Guerlain Rouge G Le Brillant Pomadka do ust

Zajrzałam do Sephory, bo natknęła mnie myśl aby w końcu kupić dobrze dopasowaną czerwoną szminkę. Jednak miła ekspedientka nakierowała moją uwagę na tę pomadkę i jestem zachwycona + opakowanie! jak zwykle Guerlain spisał się na medal! piękne i solidne, przykuwa spojrzenie i daje uczucie luksusu + piękny kolor, mam odcień M25 Colere, intensywna jasna czerwień, która nie może pozostać niezauważona + pomadka na początku daje efekt zwykłego błyszczyka o bardzo intensywnym kolorze, mamy wtedy czas żeby łatwo dokonać poprawek, po chwili pomadka delikatnie zasycha i pozostawia efekt jak po pomalowaniu szminką + przyjemny zapach, pudrowy +/- lusterko, bardzo przydatne jednak denerwuje mnie fakt, że otwiera się przy każdym odkręceniu pomadki - może podkreślać suche skórki, ale tylko w wypadkach naprawdę ekstremalnych Nie będę oceniać czy bardzo się ściera czy nie, gdyż przy tak intensywnych odcieniach jest oczywiste, że nie wytrzyma wielu rzeczy. Mogę powiedzieć tyle, że zostawia ślady na szklance, więc po piciu i jedzeniu wymagane są poprawki. Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego opakowania

W zasadzie od szminek wolę błyszczyki, które kupuję w ilościach hurtowych, bo jakoś trudno dobrać mi szminkę... Ale tą szminką chcę się malować nonstop, 24h na dobę... :-) Zwykła Rouge G to też moje KWC, ale wersję Brilliant cenię nieco wyżej. Owszem, nie ma niesamowitej trwałości, ale do tego trzeba kupić sobie Lipfinity lub permanentne szminkobłyszczyki YSL lub Maybelline. Rouge G de Brilliant ma bardzo dobrą formulację, konsytencja jest akurat kremowa. Szminka się nie \'poci\', nawet jeśli jest noszona w torebce i wystawiana na duże zmiany temperatur. Lusterko działa bardzo dobrze i łatwo się malować nawet w autobusie. Cena jest oczywiście z kosmosu, ale przyjemność używania jest bezcenna... Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 niecałe

Mogłabym tu w 90% powtórzyć moją recenzję bazowej wersji tej szminki i to nie byłoby nadużycie ;). Z tym, że tamta kojarzy mi się z bardziej wieczorowymi, intensywnymi barwami a ta wydaje mi się dedykowana makijażowi codziennemu i lekkiemu. Mam odcień Brenda. Śliczny, delikatny, rozświetlający twarz dzienniaczek. Przy tym nieźle napigmentowany i trzymający się ust. Łatwy do naniesienia. Pielęgnujący. Delikatnie nabłyszczający. Dla mnie wykończenie tych pomadek to definicja soczystości.. czegoś pomiędzy błyskiem a satynową neutralnością :). Jest przeciętnie trwała i przeciętnie wydajna...no, może w przecietności w wydaniu wyższopółkowej :). Opakowania szczerze nie znoszę. Gdyby ta pomadka kosztowała mniej, niż 100 zł, kupowałabym ją regularnie. Na moje możliwości (i biorąc pod uwagę, że wyprodukowanie wysokopółkowej szminki, łącznie z opakowaniem, kosztuje średnio 2$ ;) ) jest zdecydowanie za droga.

Niesamowity produkt. Mam kolor B62 Betsy i jest to dokładnie taki kolor, który podkreśla moje usta nie przerysowując ich. To kolor ciemniejszych płatków różanych wpadających w nude. Pomadka przepięknie pachnie, wspaniale nawilża, wygładza moje przesuszone usta tak, że wyglądają pięknie! Ja jestem zachwycona, jedna z lepszych pomadek, jakie miałam. Wspaniałość całości podkreśla również opakowanie, które jest lusterkiem, otwierającym się podczas wysuwania pomadki. Od kilkudziesięciu dni wyciągam pomadkę z puzderka, które odsłania podwójne lusterko, i czuję się przy tym wyjątkowo, co mi się nadzwyczaj podoba. Nawet nie spodziewałam się, że kawałek stalowego opakowania z pachnącym, kolorowym wnętrzem może dać tyle radości. Polecam! Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Kupiłam, zgłosiłam, oceniłam, ale recenzja znikneła :(, wiec sie powtorzę. Wokoł tej szminki chodziłam jakis czas. Recenzje ma swietne ( mowie o wersji klasycznej), ale z racji ceny - nie chciałam jej kupowac w ciemno. a z racji gadzetowego opakowania - bez sensu jest kupowanie tanszego testera. Wreszcie skorzystałam z promocji w s. i sumiennie ja przetestowałam. niestety, dostepne kolory wersji klasycznej mnie nie zachwyciły, cała gama za bardzo wchodzi w brazy i beże :( Dopiero w wersji le Brillant znalazłam kolor, ktory zaakceptowałam. Nie, zeby mnie wprowadził w orgiastyczny zachwyt - po prostu był najlepszy z dostepnych...mam zatem B20, Berry. No, z jagodami jakimikolwiek to on mi sie nie kojarzy - to po prostu dosc chłodna czerwien z rozem, w zaleznosci od oswietlenia - przewaza jedno lub drugie. Kolor jest jak dla mnie wystarczajaco nasycony, byc moze słabszy, niz wersja klasyczna ( nie mam porownania), natomiast mocniejszy, niz posiadana przeze mnie Noir G. Nakłada sie dobrze, trzyma przyzwoicie. Dobrze pielegnuje usta, nie wychodzi poza kontury. czyli po prostu - dobra szminka, mam pare rownie sympatycznych ( rouge bunny rouge, kanebo). jakiejs przewagi guerlaina pod tym wzgledem nie zaobserwowałam... Teraz sławne opakowanie, solidnie obciazajace nasz portfel i reke ;) Jest eleganckie, owszem, dla mnie jednak srednio praktyczne. I wole czern wersji Noir, niz metal le Brillant - mniej widac odciski palców. Z lusterka korzystałam raz, nie mam tendencji do czestego poprawiania makijazu, zwłaszcza poza praca, a tam mam normalne lustra. Słowem - pomadka jest dobra, ale nie jest to dla mnie dziewiaty cud świata i bez niej mogłabym spokojnie egzystowac ;) Co nie znaczy, ze zniechecam - powiedzmy, ze jest w mojej piatce NAJ...ale nie na pierwszym miejscu :D Używam tego produktu od: 2 miesiące Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Od razu na wstępie zaznaczę że poprzednia recenzja dotyczy limitowanej szminki Rouge G z kolekcji D\'Or Zima 2010, dlatego też pszczoła na lusterku oraz złoty guziczek. Ta szminka również różni się od pozostałych Rouge G Le brillant, jest bardziej twarda i trwała i bliżej jej do klasycznej Rouge G, niż do Le brillant. Jako iż posiadam i odcień B64 Bee (limitowany zima 2010), B01 Blondie, z klasycznych mam odcień 65 oraz 12 (również limitowany). Z wiosennej kolekcji mam odcień Fuchsia Delice 70 jest to szminka również z Le Brillant. Tak że porównanie mam spore porównanie. Bez wątpliwości mogę stwierdzić że klasyczne mają o wiele większą trwałość (wyjątkiem jest tutaj B64), Le brillant szybko się ścierają, bliżej im do błyszczyka- balsamu do ust niż do szminki. Opakowanie niczym się nie różni, no chyba że jest z kolekcji limitowanej to wtedy tak. Kolory są tak dopasowane że każdy bez problemu znajdzie coś dla siebie. Le Brillant nie są tak mocno napigmentowane jak Rouge G. Ja jestem zdania że szminki są naprawdę warte kupienia jeśli: 1.są w promocji 2.mamy zniżkę mimo iż jestem miłośniczką Guerlain, to uważam że niektóre ich produkty mają przesadzoną cenę. Do tych szminek uważam powinny być wymienne wkłady. Niemniej jednak posiadam w swojej kolekcji aktualnie 3 szminki, ponieważ odcień Bee 64 był dla mnie za ciemny i mojej średniej karnacji nie pasował, tak że go oddałam w dobre ręce i uważam że są warte kupienia i to obojętne czy Le Brillant czy Rouge G, wszystko zależy od koloru. Używam tego produktu od: ponad roku Ilość zużytych opakowań: 2 sztuki Le Brillant, 2 rouge G