Sisley Global Perfect Pore Minimizer Krem redukujący rozszerzone pory

Przy okazji konsultacji z marką Sisley dostałam dwie tubki tego kremu w sumie ponad 10 ml. Zacznę od tego, ze mam pory genetycznie rozszerzone i to na calej twarzy. Niestety jak bozia dawała nieskazitelne cery ja chyba stałam w kolejce po cycki. Dlatego też mam co zwężać i maskować. Kremik w kolorze moreli o zapachu sisleyowskich ziółek rozłożyłam dosłownie na czynniki pierwsze. Mialam na to czas podczas zwolnienia lekarskiego, testowalam bez fluidu i z fluidem na połowie buzi i na całej, patrzyłam jak szybko sie wchłania i co w ogóle robi. Otóż cały myk polega na tym, ze krem w kolorze zblizonym do koloru skory włazi dosłownie w pory i tam sobie siedzi przez co optycznie mamy wrazenie ze je zlikwidował. Otóż nie. Moje wnikliwe oko dopatrzyło się ze kremik będąc sobie w porach nie ma zamiaru ich opuszczać no chyba, ze pod postacią zatkanego pora potocznie zwanego pryszczem/gejzerem/kretowiskiem. I tak wlasnie krem Sisley zatkał moją cerę już po pierwszych użyciach przez co odstawiłam go i mam traumę przed ponowną aplikacją. Wielka szkoda, mam duze zaufanie do marki ale krem ten to jakiś zonk. Rozczarowanie roku.

Droga Pani Doktor.... Wracam do Pani. Jestem zawiedziona i zła. Za krem zapłaciłam 140 euro...z ciężko zarobionej kasy. Co dostałam? W konsekwencji nic. Nie mam ogromnego problemu z porami. Są lekko rozszeżone na policzkach. Chciałam czegoś o działaniu anti.. Czegoś co będę mogła stosować jak krem . Ta emulsja( o dość bogatej konsystencji) nie sprawdziła się zupełnie ponieważ w moim odczuciu jest to emulsja do skór b.tłustych. Moje policzki są normalne po prostu a po emulsji były b.przesuszone już po tygodniu.... Pory zwężone. Pozornie bo gdy użyje taniego chemicznego żelu też są zwężone ale twarz sucha jak wiór...i tu jest to samo. Chyba zostanę przy aspirynie i przy regularnych wizytach u mojej Pani dermatolog.. Jest. I normalnie przykro bo czasami mam wrażenie że cena jest tylko po to aby wydawało nam się że kupujemy magię. A nóż to sobie wmówimy.... Używam tego produktu od: O 3tyg za długo Ilość zużytych opakowań: 1/5

Rozszerzone pory ma każdy. Róznica tylko w ilości. Cera jaką mam- mieszana w kierunku suchej ma ich bardzo mało- okolice skrzydełek nosa. Kosmetyczka ich nie zlikwiduje bo wszelkie dotykanie tych okolic powoduje krwawienie z samego nosa:( Głowne zadanie tego preparatu to likwidacja wspomnianych porów, a raczej przyczyny ich rozszerzenia. Tą przyczynę u siebie tłumaczę tym, że w sezonie letnim czyli maj- wrzesień moja skóra z mieszanej w kierunku suchej robi się mieszana, bardzo wymagająca i reaguje jakby była cerą 15 latki. Sisley jest marką której ufam. Nie oznacza to, że bezkrytycznie przyjmę wszystko, bo to Sisley, ale ogólnie mam zaufanie do ich nowych dzieci:) Kosmetyk faktycznie jest droższy niż było to wspomniane. Na pierwszy rzut oka jest very Sisley. Buteleczka podobna do All Day All Year i Hydra Global (które uważam za najlepsze preparaty jakie istnieją we wspomnieniach mojej cery). Różnica w kolorze. All Day All Year klinicznie biały. Hydra global sprany błękit. Tutaj dziewczęcy, morelowy odcień. I to mi się bardzo podoba. Zapach sisleyowski bo ziołowy. Może mniej niż w All Day All Year ale nadal nie jest to marshmallow. Dodam, że dla mnie te zapachy są już integralną częścią słowa pielęgnacja. Preparat nakładałam na nos, czoło i podbródek. Na noc strefa T była strefą Global Perfect a policzki i skóra pod oczami strefą Hydra Global i maski Kanebo Hydrachange (to tylko pod oczy:) Czyli pozornie zestawienie idealne. Pozornie bo zawsze po nałożeniu miałam uczucie lekkiego wysuszenia i ściagnięcia. Nigdy nie stosowalam kwasów, więc nie mam z czym porównać. Chyba z uczuciem po umyciu buzi gdbyby zwlekało sie z nałożeniem kremu czy serum. Próbowalam nakładać więcej- jest taki odruch ""sucho więc za mało więc dokładam" Nie daje to zmiany uczucia subiektywnej suchości. Chyba jest wpisana w moją historię z tym kosmetykiem. Konsystencja lekka, prawie płynna, co zapowiada brak suchości w warstwie podświadomej:) Rano strefa T wyglada ładnie. Pon dwóch miesiacach zauważyłam, że pory są mniej widoczne. Skóra czoła przesuszona. Gdybym się uparła i zaczęła naśladować komików- dzień dwa i miałabym tam zmarszczki z wyszuszenia. Czyli tylko skrzydełka nosa? Mało:) W dzien preparat kompletnie się nie sprawdza- nie ma filtrów, a z filtrem POD prowadzi zimną za to widoczna wojnę. Ponieważ wysusza krem koloryzujący czy podkład automatycznie wygląda gorzej. Ten preparat być może był nie dla mnie ale upieram sie że skoro wierzyć producenckim zapewnieniom także dla dziewczyn z małą ilością rozrzerzonych porów. Co by było gdybym musiała stosować go all over? Globalne przesuszenie. Dlatego nie. Tym razem nie:)

Zgadzam, się z przedmówczynią, iż produkt kosztuje coś ponad 600 zł. Poza tym z pozostałym komentarzem dot. produktu już niezbyt. Po pierwsze trzeba podkreślić, że to nie jest krem, konsystencja raczej przypomina serum. Wchłania się dobrze, napina lekko skórę i rozświetla. W zależności od potrzeb powinno się go nakładać z kremem lub też samodzielnie. Każdy musi indywidualnie sprawdzić, czy nakładany sam pod podkład będzie dla niego wystarczający- jak dla mnie wymaga jednak kremu. Ponieważ serum ma dość silne działanie, to nie jest porzebny krem mocno działający np. przeciwzmarszczkowo, wystarczy jakiś zwykły nawilżający, który się u nas zawsze sprawdzał. Ja używam Olay nawilzająco- odżywczy do cery mieszanej i jest ok. Czy to serum jest warte swojej ceny??? Jeszcze nie wiem, bo jestem na początku testowania, ale już po pierwszym użyciu, po zmyciu makijażu, zauważyłam że cera się poprawiła. Trudno określić, co dokładnie, ale mam wrażenie, że jest lepiej odżywiona, gładsza i rozświetlona, tak jakby przez cały dzień działało na nią coś upiększającego. Na razie minusem dla mnie pozostaje lekkie ściągnięcie cery i pewne trudności z nakładaniem na niego podkładu. Mam wrażenie że zostawia jakąś lekką powłokę i przez to trudno na nim coś rozsmarować. Ale lekkie zmieszanie podkładu z kremem i można uzyskać całkiem niezły efekt, a przy tym cera naprawdę dobrze wygląda. Wrażenia po jego dłuższym stosowaniu przekaże później. Używam tego produktu od: 3 dni Ilość zużytych opakowań: troszeczkę 1

Małe, a może duże sprostowanie - emulsja o pojemności 30 ml kosztuje 615 zł w naszym Douglasie. Podczas zakupów, moja konsultantka obdarowała mnie pokaźną próbką 12 ml. Nie ukrywam, byłam bardzo podekscytowana, ponieważ mam cerę mieszaną, z rozszerzonymi porami i lubię takie produkty, tym bardziej że nie jestem już nastolatką. Ale teraz już o samym produkcie: emulsja ma bardzo specyficzny, typowy dla Sisleya roślinny zapach, dosyć mocny. Produkt ma śliczny, pastelowo-brzoskwiniowy kolor. I chyba to jest koniec plusów. Krem jest dosyć gęsty w mojej opinii, trochę tempo rozprowadza się, ale po kilku sekundach od aplikacji ładnie wchłania się i skóra jest aksamitna, można by rzec idealna, ale trawa to chwilę. Krem bardzo szybko wzmaga świecenie, nałożony jako baza pod jakikolwiek podkład - do pół godziny na mojej twarzy daje, makabryczny efekt: jakbym twarz wysmarowała smalcem. Zmieniałam podkłady, wciąż to samo, nałożony tylko jako krem, to samo. Testowałam go w pochmurne dni i nic lepiej, a w cieplejsze "o jaka piękna, zabójczo droga tragedia". Nie wiem, naprawdę nie wiem co to ma być i tak naprawdę komu ma pomoc, bo chyba nie osobom o cerze suchej czy normalnej, nie mających problemów z rozszerzonymi porami. Pełnowymiarowy produkt zamknięty jest w buteleczce z pompką (to lubię u Sisleya). Cena jest makabrycznie wysoka, nie wiem może tylko moja skóra go nie lubi, nie toleruje, ale zanim kupicie tak drogi krem - weźcie próbkę. Używam tego produktu od: tydzień Ilość zużytych opakowań: próbki o poj. 12 ml