Zgłaszając ten produkt nie dodałam , iż jest to edycja limitowana , pojawiła się w 2005 roku w cenie $2,100 czyli około 6,600 PLN , ceny są różne i wachają się od 8 do 12 tysięcy. Kilka lat temu były listy oczekujących , odbywały sie prezentacje przy champagne dla zamożnych klientek , za sprawą recesji produkt jest ogólnodostępny i każdy może odkładając 1000 PLN miesięcznie sobie na niego pozwolić :)
sam produkt opiera się na sfermentowanych glonach zamkniętych w 3 probówkach wyposażonych w pipetę , na temat pola magnetycznego się nie wypowiem , mamy tu plexiglass wykończony zieloną pianką , stylistyka żywcem wyjęta z Tiffany & Co. ( łagodnie mówiąc nie jestem fanką marki ) ale cóż , trzeba przeboleć ocierający się o pop - tandetę zielony woreczek.
Sprezentowałam sobie po 30. jako absolutny must have bo moja gęstość skóry nie zadawalała mnie w pełni , wiadomo , spadek produkcji kolagenu.
Sam produkt można spokojnie podzielić przez 3 : kuracja ma trwać co prawda 21 dni ( czego nie rozumiem bo skóra odnawia sie co dni 28 ) - gdy podzielimy 15 ml z 1 probówki na 28 dni użytkowania wychodzi około 0,5 ml na 1 zabieg na twarz i w moim mniemaniu to zupełnie wystarczy przy mojej cerze bez zmarszczek.
pierwsze co sie nasuwa , to to , czy to serum warte jest tych pieniędzy ale ja nie odpowiem na to pytanie , bo nie wiem , producent twierdzi , że algi pochodzą z San Diego nad Pacyfikiem i poddawane są procesowi fermentacji przez okres 4 miesięcy ale czy glony z tamtej okolicy mają jakieś specjalne działanie?
1 zabieg na twarz w klinice la mer kosztuje mnie od 600 do 800 PLN a tu za 10,000 mam tych zabiegów aż 21 i w tym kontekście ta kuracja się opłaca
produkt poleciała mi użytkowniczka tego serum , gdy chciałam zapisać się na pierwszy w życiu laser a ten produkt miałam używać właśnie między 3 zabiegami ale okazało sie że będe miała zbyt poranioną skórę i skończyło się na tym , iż z lasera zrezygnowałam pod wpływem opinii tej kobiety , która sama zrezygnowała z botoxów , laserów i innych na rzecz the essence i twierdziła , że niczego lepszego w życiu nie używała , a jej cera nigdy nie wyglądała tak dobrze.
produkt działa i to w spektakularny sposób , wcześniej miałam twarz , teraz mam buzię i kompletnie siebie nie poznaję , każde lustro w przebieralni wywołuje u mnie szok , twarz bez użycia jakichkolwiek kosmetyków jest kompletnie bez skazy , gładka , struktura wyrównana , miękka , przypomina jędrnego pomidora , żadnego sebum , zmęczenia
zabrzmi to infantylnie ale wizualnie wypiękniałam
muszę się dowiedzieć czy mogę the essence nakładać pod oczy?
Używam tego produktu od: grudnia
Ilość zużytych opakowań: 30 ml