Cacharel Catch... Me EDP 

Jeden z najszpetniejszych zapachów, jakie znam. Rozwodniona zupka z jasminu, owocow i mleczka migdalowego. Brzydka jak noc listopadowa. Az mi bylo glupio wchodzic do zamknietych pomieszczen w dni testow calosciowych - w koncu trzeba miec troche litosci dla bliznich... ;-).

Lubię ich zapach zaraz po rozpyleniu na skórze. Kiedy zaczynają być wyczuwalne nuty bazy zapach traci bardzo dużo. Bardzo lubię nutę migdałów, która w tym zapachu jest zupełnie niewyczuwalna. Również butelkę uważam za irytującą i wstydziłabym się ja postawić pomiędzy moimi perfumami. Podsumowując jest to oczywiśćie przyjemny zapach ale zupełnie nie dla mnie. Używam tego produktu od: kilka testów Ilość zużytych opakowań: kilka testów

Miejska poprawność wokół której tańczy sznur nieletnich niewolniczek śmietnika popkultury - z tym właśnie kojarzy ten zapach wizjer mojej wyobraźni. Serce Catch...Me palpituje jaśminową gałązką, którą ktoś z braku wody w pobliżu włożył bezmyślnie do szklanki z Mirindą. Mleczko migdałowe, które szoruje sobie gęstymi krokami w bazie, nie kojarzy się z lekkimi barankami na niebie, lecz z ptasim mleczkiem, które postało trochę na słońcu, "spociło się" i nikt go już nie chce tykać nawet palcem u nogi. Zapach zamknięty w fioletowej buteleczce, przypominającej trochę jagodową frygę potrafi złapać...ale chyba tylko te chciwe podlotki, które za wszelką cenę chcą być numer jeden swojej klasie. Słodycz tego zapachu nie opiera się na upojnym rozgrzewaniu zmysłów, na gęstej miodowej poezji czy złocistym karmelu, który ocieka dorodne pieczone jabłko skąpane w zasłonie dymnej. To słodycz, którą zna każdy - nijaki gęsty budyń serwowany bez kwaśnego soku i owoców. Dlatego Catch...Me pasują mi do snujących się po galeriach handlowych dziewczynek, które wolą opuścić matmę czy histę, po to aby obejrzeć najnowszą kolekcję wiosenną River Island i propozycję Zary na wieczorne szaleństwa. Podlotki, które lubują się w słodkościach kolorowych landryn, ale same nie są do końca takie słodkie. Cechuje je raczej wyrachowanie i okrucieństwo. Nie cofną się przed niczym aby zdobyć pieniądze na wyśnioną sukienkę z wystawy, gotowe są sprzedać najlepszą przyjaciółkę po to tylko aby podnieść swoje noty w towarzystwie i być tą "najpopularniejszą". Właśnie tak - Catch...Me są dla mnie mieszanką infantylności, głupoty i nastoletniego zaćmienia mózgu. Mimo tego że ta kompozycja nie bombarduje nozdrzy i nie znęca się nad nimi, oplata szyję wszechobecnym banałem, czymś co każdy już zna, co widział i czuł... Z takimi zapachami nie lubię się bratać, bo ni w krztę nie pasują do mojej osobowości i co najważniejsze - nie oferują absolutnie nic odkrywczego. Używam tego produktu od: kilka dniI lość zużytych opakowań: próbki

Mydło ..mydło i jeszcze raz mydło. Akurat korek perfum nawet sugeruje mydliny :) Zapach przeznaczopny raczej dla młodych dziewcznyn-tak sugeruje kampania reklamowa-a bardziej przypomina Anais Anais niżeli Amor Amor. Moim zdaniem jest podobny troche do zapachu Zadig i Voltare,ktory dla mnie jest rowniez odpychający. Po co wydawać ponad 200zł aby pachnieć mydełkiem nivea? Buteleczka sliczna i opakowanie cudowne,dlatego nie daje minimalnej ilosci punktów, ale zapach nie trafiony W dodatku średnio trzyma się na skórze. Niestety jestem zawiedziona nowościa od Cacharela,bo flakon zapowiadął ciekawą historię. Używam tego produktu od: miesiac Ilość zużytych opakowań: 3 podejścia, 7ml

Wygrana. Ot pomyślałam super! Lubię Cacharela a raczej zapach eden. Czytałam,że te nadaja się bardziej dla nastolatek. Zgadzam się. Lubie bardziej charakterne perfumy, piżmowe, głębokie. A te pachną zabawą, młodością, latem. Jakoś ten zapach mnie nie przekonał. Nic słodkiego w nim nie wyczuwam. Pachą mi włoszczyzną :P jakimiś pietruszkami a nie cytrusami. Wybaczcie, może mam gorszy dzień :D Swoją wygraną oddam, bo raczej jej nie zużyję Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: rozpoczęte 30ml

Kojarzy mi się z nowocześniejszą wersją Amor Amor EDT, chyba nawet słusznie - w jednych i drugich perfumach mamy cytrusy, ambrę i nuty drzewne. Jak dla mnie Catch Me jest zapachem dla młodszych (metrykalnie lub duchem), wydaje się być bardziej frywolny, chociaż jest równie bogaty i intensywny co starsza siostra, ale moim zdaniem jest ciekawszy niż Amor Amor. Używam tego produktu od: testy w perfumerii Ilość zużytych opakowań: zero, tylko testy