Pastę tę kupiłam w ciemno, będąc w drogerii Natura. Już jedna tej marki mnie pozytywnie zaskoczyła (Sparkly White), więc chciałam sprawdzić, czy inne też będą tak dobre. Kosztowała, o ile dobrze pamiętam, około 11-12 złotych.
Kupując pasty, najczęściej sięgam po te teoretycznie wybielające. W praktyce oczywiście wychodzi, jak wychodzi, ale warto wierzyć w cuda :D. Tym razem jednak wybrałam wzmacniająco-ochronną, bo po prostu chciałam wypróbować inną tej marki. Raczej nie piszę recenzji tego typu produktów, gdyż zazwyczaj są do siebie bardzo podobne lub niczym specjalnym się nie wyróżniają, ale w tym przypadku muszę, no muszę :D! Cudownie oczyszcza, aż do dźwięku skrzypienia, co bardzo lubię. Nie pozostawia resztek osadu, którego nie cierpię czuć na swoich zębach. Odświeża oddech na kilka dobrych godzin, mimo łagodnego smaku i zapachu mięty. Ma ona najwyżej w swoim składzie ekstrakt ze skórki granatu, czyli silny antyoksydant. Do tego wykazuje działanie przeciwzapalne. Oprócz niego jest kilka innych ekstraktów z ciekawych roślin, które mają pozytywnie wpływać zarówno na nasze dziąsła, jak i zęby. Naprawdę to widzę. Używam tę pastę już drugi miesiąc (tak, jedna tuba starczyła na tyle, przy szczotkowaniu dwa razy dziennie) i najlepsze efekty, jakie dostrzegłam, to przede wszystkim mniejsze krwawienie, a nawet jego brak, oraz o wiele rzadziej występujące stany zapalne dziąseł, z którymi mam niestety największy problem. Nie zauważyłam tylko wpływu na odcień zębów, ale wybielania producent nie obiecał. W każdym razie jestem w szoku. Mocno oczyszcza i jednocześnie pomaga, co rzadko się zdarza, a przynajmniej ja mam rzadko styczność z pastami, które oprócz oczyszczania, robią coś więcej. Mogę ją z czystym sercem polecić. A teraz sięgnę po kolejną od Himalaya Herbals :).
Konsystencja, to zwyczajnie gęsta, prawdziwa pasta. Ma ona niespotykany kolor glinianej szarości. Wystarczy naprawdę mała ilość, porównywalna do wielkości ziarna grochu, by konkretnie oczyścić zęby, bo bardzo mocno się pieni (SLS się kłania, no niestety). To z kolei przekłada się na ogromną wydajność, o której już wspomniałam wyżej. Dwa miesiące używania dwa razy dziennie, codziennie.
Zapach i smak, jak już wspomniałam, ma miętowy, bez większych rewelacji. Nie odstaje od tego, co już znamy. Jest łagodny, nie piecze w jamie ustnej.
Opakowanie początkowe to kartonowe pudełko z najważniejszymi informacjami. W środku znajduje się zgrabna, miękka tuba z białą, plastikową zakrętką. Bardzo podoba mi się tutaj szata graficzna. Srebrne tło, na którym znajdziemy napisy i wszelkie dodatki w kolorze ciemnego turkusu lub, jak kto woli, szmaragdowym. Jest też z boku mała grafika, przedstawiająca owoc granatu oraz, jak mniemam, liście rośliny Neem. Całość ma świetną jakość i po prostu dobrze wygląda. Pojemność to 100g.
Zalety:
- Oczyszcza do dźwięku skrzypienia
- Zmniejszyła krwawienie
- Zapobiega stanom zapalnym dziąseł
- Odświeża oddech na kilka godzin
- Wiele ekstraktów w składzie
- Bardzo mocno się pieni, więc jest naprawdę wydajna
- Miętowy smak (nie piecze, jest łagodny)
- Treściwa konsystencja
- Opakowanie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie