Różanych perfum na rynku jest całkiem sporo, ale większość z nich to sztuczna kwiaciarniana woń, płaska, bezbarwna, syntetyczna - że aż plastikowa. Perfumy sygnowane imieniem i nazwiskiem córki Paula McCartneya są inne... Piękne.
W otwarciu pachną jak pączek z różanym nadzieniem domowej roboty. To przywołuje same dobre, ciepłe skojarzenia: babcina chatka na wsi, stukające dźwięki dobiegające ze spiżarni i jej miękkie, czułe, spracowane ręce, odkręcające słoik z marmoladą: słodko-kwaskowata dzika róża. Trio stworzone z bułgarskiej róży, kwiatu piwonii oraz mandarynki nasuwa mi na myśl babciną konfiturę. W sercu bije szlachetny absolut różany. To jest dopiero magiczny moment! Zupełnie jak wiosenna przechadzka po pałacowym ogrodzie różanym. Cała kompozycja serca i głowy tak zmyślnie łączy się z bazowym piżmem, ambrą i nutami drzewnymi... Wówczas mogą się nasunąć skojarzenia z gotyckimi romantycznymi powieściami o wampirach. Kompozycja niby prosta, ale to właśnie w prostocie tkwi siła i piękno, których bezwzględnie można doświadczyć, sięgając po ten cudownej urody solidny tajemniczy cieniowany ametystowy flakon... Pomimo prostoty zapachu, w której absolutnie nic mi nie zgrzyta, nie jest to zapach oczywisty... Rozwija się pięknie i wdzięcznie, jak pączek róży. Ma w sobie trochę melancholijnego romantycznego mroku, trochę rodzinnego ciepła, trochę świeżości i uroków ciepłych pór roku (niezamierzony rym ;)). Inaczej odbieram je w zależności od aury, humoru, (na)stroju... Tak czy inaczej, są po prostu wspaniałe! Na mojej skórze wytrzymują cały dzień, pozostawiając po sobie długi ogon - ja znikam za rogiem, a zapach pozostaje. To jest to, co wprost ubóstwiam w perfumach! ♡ Kilka próbek tych perfum dałam mojej koleżance, która była nimi całkowicie oszołomiona. Mówiła, że unikała róży w perfumach, ale "Stella" kompletnie ją oczarowała. Używa ich na specjalne okazje. Skropiła nimi nadgarstek przed testami i nie mogła od niego oderwać nosa - tak się jej podobały! Czy się temu dziwię? Kompletnie! Uważam, że to prawidłowa reakcja na zetknięcie się z tym różanym pięknem. Mojej Mamie również przypadły one do gustu i często się nimi psika - na jej skórze zachowują się bardzo podobnie: długi różany ogon, do tego kilkugodzinna trwałość (pod tym względem mogłoby być trochę lepiej), a ponadto brak jakichkolwiek doznań migrenogennych niezależnie od pogody.
Czytając opinie, "Stelli" zarzuca się często banalność. Być może nie jestem zbyt wybredna, ale naprawdę nie znajduję w tych perfumach nic, co by mi wyraźnie nie pasowało. Są piękne, czarujące, trwałe, wyczuwane i komplementowane przez wszystkich wokół. Co więcej, są niepopularne i trudno dostępne. Gdybyście jednak je zdobyły, możecie być pewne, że nikt nie będzie pachniał, jak wy. ;)