Dodałam, więc wypadałoby ocenić.
Pierwszy raz spotkałam się z tym zapachem w czerwcu ubiegłego roku podczas pobytu w Paryżu. W ramach wizyty w firmie Fragonard i przy okazji zakupu innych perfum o nazwie \'Etoile\' otrzymałam próbkę \'Violette\', które zostały nam przedstawione jako nowość 2012. Zapach spodobał mi się bardzo już po pierwszej aplikacji, więc następnego dnia, przechodząc akurat koło butiku Fragonard, pobiegłam po flakon 50 ml. Zapłaciłam za niego 15 euro, czyli około 70 zł.
Według mnie, zapach jest z gatunku zielono-kwiatowo-słodkich, co zawarłam już w tytule recenzji.
Bardzo przypomina mi wiosenne spacery z okresu mojego dzieciństwa, na które codziennie chodziłam z moimi rodzicami. Najczęściej szliśmy nad rzekę, gdzie znajdowała się polana pełna maleńkich, słodko pachnących fiołków.
Takie dla mnie są właśnie te perfumy- przywodzą na myśl łąkę obrośniętą fiołkami, nad rzeką, w chłodny, wiosenny dzień.
Początek zapachu jest intensywny, wręcz ostry, ale nie jest duszący. Od samego początku dominuje tytułowy fiołek, jednak w otwrciu kompozycji towarzyszą mu lekko niedojrzałe jeżyny. Madarynki specjalnie nie wyczuwam, ale to prawdopodobnie ona sprawia, że jeżyny zdają się być jeszcze nie do końca dojrzałe- zamiast czarnych są jeszcze czerwone.
W nutach serca obok władczego fiołka znajduje się jaśmin- lekki, rześki, jeszcze nie do końca rozwinięty. Jakby czekał aż przyjdzie jego kolej na dominację, której tym razem się nie doczeka. Róży nie czuję. Zapach traci na ostrości, osładza się.
Nuty bazy to, według opisu z kartonika od próbki, malina i bursztyn. Malina i owszem, jest. Ale podobnie jak jeżyna i jaśmin jeszcze nie dojrzała. Nie jest słodka, ale świeża i twarda. Dopiero zerwana z krzaka przez małego, niecierpliwego urwisa, który właśnie dostrzegł pierwsze zaczerwienione owoce i nie mógł się powstrzymać. Po rozgryzieniu owocu na twarzy berbecia pojawia się lekki grymas- malina faktycznie nie jest dojrzała, jest kwaśna a mama miała rację. Ale rozczarowania nie ma- w końcu szkrab zjadł PIERWSZĄ malinę z krzaka! Bursztyn ociepla bazę, nadaje lekko gorzki posmak. Ale fiołek nie ustępuje- trwa dzielnie od początku do końca.
W \'Violette\' nie ma ani krzty sztuczności- wszystko jest naturalne. Jak dla mnie zapach pierwszych dni wiosny- wszystko jest juz zielone, łąka pachnie trawą i fiołkami, w powietrzu unosi się delikatny zapach jaśminu, który powoli zaczyna rozkwitać. Maliny, jeżyny dopiero dojrzewają. Powietrze jest jeszcze chłodne, rześkie. Właśnie teraz, kiedy w końcu zima postanowiła abdykować po wielu miesiącach walk, perfumy te noszę z wielką chęcią. Zwłaszcza, że przypomina mi moje cudowne dzieciństwo.
Trwałość przyzwoita jak na EDT- ok. 4/5 godzin. Flakon i opakowanie urocze i proste. Uwielbiam te fiołki jakby namalowane akwarelą lub flamastrem. :) Cena jest również przyzwoita. Jeżeli będę miała okazję to kupię ponownie, jenak póki co mam jeszcze sporą ilość \'Violette\' we flakonie.
Nie wiem czy można je dostać w internecie. Można oczywiście zamówić na stronie Fragonard, jednak przesyłka jest pielkielnie droga. Jeżeli nie wycofają to być może zakupię przy następnej wizycie w firmie :)
Gwiazdkę odejmuję, ponieważ to zwyczajnie nie mój hit. Ale bardzo podoba się zarówno mnie, jak i mojemu otoczeniu :)
Używam tego produktu od: czerwiec 2012
Ilość zużytych opakowań: cała próbka 2ml, w trakcie 1x50ml