Van Cleef & Arpels Midnight in Paris EDP 

Męskie, niszowe, niebanalne, nie da się ich do niczego innego porównać, są niepowtarzalne. Bardzo długo utrzymują się na skórze i ubraniach. Nie są nachalne i duszące. Ładna kompozycja zapachowa w pięknej butelce! Minusem i obrazą jest fakt, iż producent wycofał je ze sprzedaży-a szkoda, wśród tylu niebieskich perfum śmierdzących zniewieściałym chłopem, te się wyróżniały...

Midnight in Paris jest jak kaszmirowy szal w zimowe dni, miekki, przytulny, luksusowy, otulajacy. Choc jest to zapach dla mezczyzn, czesto go podbieram, bo ubostwiam w nim ciepla slodka wanilie i bob tonka, po trosze kremowy, po trosze pikantny. Te dwie nuty definitywnie dominuja w kompozycji zapachu i niezaleznie od koncentracji (zapach wystepuje w wersji edt i edp), dzielnie trzyma sie wiele godzin a pod koniec dnia wciaz otrzymuje komplementy. Midnight in Paris, jak dla mnie jest swietnym, mniej slodkim, substytutem Cinema Yves Saint Laurent. Moj TZ jest dosc wymagajacy jesli chodzi o zapachy, ale Midnight in Paris stawia ponad Dior Homme Intense czy Chanel Allure. Przyznam ze jestem tego samego zdania. Wart sprobowania. Osobiscie powaznie rozwazam nadanie temu zapachowi oficjalnego tytulu mojego zimowego signature. Kocham go i nie mam pojecia skad wziely sie te wszystkie, delikatnie mowiac, niepochlebne opinie. Z calego serca polecam! Używam tego produktu od: Roku Ilość zużytych opakowań: Polowa 125 wychlapana poprzedniej i tej jesieni :-)

Midnight in Paris to kolejne perfumy z gatunku "inne", dlatego nie każdemu mogą podejść. Ale o tym za chwilę. Nie znając Bvlgari Black, nie wiedziałem właściwie, czego oczekiwać od tego pachnidła. Pierwsze wrażenia po testach były dziwne, czułem bowiem cytrusy i gumę, a potem mieszankę Armani Code i Dior Homme Intense. Stopniowo z się z nim "oswajając", coraz bardziej mi się podobał, mix Code+DHI przestał być dla mnie wyczuwalny. Fakt, kompozycja jest prosta, mandarynka na wstępie, później gumopodobna skóra, a na koniec fasola tonka i kadzidło, czyli to, co mylnie miałem za Dior Homme Intense. Trwałość wynosi 10 h, projekcja jest spora przez pierwsze 5 h.Tak mniej więcej rozkłada się na mojej skórze woda perfumowana. Po prawie dwóch latach poznałem drugą wersję -wodę toaletową. Uważam ją za lepszą, ponieważ więcej się tu dzieje. We wszystkich 3ch fazach czuję czarną herbatę. Mniej tu jest "gumy", czuję raczej skórę, jakby skórzane rękawiczki czy kurtkę. Całość jest mniej słodka, a bardziej przyprawowa. Kadzidło w bazie jest, ale mniej wyczuwalne niż w EDP. Trwałość to ok. 8 h, projekcja jest umiarkowana. Wersja EDP, nie wiedzieć czemu, staje się coraz trudniej dostępna. Mnie to akurat nie przeszkadza, ale znam dużo osób, które wolały ją od EDT. Świetne, nietuzinkowe perfumy z wieczorowym "pazurem". Używam tego produktu od: Niemal 2 lata Ilość zużytych opakowań: Mam odlewkę EDP, flakon EDT w planach.

i o to chodzi... Doskonałe przejście z nut świeżych, nie przyprawionych żadnym zbyt wyraźnym akordem kwiatowym do kadzidlanych, które już utrzymują sie zdecydowanie dłużej. Nie jest to zwyczajna zmiana charakteru zapachu (ze świeżego na kadzidlany) dokonana jak w popularnych zapachach poprzez nutę drzewną a w tym przypadku ziołową z wyrażnym silnym akcentem rozmarynu. Zapach piękny lecz na mojej skórze niezbyt trwały. Stary Pour Homme jest najlepszy ale rownież mało popularny

kupiłam sugerując się tym, co obiecywało piekne zdjęcie i opis gdyż lubie sobie zrobic niespodziankę. FLAKON- spodziewałam sie misternego cudeńka na miare FEERIE i Oriens i niestety zawiodłam się. Jeśli idzie o jakość wykonczenia, nasadkę na atomizer oraz metalowa opaske i grawerię na niej- jest bez zarzutu. Natomiast gwieździste niebo....to jakby chlapniete farbą lub naklejone imitacje które nijak nie trzymaja klimatu. Jednym słowem spodziewałam sie wyrafinowanego dzieła np. pięknej grawerii w szkle jak na luksusową markę biżuteryjną przystało a tu taka porażka... Kolor szkła tez bardziej ponury niz sie spodziewałam. ZAPACH- po pierwszym powachaniu atomizera- REWELACJA !! na pierwszy plan wyszły świeże nuty. Drug kontakt- ze skórą- BŁYSKAWICZNIE wytoczyły się cięższe działa - w roli głównej na poczatku skóra i styraks, a po dłuzej chwili ambra i kadzidło. (Stąd pewnie bardzo szybko przyszło skojarzenie z YPG Le Male) Dla mnie zbyt duża dominacja tychże nut nad swiezymi, które są w bazie. Szkoda. Po ok. 2-3 godzinach ich dominacja nieco blednie i wychodzi jak mi sie zdaje troszke tego bobu tonka. Ale w bezpośrednim odczuciu trudno doszukac sie zarówno limonki, rozmarynu czy yerby matte, które pewnie według zamysłu autora miały jedynie złagodzic te cieższe nuty. Liczyłam na ich większy udział. Mam wrażenie ze zapach typowo bliskoskórny. PODSUMOWANIE: wyobrażałam sobie letnią, rzeźką ale ciepła noc, roziskrzone gwiazdami bezrzmurne niebo; słychac śpiew słowika; bujną roslinność rozswietla księżyc w pełni; wszystko dookoła jest soczyste, zielone, świeże. Okazało sie ze niebo jest nieco zachmurzone, zamiast przejrzystego powietrza jest miejscami lekka mgła, a spacerowi towarzyszy dreszcz emocji podszyty lekko strachem. z naprzeciwka zbliża sie tajemniczy Gentelmen w pieknym ciemno-szarym płaszczu. Słabo widac twarz. Ale na pewno jest przystojny. Zapach Z duzym prawdopodobieńswem przypadnie do gustu wielbicielom YPG -LE MALE. Zdecydowanie męski. Raczej na jesien i zimę. Używam tego produktu od: 2 dni Ilość zużytych opakowań: w trakcie 75ml