego się nie zadziało. Ani nie zatuszował ani nie rozświetlił. Podkreślił za to wszystkie zmarszczki widoczne i mniej widoczne,a nawet takie, o których nie wiedziałam czy nie widziałam. Skóra pod oczami sprawiała wrażenie wyschniętej, spękanej i zaniedbanej. W przypadku tej kremowej, ale za to matowej mazi o żadnym rozświetleniu nie może być mowy. Matowość, suchość, brak wystarczającego krycia. Nie wiem i nawet nie chcę wiedzieć, co by się wydarzyło gdybym w poszukiwaniu większego krycia zaaplikowałą go więcej. To dość dziwny produkt. W opakowaniu sprawia wrażenie kryjącego, śliskiego i mokrego. A jednak w efekcie okazuje się zupełnie co innego. Aplikuje się go w miarę dobrze, ale trzeba mu poświęcić więcej czasu aniżeli korektorom o płynnej konsystencji. Dołączony jest do niego pędzelek, który można wykorzystać, ale bynajmniej nie sprawia on, że produkt nakłada się lepiej. Myślę, że aplikacja palcami będzie lepszym rozwiązaniem, gdyż łatwiej wtedy o wklepanie gęstego produktu. Występuje w trzech, bardzo ograniczonych odcieniach: light, medium i dark. Może być problem z doborem koloru. Ja zdecydowałam się na zakup medium, który wpada w żółte tony i kolorystycznie pasował do mojej skóry. Jednak podczas wyboru brakowało mi mimo wszystko kolorów "pomiędzy". O jego wydajności nie mogę wiele powiedzieć, gdyż nie dał mi szansy na dłuższe używanie go. 3,5 gram produktu opakowane dość ładne. Biały plastik ze srebrną górną częścią, sygnowaną brandem. Do tego dołączony "skórzany" woreczek jako dość przyjemny gadżet, który ma podkreślić "luksus" i pędzelek z miękkiego włosia. Według mnie korektor absolutnie nie nadaje się do cer dojrzałych bądź takich z problemami.

Potężne zasinienia pod oczami to niestety moja pięta Achillesa. Wypróbowałam tuziny korektorów i to La Mer okazał się tym najlepszym, ładnie zakrywa zasinienia i rozświetla spojrzenie, skóra wokół oczu wygląda naturalnie. Pomimo bardzo jasnej karnacji, panie w perfumerii dobrały mi kolor 02 Medium, za co jestem im niezmiernie wdzięczna :)

Korektor kupiłam na fali fascynacji marką. Maleńkie puzdereczko ukryte w skórzanym etui wygląda bardzo porządnie.Urocze małe lusterko jest bardzo praktyczne,zmieści się wszędzie. Jednak gdy zerknęłam na zawartość pomyślałam,że wiele tego nie ma.. Teraz już wiem,wiele nie ma,ale starcza na długo. Jedno opakowanie używam już prawie rok i nadal coś tam jest. Korektor rzeczywiście jest bardzo kremowy,dobrze napigmentowany,idealnie stapia się ze skórą.Korektor zostaje na swoim miejscu cały dzień i jeszcze dłużej. Mam kolor medium i pasuje idealnie do cer o beżowym zabarwieniu. Polecam Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: jedno pełnowymiarowe

Korektor kupiłam rok temu w ciemno i jest to mój najlepszy korektor jaki posiadałam na przestrzeni ostatnich pietnastu lat. Od razu zaznaczę, że kupiłam go z zamiarem zamaskowania mojego trądziku (żuchwa i czasem pojedyńcze zmiany na policzkach) i przebarwień potrądzikowych. W tej roli korektor spisuje się rewelacyjnie, nie tylko dokladnie tuszuje niedoskonałości, ale również je podlecza, do tego filtr 25 (co przy stosowaniu maści na trądzik jest koniecznością). Próbowałam stosować korektor pod oczy, ale tu spisuje się średnio (wchodzi w załamania skóry i wysusza). Opakowanie piękne, skórzane etui, pędzelek-wszystko na najwyższym poziomie i mimo intensywnego używania wygląda jak nowe. Mimo, że korektor jest drogi polecam go wszystkim zmagającym się z problemami skórnymi, maskuje naprawdę rewelacyjnie, a jego wydajność jest wprost porażająca, mam go prawie rok i jeszcze mi się nie skończył :) Radzę uważać z kolorami, jestem bladziochem i wybrałam kolor 1- jest trochę za jasny, następnym razem kupię 2. +gęsta kremowa konsystencja +krycie +wydajność +filtr 25 +podlecza skórę +znakomity pędzel +jak na La Mer przystało porządne opakowanie -cena -dostępność (tylko w Douglasie i to na dodatek w kilku miastach w Polsce) -nie nadaje się pod oczy -trzeba uważać na kolor- 1 dla córki młynarza :) Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: końcówka pierwszego

+ faktor SPF 25 + fantastyczna stylistyka jak zawsze przy La Mer ( pędzelka nie używam bo nie wiem czy jakieś zwierzątko tu przypadkiem nie ucierpiało a perspektywa smarowania twarzy futerkiem z wiewiórki czy bobra wielce mnie zasmuca ) + cena katalogowa to tylko $70.00 więc poniżej 250 PLN + aż 3 kolory do wyboru + sprawdza się pod oczami ( nie koliduje z moimi liniami ) + kremowy ale łatwy w aplikacji + można używać jako bazy pod cienie + widoczne krycie + niweluje wszelkie niedoskonałości + niespotykana trwałość + wygląda bardzo naturalnie + niewidoczny i fantastycznie stapialny ze skórą + nie zastyga w skrzydełkach nosa w nieestetyczny sposób + odpowiedni nawet dla tłustej cery + rozjaśnia cerę co robi się ekstremalnie ważne po 30. + nakładam na powieki w większej ilości jako rozświetlający cień przy make up - no make up , również na usta Bobbi Brown jest świetną marką i ich korektory bardziej do mnie przemawiają MARTWI MNIE KILKA ASPEKTÓW : - SOJA W SKŁADZIE ( LA MER JEST MARKĄ NIEMIECKĄ ALE NALEŻY DO Estée Lauder - NIEMCY MAJĄ RESTRYKCYJNE PRZEPISY DOTYCZĄCE GMO A W USA SOJA MODYFIKOWANA KWITNIE WIĘC MUSZĘ POMAILOWAĆ Z KONCERNEM I WSZYSTKO WYJAŚNIĆ ) - POCHODZENIE PĘDZLA - TESTY NA ZWIERZĘTACH SKŁAD PONIŻEJ , W WOLNYM CZASIE PRZEANALIZUJĘ ACTIVE INGREDIENT: TITANIUM DIOXIDE 4.65% INGREDIENTS: ISOCETYL MYRISTATE , METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER , DIISOSTEARYL MALATE , COPERNICIA CERIFERA (CARNAUBA) WAX\\CERA CARNAUBA\\CIRE DE CARNAUBA , POLYGLYCERYL-2 OLEATE , EUPHORBIA CERIFERA (CANDELILLA) WAX\\CANDELILLA CERA\\CIRE DE CANDELILLA , ALUMINUM HYDROXIDE , TOCOPHERYL ACETATE , ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) EXTRACT ,GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL ,PHAEODACTYLUM TRICORNOTUM EXTRACT , SANTALUM ALBUM SEED EXTRACT, PORIA COCOS SCLEROTIUM EXTRACT ,SODIUM RNA ,TOURMALINE , DIMETHICONE SILYLATE ,DIMETHICONE ,CALCIUM CARBONATE ,MALACHITE ,PHYTOSPHINGOSINE ,CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE ,ALLYL METHACRYLATES CROSSPOLYMER,BISABOLOL,PENTAERYTHRITYL TETRA-DI-T-BUTYL HYDROXYHYDROCINNAMATE,ISOPROPYL TITANIUM TRIISOSTEARATE ,HYDROGENATED COTTONSEED OIL ,TIN OXIDE, ALUMINA , SILICA, [ /- MICA ,TITANIUM DIOXIDE (CI 77891) ,IRON OXIDES (CI 77491, CI 77492, CI 77499) Używam tego produktu od: kilku lat Ilość zużytych opakowań: 15g

