Po nieudanym eksperymencie z naturalną pastą, która przebarwiła mi zęby, za co prawdopodobnie mogę winić zawarty w niej ekstrakt z szałwii (przebarwia zęby, na szczęście odwracalnie), przeprosiłam się z pastami zawierającymi fluor.
Nie przywiązuję się specjalnie do jednego rodzaju pasty. Kupuję dwie tubki jednej, a gdy się skończą sięgam po następne, czasami z kompletnie innej rodziny. Mam oczywiście swoje ulubione w tej kategorii. Jedną z nich jest Blenda-a-med 3DWhite, wybielająca pasta do zębów. Można ją dostać w promocji, gdy kosztuje 5.99 zł za 100 ml.
Pasta zamknięta jest w miękkiej tubce. Ma okrągłą, funkcjonalną zakrętkę. Dzięki niej tubkę można postawić i zajmuje mniej miejsca niż pasta, którą trzeba przechowywać w pozycji „leżącej”. Konsystencja produktu jest „zbita” i bardzo gęsta, ale dzięki wspomnianej już miękkiej tubce, łatwo ją z niej wydostać. Ma kolor jasnoniebieski, ale nie pełny, a przypominający gęsty żel, a więc nieco przeźroczysty.
Produkt pieni się słabo, co zaobserwowałam zarówno myjąc zęby szczoteczką elektryczną, jak i zwykłą, tradycyjną. Smak i zapach ma delikatnie miętowy, przynajmniej na początku. Pod wpływem używania nieco zwiększa swoją miętową moc, ale nieznacznie. Jest to smak przyjazny, nawet dla tych, którzy jak ja, nie przepadają za silnie miętowymi produktami.
Pasta zawiera fluorek sodu, do którego mam stosunek: „Na dwoje babka wróżyła”. Wiadomo, że zmniejsza kwasowość w okolicach płytki nazębnej i przeciwdziała powstawaniu szkodliwych dla szkliwa kwasów w jamie ustnej oraz pomaga w walce z próchnicą. Ma też swoje minusy, ale objawiają się one głównie przy nadmiarze fluoru w organizmie. Wtedy może powodować m.in. uszkodzenia szkliwa zębów czyli fluorozę. Innych jego grzechów zdrowotnych wymieniała nie będę, bo nie o tym jest ta recenzja. Wspomnę tylko, że w UE maksymalna zawartość fluoru w paście dla dorosłych to 1500 ppm. Pasta Blenda-a-med ma zaś 1450 ppm fluoru w swoim składzie, czyli mieści się w normie.
Myję zęby tą pastą jednorazowo pełne dwie minuty, do czasu włączenia się czasomierza w szczoteczce. Po umyciu zębów pasta dobrze się wypłukuje z ust. Podczas tej czynności czuję lekkie szczypanie na języku. Pozostawia jamę ustną bardzo dobrze odświeżoną, co objawia się nawet w wewnętrznej stronie policzków, jako przyjemne chłodzenie. Taki efekt odświeżenia utrzymuje się jakiś czas.
Co do działania wybielającego - tak bym tego nie nazwała. Nie znam żadnej pasty „sklepowej”, która ma taką czarodziejską moc. Ta dobrze sobie radzi z osadami po kawie, herbacie i papierosach, które to usuwa w stopniu mnie zadowalającym. Zęby po użyciu tej pasty są przyjemnie śliskie, dobrze oczyszczone i zadbane. Istotną jej zaletą dla mnie jest natomiast to, że działa delikatnie i nie podrażnia dziąseł, ani nie sprawia, że zęby stają się nadwrażliwe, co już mi się zdarzało przy innych pastach, mających działanie wybielające.
Podsumowując: Recenzowana pasta spełnia swoje podstawowe zadania - usuwa osady oraz dba o jamę ustną. Ale nie wybiela zębów. Jest łagodna i delikatna nawet dla nadwrażliwych zębów, za co ją polubiłam. Będę do niej wracała, co jakiś czas.
Zalety:
- Funkcjonalne opakowanie
- Ciekawa konsystencja
- Mimo że jest gęsta łatwo ją wydostać z miękkiej tubki
- Ma łagodny, miętowy smak i taki sam zapach
- Przyjemnie chłodzi
- Pozostawia jamę ustną odświeżoną, zadbaną
- Radzi sobie dobrze z osadami po napojach
- Nie podrażnia dziąseł i nie sprawia, że zęby stają się nadwrażliwe
- Jest ogólnodostępna
Wady:
- Nie wybiela zębów
- Regularna cena mogłaby być niższa
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie