Sally Hansen Lacquer Shine for Lips Błyszczyk do ust

Uwielbiam ten błyszczyk przede wszystkim za smak (zapach), śliwka węgierka. Błyszczyk jest w kolorze bordowym z drobinkami. Na ustach wygląda pięknie i nie wchłania się od razu, ale jeśli coś jemy lub pijemy, jak to błyszczyk, zjada się dość szybko. Aplikator to pędzelek, wygodny w malowaniu. Błyszczyk jest wydajny. Konsystencję ma lepką, nawet powiedziałabym bardzo lepką, ale dzięki temu dobrze się utrzymuje na ustach. Opakowanie 3,6grama.

Produkty z Sally Hansen bardzo lubię, szczególnie te do pielęgnacji paznokci, dlatego ucieszyłam się, gdy zostałam obdarowana tym błyszczykiem. Nasza przygoda zapowiadała się całkiem dobrze. Opakowanie wyglądało kusząco, przypominało opakowania błyszczyków z wyższej półki. Kolor także trafił w mój gust. Nie mam przy sobie tego produktu, by sprawdzić numer koloru, ale miał on przepiękną koralową barwę - idealną na lato. W tym miejscu kończą się jego zalety. Po jego pierwszym otwarciu już czułam, że czar prysł. Aplikator zawiera pędzelek. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że błyszczyk jest tak gęsty, że nałożenie go tym pędzelkiem jest bardzo czasochłonne i trudne. Zamiast pięknej tafli uzyskujemy na ustach kleistą maź, do której chwyta się dosłownie wszystko (od włosów zaczynając) i która wcale nie wygląda atrakcyjny - dla mnie jest zwyczajnie kiczowaty. Zdecydowanie nie polecam! Używam tego produktu od: lato 2012 Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie

Opakowanie piękne, porządne, bardzo eleganckie, jak z dużo droższych marek kosmetycznych. Aplikator - pędzelek też niczego sobie. Kolor (Peony) - baaaaajka. boski brzoskwioniowo -różowy. No cudo. A w środku... koszmarek. Klei się do ust i wszystkiego czego dotknie, ciężko rozprowadzić go bez smug, trzeba nałożyć więcej żeby ich nie było, efekt lustra utrzymuje się jakieś 5min, a potem usta wyglądają niczym pomalowane niewyschniętym lakierem na paznokciach, przyciśniętym kołdrą... Blask znika, a błyszczyk zbiera się w białą linię. Do tego wszystkiego czuć go na ustach w bardzo nieprzyjemny sposób, plus jeszcze chemiczny paskudny zapach. Ten błyszczyk to nieporozumienie i nie jest wart żadnych pieniędzy. Może służyć jedynie jako ozdoba naszej toaletki lub - jak w moim przypadku - do sesji zdjęciowych gdzie modelka nie rusza specjalnie ustami i błyszczyk nie musi być długotrwały...

Produkt jest koszmarny!! \\n \\n*Ma niesamowicie nieprzyjemną, gęstą konsystencję. \\n*Na pędzelek nabiera się bardzo duża ilość produktu, ale nawet jego niewielka ilość dosłownie skleja usta! \\n*Po aplikacji czuje się obrzydliwą, tłusta klejącą warstwę. \\n \\nJedynym plusem (!?) jest ładny kolor, ale to nie ratuje produktu, i tak ląduje w koszu :/ \\n \\nNajwiększy bubel Sally Hansen! \\n \\n

Posiadam odcień 80- Lily Ten błyszczyk jest marnowaniem czasu i pieniędzy. Mój kolor jest to ciemna czerwień- odcień bardziej bordo nawet bym powiedziała. Nakłada się tragicznie, jest gęsty ciężko nałożyć równomierną warstwę. Strasznie się klei, usta dosłownie się zlepiają. Daje efekt takich tandetnych "przemalowanych" ust. W dodatku schodzi nierównomiernie. Po nałożeniu mam uczucie pieczenia ust i sklejenia, co powoduje, że mam ochotę się go jak najszybciej pozbyć. Zdecydowanie odradzam... Używam tego produktu od: użyłam kilka razy Ilość zużytych opakowań: jedno wyrzucone