powinni tego zabronić...
Kupiłam ten produkt w wakacje rok temu.
Rzadko bywam w The Body Shop, nie mam do niego dostępu, dlatego chciałam wykorzystać okazję i pokusiłam się o to \'coś\'. Piszę \'coś\', dlatego, że trudno konkretnie określić czym jest ten produkt - niby ma zmniejszać pory i być odpowiednim dla cery problematycznej, ale to tak naprawdę kolejna baza silikonowa, w dodatku mało efektywna i zapychająca pory. Ok, ma w sobie olejek z drzewa herbacianego i dwa jeszcze inne, ale nie wczytywałam się, ani nie szukałam nic na ich temat, bo ich działanie jest żadne lub znikome, są praktycznie na samym końcu składu.
Zresztą, nigdzie nie jest napisane, że nie jest to produkt niekomedogenny. Bo kto by się odważył, jeżeli z tyłu w składzie mamy Isododecane, Dimethicone, Glyceryl Stearate (i to tak pobieżnie patrząc), które przecież pory zapychają. Dla mnie to jest paradoks, bo jest mnóstwo, po prostu mnóstwo takich kosmetyków, które niby są dla cery tłustej/mieszanej/trądzikowej, a w składzie mają takie typowe świństwa, których trzeba unikać! No ale marketing robi swoje, my swoje. Ja też się na to daję złapać, niestety, a najlepszym przykładem jest choćby to coś :/
Dlaczego wg mnie nie działa dostatecznie efektywnie? Bo nawet wygładzanie skóry przed podkładem nie do końca mu wychodzi. Nie ułatwia nakładania podkładu, no może nieco mniej po nim podkład podkreśla pory, ale to dlatego, że sam w nie włazi. Używałam już podobnych produktów z Biodermy (pore refiner, polecam osobiście) i Clinique i żaden mi nie zaszkodził, nie pogorszył cery, nie zapchał porów, wystarczyło lepiej oczyszczać, np. z dodatkową maseczką złuszczającą dwa razy w tygodniu. Po tym moja twarz wyglądała jak śmietnik dosłownie. Szara, ziemista, i te pory i zaskórniki, jakby ciemniejsze i większe, i sebum, którego niczym nie można uspokoić. I myśl za każdym razem kiedy spojrzałam w lusterko: moja skóra jest brzydka.
Rzuciłam go w kąt, a nie zużyłam nawet jednej trzeciej, ale dla mnie takie pogorszenie cery to trochę za duża cena...
Doprowadziłam twarz w miarę do porządku, ale generalnie to długi proces, żeby odzyskała równowagę po takich badziewiach.
Zastanawiam się co począć z praktycznie całym opakowaniem tego czegoś... Otworzyłam go teraz i zauważyłam, że wytrącił się z niego olej (na zdjęciu).
Nie chcę go używać, nie chcę go też nikomu oddawać, bo wiem, że jest zły ;) Wyląduje w koszu, bo tam jest najwyraźniej jego miejsce (zresztą teraz i tak kończy się jego przydatność - 12m)
Dostaje 1,5* za ładne opakowanie i przyjemny miętowo-eukaliptusowy zapach.
Absolutnie odradzam.
Używam tego produktu od: rok mam, ale używałam może 2 tygodnie..?
Ilość zużytych opakowań: nie skończyłam pierwszego