The Balm Bahama Mama Puder brązujący do twarzy

Bronzer Bahama Mama od The Balm znam i lubię od wielu lat – sięgnęłam po niego jeszcze w czasach, gdy był absolutnym hitem razem z rozświetlaczem Mary Lou Manizer. To był duet marzeń, który chciała mieć każda dziewczyna. I nie bez powodu! Bahama Mama ma przepiękny, neutralny odcień – nie wpada w pomarańczowe ani ziemiste tony. Idealnie sprawdza się do konturowania, nie robi plam, łatwo się rozciera i bardzo dobrze współpracuje z innymi kosmetykami. Na twarzy trzyma się przez cały dzień bez konieczności poprawek. Dodatkowy plus za kompaktowe, śliczne opakowanie – retro i poręczne. Choć nie pachnie, jego skład zawiera m.in.: - Mika – zapewnia delikatne rozświetlenie i miękkie wykończenie, - Dimethicone – wygładza i ułatwia rozprowadzanie, - Silica – absorbuje sebum i matuje skórę, - Tlenki żelaza (Iron Oxides) – odpowiadają za naturalny kolor, - Dwutlenek tytanu – lekki pigment i filtr fizyczny. To klasyk, który warto choć raz wypróbować – nawet z przymrużeniem oka ;) Jedynym minusem jest to, że przy końcówce produktu, przez jego kwadratowy kształt, puder zaczyna się kruszyć i łamać. Utrudnia to aplikację, a czasem prowadzi do marnowania resztek. Oczywiście można pokombinować i go sprasować, ale to już opcja dla chętnych z odrobiną cierpliwości. Na szczęście cena nie jest już tak wysoka jak kiedyś, a często można go dorwać w promocji.

The Balm Bahama Mama to puder brązujący, który zdobył popularność przede wszystkim dzięki swojemu matowemu wykończeniu i uniwersalnemu, chłodnemu odcieniowi. Używam go od kilku miesięcy i doceniam przede wszystkim jego wszechstronność – nadaje się zarówno do klasycznego ocieplenia twarzy, jak i do delikatnego konturowania. Puder ma bardzo dobrą pigmentację – wystarczy niewielka ilość, by uzyskać widoczny efekt. Z tego powodu trzeba uważać przy aplikacji, szczególnie przy jasnej cerze – łatwo przesadzić. Dobrze się rozciera i łączy z innymi produktami, nie robi plam ani smug, ale najlepiej nakładać go lekką ręką i miękkim pędzlem. Wykończenie jest całkowicie matowe, bez drobinek, co czyni go świetnym wyborem do modelowania twarzy. Kolor to chłodny, lekko oliwkowy brąz – na bardzo jasnych cerach może wyglądać nieco zbyt intensywnie lub szaro, ale dla średnich karnacji i ciepłych tonacji sprawdza się znakomicie. Trwałość bardzo dobra – na przypudrowanej skórze utrzymuje się cały dzień bez konieczności poprawek. Nie blednie ani nie ciemnieje w ciągu dnia. Opakowanie jest charakterystyczne dla The Balm – kartonowe z lusterkiem, lekkie, wygodne, ale niezbyt odporne na uszkodzenia mechaniczne, więc warto uważać przy przewożeniu.

Bahama Mama to naprawdę świetny wybór, jeśli chodzi o bronzer, zwłaszcza jeśli zależy nam na uzyskaniu naturalnego efektu opalenizny. To, że ma matowy odcień, sprawia, że nie odbija niepotrzebnie światła, co pomaga uzyskać bardziej subtelny i naturalny wygląd skóry, bez nadmiaru blasku, który nie każdemu odpowiada. Zdecydowanie dużym plusem jest fakt, że nie wpada w pomarańczowe tony, które mogą sprawić, że skóra wygląda nienaturalnie, a wręcz może przywoływać skojarzenia z "brązowym plamami". Dobre nasycenie pigmentu to kolejna cecha, która wyróżnia ten produkt. To oznacza, że można go dostosować do własnych preferencji – jeśli chcemy uzyskać delikatniejszy efekt, możemy go nałożyć w mniejszych ilościach, natomiast dla głębszego, bardziej intensywnego looku, wystarczy stopniowo budować warstwy. To sprawia, że Bahama Mama jest bardzo wszechstronny i łatwy w użyciu, zarówno dla osób początkujących, jak i tych bardziej doświadczonych w makijażu. Co więcej, trwałość tego bronzera to kolejny aspekt, który wielu użytkownikom przypada do gustu. Jeśli produkt wystarcza na długo, oznacza to nie tylko dobry stosunek jakości do ceny, ale także wygodę, bo nie trzeba go często wymieniać. Jest to też idealna opcja dla osób, które poszukują bronzera, który utrzyma się przez cały dzień, nie wymagając poprawek.

Tak jak w tytule. Klasyk nad klasykami to najlepsze określenie dla tego bronzera ! Pamiętam moją miłość do niego 10lat temu gdy był bardzo niedostępny i drogi (jak dla mnie ofc) marzyłam o nim i finalnie niedawno spełniłam dziewczęce marzenie i go kupiłam ! Nie zawiodłam się , pigmentacja sztos, kolor również obłędny. Czuję że długo mi zajmie zanim wykończę opakowanie ???? bardzo polecam

Ten produkt jest cudowny. Używam go na moich dziewczynach i efekt jest fenomenalny. Jestem zachwycona nie robi plam i wygląda bardzo świeżo na twarzy. Polecam każdej z was

The Balm Bahama Mama to puder, który przenosi mnie prosto na tropikalną plażę! Jego matowa formuła idealnie imituje naturalną opaleniznę, dodając skórze ciepłego, słonecznego blasku. Jest świetny zarówno jako bronzer, jak i do delikatnego konturowania. Konsystencja jest prasowana, ale bardzo łatwo się nakłada i blenduje, nie pozostawiając smug. Dodatkowo, fakt że nie zawiera parabenów to duży plus dla osób dbających o naturalne składniki. Opakowanie w formie kompaktu jest praktyczne i idealne do zabrania w podróż. Jedyny minus to to, że paleta odcieni może nie pasować do każdego typu karnacji, ale jeśli masz średnią lub oliwkową cerę, ten puder będzie dla Ciebie idealny. Polecam każdemu, kto marzy o efektach jak po urlopie na Karaibach!

Jedyny puder brązujący, którym nie robię sobie krzywdy. Mam jasną karnację i idealnie brązuje moją skórę. Największą zaletą jest jego odcień, który nie wpada w pomarańcz jak wiele produktów na rynku.

Bronzer Jest bardzo wydajny. Kolorek fajny na lato. Można nim zrobić kontur jak i za jednym razem musnąć policzki. Dobrze się nim pracuje. Nie plami i nie wysusza skóry.

The Balm Bahama Mama to klasyka, która zyskała swoją reputację zupełnie zasłużenie. Jeśli szukasz bronzera, który da efekt naturalnej, słonecznej opalenizny bez pomarańczowego tonu, to właśnie to jest ten produkt. Po pierwsze – opakowanie! Jak zwykle w stylu The Balm, retro grafika przyciąga wzrok i sprawia, że aż chce się go mieć w swojej kosmetyczce. Jest kompaktowy, z lusterkiem, więc idealny do torebki i na podróż. Sam bronzer ma przepiękny, neutralno-chłodny odcień, który świetnie sprawdza się zarówno do konturowania, jak i ocieplenia cery. Nie ma drobinek, co dla mnie jest ogromnym plusem, bo efekt jest matowy, ale jednocześnie wygląda bardzo naturalnie, bez pudrowego wykończenia. Pigmentacja? Powiem szczerze – jest mocna! Wystarczy dosłownie odrobina na pędzel, żeby uzyskać wyraźny efekt, więc warto aplikować go stopniowo i delikatnie. Ale dzięki temu produkt jest też mega wydajny. Uwielbiam go za to, że pasuje do różnych karnacji – u mnie sprawdza się świetnie na jasnej skórze, ale widziałam, że wygląda równie pięknie na ciemniejszych tonach. Co więcej, świetnie się blenduje, więc nawet jeśli ktoś nie jest mistrzem w konturowaniu, łatwo uzyskać ładny efekt bez plam. Dodatkowy bonus? Można go użyć jako cienia do powiek – wygląda bosko w załamaniu, kiedy chcę stworzyć szybki, spójny makijaż. Dla mnie to absolutny must-have w kosmetyczce!

Zacznę od opakowania – jak to bywa w przypadku kosmetyków The Balm, design jest uroczy i przyciąga wzrok. Kartonowe opakowanie z lusterkiem jest lekkie, ale jednocześnie solidne, dzięki czemu świetnie sprawdza się w podróży. Sam bronzer ma bardzo przyjemną, aksamitną formułę. Produkt jest świetnie napigmentowany, więc należy uważać przy aplikacji – wystarczy odrobina, aby uzyskać efekt zdrowo opalonej skóry. Kolor to chłodny, matowy brąz, który idealnie nadaje się zarówno do konturowania, jak i do ocieplenia cery. Co ważne, nie wpada w pomarańczowe tony, co czyni go uniwersalnym dla wielu odcieni skóry. Bahama Mama świetnie się rozciera, dzięki czemu łatwo uzyskać naturalny efekt bez plam. Używałam go zarówno na podkład, jak i na gołą skórę, i w obu przypadkach wyglądał świetnie. Jest bardzo trwały – nawet po kilku godzinach noszenia nadal pozostaje na miejscu, nie blednąc ani nie ścierając się. Jedyną drobną wadą, jaką zauważyłam, jest fakt, że mocna pigmentacja może być wyzwaniem dla początkujących – trzeba nauczyć się precyzyjnego dozowania produktu. Ale przy odrobinie wprawy efekt jest naprawdę oszałamiający.

Bardzo dobry bronzer, miałam już kilka sztuk w swojej kosmetyczce i uważam że jest to ideał! Lecz ma jeden minus, idealny tylko na opalonej skórze. Niestety nie dla bladziochów. Ma ciepło naturalny odcień, przez co nie jest uniwersalny. Ale bardzo polecam ❤️

Nietypowe, tekturowe opakowanie z piękną szatą graficzną, które wygląda przepięknie. W środku poza produktem mamy lusterko. Kiedyś kultowy bronzer, a teraz chyba już zapomniany sama nie wiem dlaczego, bo kolor jak i wygląd na twarzy zachwyca mnie do tej pory. Kolor to ładny, naturalny brąz, który świetnie podkreśli opaleniznę, ale także sprawdzi się w roli opalenia skóry. Ma świetną pigmentację i jest bardzo wydajny - niewielka ilość wystarcza na aplikację w wybrane partie twarzy. Bronzer można budować, a na skórze daje matowe wykończenie, które wygląda fenomenalnie. Utrzymuje się na twarzy cały dzień i świetnie współgra z innymi nałożonymi produktami. Łatwo się blenduje i jest bezproblemowy w użyciu. Genialny do ocieplenia czy podkreślenia opalenizny, wydajny i długotrwały to jego główne atuty. U mnie najlepszy bronzer na wielkie wyjścia. Uwielbiam.

Produkt kupiłam bardzo dawno temu, zużyłam już kilka opakowań natomiast jest on na tyle wydajny że jedno opakowanie starcza na dobrych kilka miesięcy. Kolor jest idealny, jeśli ktoś jest tak średni w makijażu jak ja to jest to coś zdecydowanie dla niego bo nie da się tym produktem zrobić plam i krzywdy. Jeśli ktoś lubi efekt muśniętej słońcem twarzy to jak najbardziej polecam. Utrzymuje się na twarzy przez długie godziny bez konieczności poprawek. Jest odporny na ścieranie i nie ściera się w ciągu dnia, co jest dużym plusem, szczególnie jeśli potrzebujesz makijażu, który przetrwa cały dzień. Opakowanie jest estetyczne, kompaktowe i poręczne. Często wyposażone jest w lusterko, co sprawia, że bronzer świetnie sprawdza się w podróży.

