Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne. Przed dodaniem recenzji każdy/a użytkownik/czka musi podać informację, jak długo stosował/a recenzowany produkt oraz gdzie go nabył/a.
Średnia ocena:
4,3 na 5
Wydajność:
Zgodność z opisem producenta:
Trwałość:
Stosunek jakości do ceny:
Opakowanie:
Kupi ponownie: 69% osób
Nasi użytkownicy zostawili 55 opinii dla tego produktu. Przygotowaliśmy dla Ciebie krótkie podsumowanie na ich podstawie:
Krem był idealny pod każdym względem, jednak został wycofany :( Jako jeden z niewielu kremów bb mnie nie zapychał, matowił, a kolor był idealnie stapiał się z cerą. Jeśli ktoś znajdzie zamiennik proszę o priv. Sama testuje wiele, ale nie mogę znaleźć należytego zastępcy
Moja cera: skłonna do niedoskonałości, poza nosem i brodą sucha.
Pierwszy pełnowymiarowy krem kupiłam 9 lat temu. Najpierw dostałam jego próbkę, załączoną do zakupu innego koreańca, ale tak mnie uwiodła, że pomimo przerażająco wysokiej dla mnie wówczas ceny (90zł) zdecydowałam się go kupić.
Był to fiolecik. Krem początkowo wydawał mi się mimo wszystko za jasny (moja karnacja jest jasna, zwyczajna), ale potem dopasowywał się do odcienia.
Podobało mi się to jak moja twarz w nim wyglądała. Trochę jak z efektem photoshopa.
To dzięki temu bb creamowi pierwszy raz chyba usłyszałam komplement, że mam ładną cerę - ja, co od zawsze walczy z niedoskonałościami.
Krycie określiłabym jako przeciętne, ale jak się nałożyło drugą warstwę było lepiej.
Zostawia efekt "glow" na twarzy, nie trzeba go przypudrowywać, bo bez tego wygląda dobrze. Z pudrem może podkreślać trochę suche skórki. Ja zawsze używam przed nim kremu nawilżającego.
Krem ma ładny, delikatny, lekko poziomkowy zapach, który szybko się ulatnia.
Ne zapycha.
Po czasie zachwytu widziałam też nie tylko zalety, ale również wady. Krem jest dość "suchy", więc niektórym osobom, które walczą z suchymi skórkami może się nie spodobać. Szybko się również ściera.
Dodam, że próbowałam również zielonego, ale mimo że zielony jest skierowany do skóry z niedoskonałościami, to fioletowy bardziej mi przypadł do gustu.
Zalety:
W ramach podsumowania:
ładny zapach
twarz wygląda dużo piękniej
nie wyrządza krzywdy (nie zapycha)
nadaje się jako baza pod makijaż
Wady:
coraz ciężej go dostać (mam wrażenie, że znika z 'półek')
drogi (zwłaszcza po przejściu z różowego opakowania na czarne)
może zostawiać smugi jak się nieumiejętnie go rozprowadzi
może podkreślać suche skórki
szybko się ściera
Ja go lubię, kupuję go co jakiś czas, więc ode mnie otrzymuje 5 gwiazdek. Był pierwszy bebek, który mi tak podpasował.
Kupiłam nowa wersje tego kremu bo namowaxh przyjaciółki. Mm wersję fioletowa i jest świetna. Pięknie pachnie, ślicznie prezentuje się na buzi o kryje do tego.
Zużyłam kilka próbek i mam mieszane uczucia. Krem dobrze się rozprowadza i ładnie stapia ze skórą, nie zmienia jej koloru, ale wyrównuje koloryt. Nie jest tłusty, ale niestety ściera się w ciągu 3-4 godzin od nałożenia. Po prostu znika, jakby się wchłaniał. Dużym minusem są parabeny w składzie.
Odkrycie azjatyckich kremów bb było dla mnie szokiem bo tak bardzo różnią się od naszych "rodzimych" kremów bb. Ten konkretny ma bardzo lekką kremową konsystencję, powiedziałabym że nawet aksamitną. Przy nakładaniu wydaje się prawie biały potem stapia się ze skórą aczkolwiek wrażenie pewnego rodzaju białej poświaty pozostaje co nie do końca mi się podobało. Krem ładnie wyrównuje kolor skóry, nawilża, jest lekki i niewyczuwalny na skórze, rozjaśnia i daje efekt glow. W ciągu dnia się trochę ściera.
Używam go już rok, zamówiłam drugie opakowanie.
Jest to najlepszy krem BB jaki miałam. Ma swoje minusy, ale ilość plusów jednak jest decydująca.
Na zdjęciu porównanie kolorystyczne 3 produktów tej marki. (od lewej Lioele beyond the solution BB, Dollish Veil Vita, Dollish Cera-V CC)
Zalety:
nigdy mnie nie zapchał, nawet jak źle umyłam twarz i poszłam spać
starczy na dłuuuugo. swoje 2 opakowanie zamówiłam po 10 miesiącach codziennego używania (połowa ziarnka grochu wystarczy na pokrycie całej buzi)
nie przesusza
kolor (choć czasem się lekko odcina od szyi)
dobrze kryje, ale to nadal tylko krem BB, więc nie będzie działał jak typowy podkład, a chyba niektóre recenzentki się tego spodziewały i wystawiły negatywne oceny
skład
nowe opakowanie jest bardziej praktyczne
Wady:
w przypadku mieszanej cery trzeba go przypudrować (ja to robię transparentnym pudrem no-sebum mineral powder marki innisfree)
ściera się
czasem denerwuje mnie kolor, jaki daje na twarzy
trudno dostępny, ale dla mnie to nie problem zamówić go na ebay
Bardzo kryjący, bardzo długo trzyma.
Konsystencja- gęsty, ale jakby suchy - nie czuc go tez na twarzy.
Piekny zapach.
Po calym dniu jak go zmywalam, zostawial na husteczkach tony pigmentu.
Niestety - podkresla suche skorki - sposob na to jest taki, ze najlepiej nalozyc pod niego krem nawilzajacy (ja mam skore mieszana/tlusta i najlepiej zeby to byl krem matujaco-nawilzajacy). Bez tego wylaza twoje skorki na nosie, miedzy brwiami no i troche zmarchy...
JEST JASNY, mimo po calym dniu utleniania - ja mam jasna karnacje, ale jednak - jest to krem ktory bym polecala bardziej pozna jesienia albo zima - niestety chcac nie chcac odroznia sie od koloru skory :( polecalabym go TOTALNYM BLADZIOCHOM, skrajnym bladziochom, ktore zazwyczaj maja skore niestety sucha/atopowa a raczej taki krem, ktory zawiera jednak PARABENY i SILIKONY chyba nie bedzie dobrym pomyslem.
Uzywalam fioletowego. Byc moze bedzie to lepsze rozwiazanie dla dziewczyn, ktore maja na prawde MOCNE przebarwienia, bardzo widoczne przebarwienia. Tradzik, czy odbarwienia skorne.
Zwracam go do sklepu. Moze wroce do niego zimą.
Odejmuje gwiazdke za odcien, kolejną za wysuszanie.
Kupiłam kolor zielony. Po nałożeniu na całą twarz wyglądałam dość trupio i niezdrowo, w dodatku krem był dla mnie trochę za ciężki. Za to próbka jaką miałam całkiem dobrze sprawdziła się jako baza maskująca naczynka wokół nosa. Wtedy zwykłego korektora wystarczyło nałożyć odrobinę a efekt był bardzo naturalny. Nie widzę jednak dla niego miejsca w mojej pielęgnacji, bo nałożony na całą twarz jest dla mojej tłustej skóry za ciężki.
Krem jest dość nietypowy. Jest śmietankowy, lekko suchy w swojej strukturze. Pudrowy. W przeciwieństwie do wielu popularnych koreańskich kremów BB daje matowo-satynowe wykończenie, a nie świetliste, błyszczące.
Jest też trwalszy i mocniej trzyma się twarzy.
Spośród kilku typów kolorystycznych bebika, zdecydowałam się na ten w odcieniu pastelowo- zielonym ( miał kryć i neutralizować zaczerwienienia). Krem po wyciśnięciu na dłoń jest delikatnie zielony, jednak po roztarciu zmienia kolor na beżowy. Początkowo wydaje się być za jasny, ale szybko dopasowuje się do kolorytu cery. Niestety po godzinie od nałożenia oksyduje. Ciemnieje i robi się pomarańczowo- różowy. Nie jest to efekt tak mocny, aby dostrzegło go otoczenie, ale na tyle widoczny, że aż drażniący osobę, która ma go na twarzy. Wyraźnie widać różnicę pomiędzy jasną szyją a twarzą.
