AnneMarie Börlind Combination, Light Day Essence Lekki krem na dzień do cery mieszanej

Bardzo lubię kosmetyki AnneMarie Borlind za ich naturalny skład i w miarę przystępną cenę. Ten krem jest kolejnym z moich ulubieńców. Plusy: - nie zapycha i nie powoduje wysypu pryszczy - ładnie się wchłania do prawie matu - nie podrażnia mojej wrażliwej cery, dodatkowo łagodzi już istniejące podrażnienia - bardzo dobrze nawilża (po aplikacji odczuwam miłe uczucie głębokiego nawilżenia) przez co sprawia, że moje pierwsze zmarszczki są mniej widoczne - idealnie sprawdza się pod makijaż Minusy: - nie wyleczy niedoskonałości (jednak nie takie jest jego zadanie, dlatego odjęłam tylko pół gwiazdki) Podsumowując jest to naprawdę dobry krem o dużych właściwościach nawilżających. Nie szkodzi mojej skórze i nie powoduje powstawania nowych niedoskonałości. Zdecydowanie mój ulubieniec. Używam tego produktu od: dwóch lat Ilość zużytych opakowań: dwa

Długo czekał ten krem na moją recenzję, oj długo. I bardzo dobrze się stało, bo gdybym wystawiła recenzję po pierwszym miesiącu stosowania – byłaby znacznie niższa. Początki były neutralne: - nie matował + sprawiał wrażenie wydajnego + ładnie nawilżał + bezzapachowy + łagodził Ale to wszystko było jakieś takie „bezpłciowe” i po miesiącu regularnego stosowania, zaniechałam dalszego użycia. Na moje szczęście – nie oddałam go nikomu i nie wyrzuciłam. Jego czas wtedy jeszcze po prostu nie nadszedł... ;) [to zdanie brzmi trochę jak z jakiegoś serialu;) ] Moja mieszana, BARDZO wrażliwa cera była nawiedzana przez paskudny trądzik. W końcu zdecydowałam się na doustną kurację antybiotykiem. Trwała 4 miesiące. W tym czasie pieczeniem reagowałam nawet na najdelikatniejsze kremy La Roche-Posay. Nie wiedziałam już jak się nawilżać i łagodzić, aż do momentu, kiedy spróbowałam TEJ emulsji. Skóra była nawilżona, NIEZWYKLE ukojona i mniej się łuszczyła (choć tutaj cudów nie było, bo stosowałam silne maści, które właśnie miały powodować łuszczenie; ta emulsja jednak sprawiała, że skóra nie łuszczyła się całymi, wielkimi płatami, tylko małymi kawałeczkami, które łatwiej było okiełznać). Jest jeszcze jedna, ważna dla mnie kwestia. Myślę, że również dla wielu z Was. Kiedy skóra się tak łuszczyła, ciężko było nałożyć jakikolwiek podkład, bo wyglądało się jak w tragikomicznej masce. Podkłady (L\'Oreal, Rouge Bunny Rouge), które dotąd nie sprawiały żadnych problemów, w czasie kuracji antybiotykowej próbowałam nałożyć na różne kremy (od Ziaji po Kanebo), ale efekt był koszmarny. Natomiast, kiedy nakładałam podkład właśnie na tę emulsję – wyglądałam dobrze/bardzo dobrze. Teraz, kiedy skończyłam całą tubkę, na razie nie kupię drugiej. Moja cera jest teraz w bardzo dobrej kondycji i używam innych kremów, które kupiłam wcześniej/w międzyczasie. Niemniej, jestem ABSOLUTNIE PEWNA, że jeszcze wrócę do tej emulsji. Mam nadzieję, że nie będzie to spowodowane koniecznością (czyli jakieś kolejne kuracje antybiotykowe, łuszczenie itd.), ale po prostu aby zapodać skórze kojącą, dawkę nawilżenia. PODSUMOWUJĄC: Uważam, że dobrze wiedzieć o istnieniu tego kosmetyku. Może nas nieźle podratować! Używam tego produktu od: Kilka miesięcy. Ilość zużytych opakowań: Jedno skończone.

nie poprawił wyglądu mojej problemowej cery, matował na krótko, po niedługim czasie strasznie się świeciłam. miał też niezbyt miły zapach. jak dla mnie nic specjalnego za wygórowaną cene. Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno

Kolejny produkt AnneMarie Borlind który mnie zachwycił. Krem doskonale nawilża ale również matuje buzię (mi do zupełnego matu nie) dodatkowo wielki atut tego produkty to naturalne filtry jakie posiada tak więc nie trzeba dodatkowo używac filtra. Krem jest moim faworytem i nie zamienię go już na żaden inny. Polecam całą serię osobą z mieszaną i tlustą cerą Używam tego produktu od: 6 miesięcy Ilość zużytych opakowań: mam 2 opakowanie

Nic co w opisie krem ma czynić nie jest prawdą. Krem nie matuje w ogóle, po 3 godzinach od nałożenia kremu świeciłam się jak żarówka. Dodam, że krem używałam latem, a latem się nie maluje, więc to na pewno wina kremu. Po kremach do cery suchej się tak nie błyszczę! Oprócz tego po 2 tygodniach używania tego kremu, miałam taki wysyp pryszczy, jakiego nie miałam jako nastolatka. Żeby wszystko zlikwidować całą twarz smarowałam olejkiem z drzewa herbacianego. Wyglądałam strasznie. Jak dla mnie porażka roku.