Dobry krem dzienny, szczególnie dla cery suchej i wrażliwej.
Z linią Distillery miałam styczność przy okazji testów w Klubie Recenzentki - wówczas używałam olejku i eliksiru na noc i nie ukrywam, że bardzo ciekawiły mnie pozostałe produkty z tej serii. Gdy nadarzyła się okazja, udało mi się zdobyć krem na dzień, balsam oczyszczający i słynną witaminkę C w pudrze.
Używałam kremu codziennie, w dość nieprzyjaznych warunkach (przełom zima/wiosna), ale moja skóra wyglądała na zadowoloną i zadbaną - a to najlepsza rekomendacja.
Krem Distillery nie jest jednak pozbawiony wad, żeby nie było - ale o tym w swoim czasie.
ZALETY:
+Opakowanie - szklany, zgrabny słoiczek, prosty i minimalistyczny, a jednak bardzo mi się podoba. I jest praktyczny - możemy zużyć produkt do ostatniej kropli.
+Konsystencja - zbita, kremowa formuła, wydaje się, że jest ona ciężka, ale po rozprowadzeniu czuć tę lekkość z jednoczesną warstwą okluzyjną - ideał dla suchej cery! Uwaga, bieli skórę, zwłaszcza, gdy nałożymy go więcej, by uzyskać deklarowany faktor SPF25!
+Zapach - jak cała seria, i ten krem pachnie delikatnie, roślinnie, niemal niewyczuwalnie.
+Wegański i naturalny skład - filtry sa mineralne, jest tutaj też tlenek cynku, gliceryna i ekstrakt z róży, natomiast nie znajdziemy tutaj parafiny, alkoholu, składników pochodzenia zwierzęcego.
+Krem nie zapycha, nawet nałożony w większej ilości.
+Nie przetłuszcza skóry.
+Nie podrażnia mojej skłonnej do alergii skóry.
+Delikatnie matuje, daje to efekt zdrowej, promiennej cery - przyznam, że to w tym kremie lubię najbardziej. Trudno to pisać, ale twarz jest taka dopieszczona, zadbana, miękka i gładka :)
+Stanowi dobrą bazę pod makijaż, podkład wygląda lepiej i dłużej się trzyma.
+Nie zmienia odcienia podkładu.
+Dobrze nawilża i to w odczuwalny sposób, ponadto skóra po wieczornym demakijażu nie jest szara i zmęczona, tylko nadal wygląda dobrze i jest miękka oraz sprężysta.
+Przy nałożeniu przepisowej ilości filtr faktycznie chroni skórę przed promieniami UV oraz przebarwieniami - sprawdzone przy peelingu kwasowym :)
WADY:
-Kiepska wydajność. Słoiczek ma jedynie 30 ml (standardowa pojemność kremów to 50 ml), a pamiętajmy, że trzeba nakładać go więcej, by mieć tę deklarowaną ochronę przeciwsłoneczną - to sprawiło, że krem wystarczył mi ledwie na miesiąc, a pod koniec dawałam go mniej!
-Dość wysoka cena, biorąc pod uwagę wspomnianą wyżej wydajność i zmniejszoną pojemność.
Ogólnie, jeśli chodzi o działanie, to nie mogę nic zarzucić temu specyfikowi. Shade the Day naprawdę jest fajny - daje poczucie nawilżenia na odpowiednim poziomie, nie robi skórze wrażliwej żadnej krzywdy, nie niszczy makijażu, nie zatyka porów i jeszcze zapewnia nam ochronę przeciwsłoneczną na naprawdę przyzwoitym poziomie. Niemniej jednak, jego drastyczna wręcz niewydajność i wysoka cena sprawiają, że poważnie zastanowię się nad ponownym zakupem - bo znam kremy, które działają identycznie, a są tańsze lub w podobnej cenie i starczają na dłużej. Jeśli komuś powyższe wady nie przeszkadzają, to polecam - tym bardziej, że jest to produkt warty uwagi, po prostu dobry i skuteczny :)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie