Moja przygoda z trądzikiem trwała baaardzo długo, ok. 7-8lat, od podstawówki. Niedawno skóra zaczęła się normalizować, przerzuciłam się praktycznie całkiem na apteczną pielęgnację buzi lub naturalną, w najgorszym wypadku badam składy kosmetyków. Ponieważ potrzebowałam czegoś punktowo na wypryski, które z rzadka wciąż mi wyłażą zakupiłam ten sztyft - i stwierdzam, że to porażka! Poza tym, że opakowanie strasznie mi się podoba, bo jest takie estetyczne, preparat sam w sobie nie ma żadnych pozytywów.
-nigdy nie widać, czy już jest nałożony na skórę. Pewnie będzie przez to dobry pod makijaż. W efekcie zdarzyło mi się kilka razy mocniej go dociskać, myśląc, że to zwiększy jego ilość, co w przypadku bolącego pryszcza może działać na nerwy. Przez ten mój upór sztyft dość szybko mi schodzi, bo wysmarowanie go wcale nie jest trudne. Wyobrażam sobie, że ludzie którzy mają około 3, 4 pryszczy w tygodniu i będą na nie nakładać ten kosmetyk zgodnie z zaleceniem trzy razy dziennie, zużyją go w dwa tygodnie.
-konsystencja jest fatalna, jakby się ślizgała po skórze. Nie mam pewności, bo wywaliłam opakowanie, ale czy w składzie nie było jakiegoś silikonu? To by wyjaśniało ten efekt.
-opakowanie mało higieniczne, ale wiadomo, widziały gały, co brały. Dodatkowo, ale to przez moją niezdarność pewnie, upuszczony na ziemię (w opakowaniu, zasunięty) złamał się.
-cena za ten produkt jest wręcz horrendalna. Wracam do pasty do zębów punktowo na wypryski ;)
I punkt programu, mianowicie obietnice producenta (podane tu jako właściwości). Gdyby ten preparat działał, przysięgam, że wszystkie minusy bym odrzuciła w niepamięć, ale w tej sytuacji...
-matowanie? Jeśli komuś świeci się pryszcz, to być może, ale ja nie obserwuję takiego zjawiska u siebie i śmieszne wydaje mi się to, że niby mat miałby zapewniać punktowy kosmetyk?
-niedoskonałości nie eliminuje - a moje są sporadyczne, w reguły powierzchowne i z reguły niebolesne
-być może łagodziłby podrażnienia, gdybym go tak intensywnie w skórę nie wcierała :P Także w tej sprawie nie mogę się wypowiedzieć.
Generalnie nie sprawdził się u mnie jeszcze żaden kosmetyk Avene Cleanance, poza maseczką. A kilka ich miałam (ten sztyft, wspomniana maseczka, żel do twarzy, triacneal i filtr), więc może to tylko moja niewrażliwość na składniki, które miałyby leczyć.
Co do zdjęć - tego z ręką - w niebieskim kółku skóra wysmarowana specyfikiem.