Niestety nie podzielam zachwytów moich poprzedniczek. Korektor rzeczywiście jest niezły, ale do ideału dużo mu brakuje. Po pierwsze nie kryje dokładnie zasinień pod oczami a po drugie wchodzi w zmarszczki mimiczne. No i ta cena...Ogólnie u mnie tylko trójka z plusem. Używam tego produktu od: sporadycznie Ilość zużytych opakowań: tylko testowo

Poprzednia recenzentka opisala go juz tak dokladnie i wyraznie, ze moge sie pod jej opinia juz tylko podpisac ;-) Kiedys stosowalam tylko SkinFlash Diora, z czasem jednak zaczelo mi w nim czegos brakowac, czekalam wiec tylko az sie skonczy i zamiast kolejne jego wydanie kupic, "przelecialam sie" po wielu innych korektorach, a bylo w czym wybierac... Koniec koncow stanelo na decyzji pomiedzy dwoma najwiekszymi rywalami: La Prairie i La Mer. Walka byla bardzo zacieta, obydwa sa naprawde swietne, wygral jednak - jak widac, I TO POMIMO mojego patriotyzmu lokalnego! - La Mer: za jego delikatna kremistosc (? takie specjalne slowo!), bardzo precyzyjna aplikacje, niesamowita wydajnosc no i za swietne krycie: po zastosowaniu jego nikt sie nie domysla, ze masz korektor na twarzy a kryje i-d-e-a-l-n-i-e! Mam odcien 2:Medium - pomimo ze mam jasna cere, jest on idealnie przez La Merowa kosmetyczke dobrany. Nr 1 jest naprawde baaardzo jasny.

Jakiś czas temu przeczytałam w niemieckim wydaniu Vogue o korektorze La Mer The Radiant Concealer, który ma właściwości, że cienie znikają oraz zmniejsza opuchnięcia. Od razu zapragnęłam go mieć, cena sugerowana była 50 euro, czyli jak na markę La Mer, taniocha. obdzwoniłam Douglas\'y okazało się że tylko w Złotych Tarasach i Galerii Krakowskiej mają tą markę, więc musiałam go zamówić... czekać długo nie musiałam, za dwa dni czekał już na mnie w mojej perfumerii, mimo iż nie było mi po drodze tam jechać, pofrunęłam jak na skrzydłach do Douglasa. Pierwsze wrażenie, oczywiście nie zawiodłam się, pudełeczko malutkie, zapakowane w skórzane etui, specjalny pędzelek do nakładania- również w etui ale osobnym. Pudełeczko zawiera lusterko, na samej górze na logo nawet naklejona przezroczysta naklejka ochronna... wszystko na najwyższym poziomie. Samo działanie korektora również jest rewelacyjne, cienie znikają i to bardzo szybko, opuchnięcia również a to dzięki składnikom odżywczym które są zawarte w korektorze. Nałożony na zmiany skórne leczy je, w miejscu gdzie są przebarwienia lub skóra jest zaczerwieniona, łagodzi to miejsce. Mam odcień o1, a karnację mam średnią, jest trochę za jasny, musiałabym mieć nr 2, ale w ciemno wolałam wybrać jaśniejszy. Korektora używam również w ciągu dnia, kilka razy wypróbowałam go w okolicach nosa i powiem że rewelacja, do tego jest niesamowicie wydajny. Pędzelek dołączony, jest precyzyjny, dobrze nakłada się nim korektor. Gdy go skończę kupię na pewno, wydatek 200zł jest tego wart. Używam tego produktu od: marca 2011 Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1