Krem bardzo ładnie pachnie. W moim odczuciu kwiatem maciejki. Jest wydajny i nie ściera się w ciągu dnia. Opakowanie cieszy oko. Daje matowy, lekko satynowy efekt. Kryje całkiem dobrze. Ponadto, zawiera w swoim długaśnym składzie kilka witamin.
Niestety, wysusza lekko skórę.
No cóż, zawiodłam się.
Gdyby nie oksydował byłoby ok, a tak. Już dziękuję.
Miałam kilka próbek, w pewnym odstępie czasu i od różnych dystrybutorów, więc to nie kwesta wadliwej serii lub podróbki - krem w trakcie rozsmarowywania staje się POMARAŃCZOWO - MARCHEWKOWY!
Kupiłam go, bo wiele ludzi mówiło, że jest idealny dla jasnej cery - no nie bardzo... Ja bym go bardziej poleciła mulatom :/
Tragedia, pomarańcza na twarzy, NIGDY WIĘCEJ!
Zachęcona tak dobrymi opiniami kupilam kilka próbek i sam krem jako BB ok, ładnie kryje, ale..no właśnie..twarz mam po tym jak porcelana, znacznie odbija się od opalonej skóry i wygląda przez to komicznie. Bardzo szybko się wchłania. makijaż dłużej trzyma, ale wyglądam niestety sztucznie. Może sprawdzi się to dla jasnych, porcelanowych karnacji, ale mnie osobiście byloby szkoda wydawać takiej kwoty na efekt nie do końca zadowalajacy.
Od około trzech (?) lat nie używam podkładów, zastąpiłam je koreańskimi bb kremami.
Dollish Veil kupiłam, skuszona opisem producenta i kolorem, a także ze względu na to, że mojego ukochanego holika holika aqua petit jelly nie było. Jest to kolejny BB, z którego jestem zadowolona.
+kolor - mam dziwny odcień skóry, w drogeriach na ogół nie jestem w stanie znaleźć podkładu, który by był kolorystycznie akceptowalny (a jeżeli już jest akceptowalny kolorystycznie, to z pewnością nie jest akceptowalny cenowo). Ten BB krem stapia się właściwie idealnie, choć w środku zimy możliwe, że będzie nieco za ciemny.
+wydajność - mam go od niedawna, ale dla satysfakcjonującego efektu wystarczy już niewielka ilość produktu, więc przypuszczam, że starczy mi na co najmniej pół roku, jak większość BB kremów.
+trwałość - przyzwoita. Nie używam pudru, ale moja twarz wygląda w porządku przez cały dzień.
+bardzo ładny, naturalny (ale stopniowalny) efekt supergładkiej skóry
-opakowanie, jakkolwiek urocze, nie jest szczególnie szczelne w podróży - zatyczka spada, wiec trzeba zabezpieczyć krem.
-przy suchej skórze konieczne jest solidne nawilżenie przed aplikacją, krem ma skłonność do wysuszania.
-świetny efekt jest powiązany z ryzykiem, że faktycznie będzie co zakrywać i tuszować. Bez bardzo (BARDZO) starannego zmywania (ja używam olejku) ten BB krem wyrządzi więcej szkody, niż pożytku. Na pewno nie poradzą sobie z nim dostępne w drogeriach mleczka. Dotyczy to jednak każdego koreańskiego bb kremu.
Mogę spokojnie polecić ten krem wszystkim osobom, które chcą rozpocząć swoją przygodę z kremami BB. Kolor idealnie dopasowuje się do skóry, matowi ją na parę godzin, nadaje ładny skórze ładny wygląd ( miałam parę pytań o to czego używam, że mam tak ładną skórę na twarzy ;). Nie warzy się, nie podkreśla suchych skórek, daje naturalny wygląd. Nie wiem jak kryje przebarwienia / trądzik i inne problemy skórne ale przy mojej w zasadzie bezproblemowej skórze sprawdza się idealnie.
Nie będę się zbytnio rozpisywać, bo wszystko już zostało powiedziane. To jest mój hit i nie zamienię go na nic innego. Zaczynam już chyba 4 czy 5 opakowanie i na przemian wymieniam kolory, bo efektem nie różnią się zbytnio. Skóra wygląda mega zdrowo, jest delikatnie rozświetlona i ma na sobie jakby filtr photoshopa ;) Do tego bardzo wydajny, jedna buteleczka starcza mi na ok 4 miesiące.
Jest to najlepszy azjatycki kremik BB, który miałam okazję sprawdzić, a testowałam chyba wszystkie. Mam suchą skórę więc przede wszystkim zależy mi na niepodkreślaniu suchych skórek i tu Dollish spisał się super, a przy tym nie świecił się na twarzy jak inne kremy, które testowałam.
+ idealnie dopasowuje sie do koloru skóry ( posiadam wersję zieloną)
+ nawilża, nie podkreśla suchych skórek
+ lekko zmatowiony wytrzymuje ok 8 h
+ daje ładny efekt lekko mokrej skóry, ale nie świeci się nachalnie
+ wydajny
+ większe niespodzianki przykrywa przy 2 warstwach, ale polecam korektor pod spód
Należy pamiętać o poprawnej aplikacji czyli o wklepywaniu a nie wsmarowywaniu.
Edit: przy dłuższym stosowaniu niestety zapycha;/
To był mój pierwszy azjatycki krem BB. Opisuję wersję zieloną. Strzał w 10tkę!
- nie świeci się na twarzy, wykończony pudrem dopiero po 10h potrzebuje poprawek
- ładnie wyrównuję koloryt, większych niespodzianek nie przykryję
- nie tworzy maski i nie podkreśla suchych skórek
- delikatny zapach
- jedna warstwa na co dzień, dwie warstwy zastępowały podkład
- delikatny filtr 25
- może również służyć jako baza
- słodki design marki kusi mnie do próbowania innych produktów
- poradził sobie z zaczerwienieniem na policzkach ale nie z naczynkami na nosie
Jedynym minusem jest opakowanie - chwiejne, wiele razy wypadł z szafki hukiem uderzając w wannę/podłogę (na buteleczce ani śladu). Dodatkowo nie widać ile zostało produktu a pompka tego nie ułatwia. Po półrocznym codziennym użytkowaniu po prostu "popsuł się" i nie poleciało już nic!
Długo zwlekałam z zakupem tego kremu BB. Używam wersji fioletowej. Krem, posiada szarą konsystencję, z małymi beżowymi chyba kropeczkami, nakładając na twarz czuje się drobinki na skórze.
Plusy:
- Skóra po użyciu jest delikatnie rozświetlona, lekko "mokra" - nie jest dla mnie to minus, lubię podkłady, które nie mają matowego wykończenia, nakładam później puder ryżowy.
- Lioele utrzymuje się na skórze bardzo długo, około 8-9 skórze w stanie idealnym.
- Posiada bardzo delikatne wykończenie, jest niewidoczny na twarzy.
- Nie ściera się na twarzy.
- kosmetyk który leczy?Od pewnego czasu mam ładniejszą skórę, ale może to być także zasługa kilku nowych kosmetyków, jakie ostatnio testuję
- śliczne opakowanie
Minusy:
- trzeba uważać żeby nie nałożyć za dużo, wystarczy ziarenko groszku na całą twarz
- dostępność - trzeba zamawiać przez internet
- krem kryje na zasadzie odbijania światła, jeszcze mam jakieś niespodzianki na twarzy, potrzebny będzie korektor
- nie wiadomo kiedy jest już koniec opakowania,
Podsumowanie:
Krem bardzo ładnie dopasowuje się do skóry, podkreśla naturalny kolor skóry, delikatnie kryje, nie tworząc maski. krem podobny do bio-essence patinum, z tą różnicą, że jest mniej widoczny na twarzy. Nie tworzy takiego efektu fotoszopa jak platinum, który po dłuższym stosowaniu bardzo przesuszył mi twarz.
Używam tego produktu od: 1 miesiąc
Ilość zużytych opakowań: zaczęte
Nie będę się rozpisywać. Recenzuję wersję purpurową. Miałam już na stanie różne podkłady z górnych półek, made in France itd. ale ten bije na łeb Diory, Lancomy, Guerlainy itd. Nie tworzy maski (nienawidzę tapety na twarzy i prócz podkładu nie używam pudrów), stapia się idealnie ze skórą i choć mam ostatnio zaczerwienienia i krostki radzi sobie z tym bardzo dobrze. Twarz wygląda na kilka lat młodszą po jego aplikacji. Skuszę się jeszcze na wypróbowanie nowej wersji tego kosmetyku, kremu CC.
Używam tego produktu od: 3 miesiące
Ilość zużytych opakowań: jedno