Tak, tak, dobrze czytacie, moje drogie - to nawet nie córka, a wnuczka Gabrieli Sabatini. Podobieństwo nut nie jest przypadkowe, jednak tutaj twórcy zasługują na pomnik trwalszy niż ze spiżu. A dlaczego? Bo złota Walewska pozbawiona została tłustych i mocnych aldehydów, kompotu z owoców w otwarciu, nut cytrusowych. Zostały tylko jaśmin, konwalia i róża, dodano odrobinę jabłka, nawet sama baza jest lżejsza, bo mamy tutaj tylko wanilię, paczulę oraz piżmo. To zapach uwspółcześniony, lżejszy i nieco słodszy niż Sabatini. Coś wspaniałego!
Otwarcie zapachu to właśnie ten jaśmin z konwalią - od razu rozpoznałam znajome nuty, ale coś inaczej mi tutaj grało. Gdy do głosu doszło to słodkie, soczyste jabłuszko, zdziwiłam się szczerze! Róża jest tutaj 'kosmetyczna', słodka i balsamiczna, nie znajdziemy tutaj róży takiej jak np w Le Jardin d'Amour - ta jest wyluzowana, młodsza, nosi jeansy zamiast garsonki. Czyli, mamy zapach kwiatowo-owocowy na drzewnej bazie doprawiony wytrawną wanilią. Kompozycja jest ciepła i słodka, jednak wszystko jest tutaj idealnie dopracowane i wydozowane - każdy składnik zna swoje miejsce, nikt nie wybiega przed szereg, to jak doskonale zagrana symfonia.
Jaka jest Pani Walewska w personifikacji?
Na pewno to młoda kobieta - nie nastolatka, bo na tej dałoby to dość groteskowy efekt, zwyczajnie w pewnym wieku nie potrafimy nosić niektórych woni z odpowiednią do rangi zapachu klasą. Ale po przekroczeniu magicznej dwudziestki, złota Walewska może stać się fantastycznym dodatkiem.
Jest radosna i promienna, jej młodzieńczy blask jest nie do podrobienia. Nosi się elegancko, ale bez przesadnej i wymuszonej sztuczności. Wie, co do niej pasuje, wie jak podkreślić swoją urodę i walory. Jest seksowna, ale nie wulgarna, o nie! Jej uśmiech jest zaraźliwy, nikt nie chodzi przy niej smutny, jest jak promyk słońca w pochmurny dzień - gdy jest przy nas wiemy, że świat nie jest jednak taki zły :). Jej osobowość przyciąga jak magnes, każdy chce znaleźć się blisko niej, bo jest naturalna i nikogo nie udaje. Kobiety zerkają z zazdrością (jak ona to robi, że ma takie włosy?!), mężczyźni z zachwytem. To jest to, co jest nie do przecenienia - urok młodej, pięknej i szczęśliwej kobiety.
To fantastyczne perfumy, z klasą, ale bez narzucania konkretnego wizerunku czy stylu - noszony i do jeansów, i do sukienki dopełni wizerunku i poprawi humor, roztaczając wokół nosicielki cudowną aurę. Dzięki niemu możemy poczuć się młodsze i piękniejsze, bardziej pewne siebie, bliskie ideału.
Projekcja i trwałość bardzo dobre, wyczuwalny przez otoczenie i komplementowany, trwa na skórze przez dobrych 7 h, na materiałach aż do prania. Za tę cenę (29 zł za PERFUMY!), to naprawdę grzech nie kupić.
Za dnia, wiosną, latem, jesienią - uniwersalny, w każdej porze roku ukazuje swoją słodycz i niezwykły urok. Nienachalny, a jednak potrafi zaznaczyć swoją obecność.
Flakon charakterystyczny dla marki, dobrze wykonany, skuwka nie spada, nic się nie rysuje i nie niszczy, choć żałuję wielce, że zamiast nadruku jest nalepka, no ale... nie można mieć wszystkiego.
Brawo Miraculum!