Produkt dostałam jako prezent, mam małą, podróżną wersję i od 5 lat nie dotarłam jeszcze do dna opakowania - co prawda nie używam go bardzo często, ale jest naprawdę wydajny. Opakowanie poręczne, brałam kilka razy w podróż i nadal jest w całości. Bronzer stosowałam kiedyś klasycznie - do uwydatnienia kości jarzmowych, ale teraz uważam, że odcień jest zdecydowanie za ciepły, mam wrażenie, że daje lekko pomarańczowy efekt, dlatego też teraz stosuję go na powieki. Jako cień sprawdza się bardzo dobrze, nie można odmówić mu trwałości, rozkłada się również bardzo dobrze. Mimo to nie kupiłabym go ponownie, od długiego czasu używam już bardziej neutralnych/zimnych odcieni bronzerów, ten daje troszkę przerysowany efekt. Być może dla osób o ciemniejszej, cieplejszej cerze lepiej się sprawdzi. Ja więcej po niego nie sięgnę.

Na rynku od premiery tego słynnego bronzera pojawiło się oczywiście wiele fajnych produktów jednak wracam do niego raz na jakiś czas z sentymentu. Fajnie bo nie robi plam i bardzo lekko się z nim pracuje opaleniźnie buzię i robi śliczny kontur a opakowanie jest idealne na podróże

Kupiłam ten bronzer jeszcze będąc w liceum i do teraz nawet nie widać denka ( a jestem już po studiach ????). Ten bronzer jest świetny ! Bardzo trwały, jednak odjęłam gwiazdkę za kolor ponieważ uważam, że nie jest on uniwersalny wg mnie za bardzo ciepły. Bronzer nie robi plam, nie ściera się jednak jak już napisałam wcześniej bardzo lubie jego długotrwałość szczególnie gdy jestem posiadaczką cery tłustej oraz pracuje w bardzo suchych warunkach.

The Balm Bahama Mama to jeden z tych bronzerów, który zawsze ratuje sytuację, kiedy potrzebuję dodać swojej twarzy trochę życia i zdrowego blasku. Przede wszystkim kolor jest idealny – zero pomarańczowych tonów, co dla mnie jest kluczowe. To taki ładny, neutralny brąz, który wygląda super naturalnie, jakbyś właśnie wróciła z wakacji na plaży. Łatwo go stopniować, więc czy chcesz delikatne muśnięcie słońcem, czy coś mocniejszego do konturowania, Bahama Mama sprawdzi się w obu wersjach. Konsystencja jest świetna – bardzo dobrze się blenduje, nie zostawia plam, nawet jeśli nie jesteś mistrzem makijażu. Czasem inne bronzery mogą wyglądać zbyt ciężko albo osiadać na twarzy jakby na siłę, a tutaj wszystko idzie gładko. Formuła jest matowa, ale nie płaska, więc skóra wygląda świeżo i zdrowo. No i co ważne, bronzer jest wydajny – używam go już od dłuższego czasu, a ledwo widać ubytek! Kolejna rzecz, którą uwielbiam, to opakowanie. Jest małe, kompaktowe, no i to urocze retro! Bez problemu mieści się do torebki czy kosmetyczki, więc zabieram go wszędzie. Cena jak na tak dobry bronzer też jest całkiem przyzwoita. Jeśli szukasz czegoś, co będzie pasować do każdego makijażu, da ci piękny, naturalny efekt i długo się utrzyma, to Bahama Mama będzie strzałem w dziesiątkę.

Bronzer BAHAMA MAMA jest totalnie KWC, tym produktem nikt nie zrobi sobie krzywdy, ma bardzo ładny neutralny bardziej może ciepły kolor ( w zależności od opakowania produktu jaki się kupi, ja miałam kilka opakowań i mam wrażenie, że za każdym razem ten bronzer wygląda inaczej - raz jest bardziej ciepły, raz bardziej neutralny ) Ma fajna szatę graficzną, mini lustereczko w zestawie, odpowiednia pigmentację do NIE ZROBIENIA sobie krzywdy. Jak dla mnie jeden z fajniejszych bronzerów. Polecam