Zacznę może od tego, że perfumy Avonu uważam za jedne z najbardziej udanych ich produktów - generalnie. Od dziecięcych lat wącham galerię avonowskich zapachów w mojej rodzinie, wśród znajomych :) i mimo to (a może właśnie dlatego..?) nie będę im szczędzić pochwał. Owszem, część perfum jest \'na jedno kopyto\', ale są i zapachy charakterystyczne, zupełnie niepowtarzalne, które przeszły do aromatycznej historii (Extraordinary dostrzeżone przez M. Budzyka na blogu -obecnie- Nez de Luxe, mój osobiście - Bond Girl 007 Forever <3 ) jako kultowe, lub są nimi nadal (Little Black Dress, Passion Dance) i cieszą kobiety od pokoleń.
Ten zapach zaliczę, choć może nie do kultowych, ale na pewno do udanych.
Powąchałam go u koleżanki (ach, ten instynkt toaletkowego grzebacza) i stwierdziłam, że muszę mieć. I nie jedną, ale 3 buteleczki (limitowanka, w bardzo atrakcyjnej cenie - nadal- na allegro).
Jest lekki, wiosenno-letni, niezobowiązujący, a przy tym jaśminowy od stóp do głów, że jako wielbicielka kwiatów nie mogłam przejść obok niego obojętnie.
Rzeczywiście, pierwsze minuty to owoce, ale cała reszta to kwiaty, i według mnie na jaśminie zapach się kończy. Nie przeszkadza mi to jednak, ta jego jednowymiarowość właściwie, bo jaśmin jest na tyle czysty w tym wydaniu, że potrafi upoić słodyczą (kto kiedykolwiek dłuższą chwilę wąchał te kwiaty będzie wiedział o czym mówię). Nie czułam go nigdy wcześniej w perfumach w tak jasno określonej formie (jeśli w ogóle można tak to ująć :) ). I choć może się wydawać, że jest to zapach nudny, przaśny, i, że \'to już było\', ja lubię mandarynkowe mieszanki, ta jaśminowo-owocowa według mnie jest charakterystyczna i dodaje nie tyle młodzieńczej, co dziewczęcej energii. Jest w niej też ciepło kwiatów skąpanych w słońcu. W zasadzie jest to dość ciepły zapach, taki który delikatnie cię otula, ale nie przytłacza. Równie ciepłymi letnimi zapachami są według mnie Eaudemoiselle Givenchy i Eau Mohelli Diptyque (te zapachy znam nieco bliżej i nie biorę pod uwagę różnicy w cenie). Dla kontrastu, zapachem chłodnym, z podobnej kategorii zapachów, będzie Light Blue D&G.
Mogę sobie w avonowskim zapachu wyobrazić nastolatkę, dwudziestolatkę i kwitnącą 30-tkę ;) Nie wyobrażam sobie jednak tak pachnącej mojej mamy.
Z danych technicznych...
Zdecydowanie jest to zapach dzienny, na pewno nie spryskałabym się nim wychodząc wieczorem.
Trwałość jest słaba, nie ukrywam, albo po prostu to \'moje\' perfumy i nie czuję ich po pewnym czasie na sobie. :) W każdym razie nie jest to opcja typu \'użyję rano, wrócę po południu i nadal będę pachnieć\'.
Także intensywność zapachu jest średnia, mam tu na myśli to, że nie jest on ani zbyt dyskretny, bardzo przy skórze, ani nie przyprawia o ból głowy - ciebie czy osób wokoło. Flakonik średnio mi się podoba, choć lepiej, że jest prosty i bez udziwnień. Atomizer we wszystkich 3 sztukach był bez zarzutu.
Ze względu na kilkumiesięczne nadużywanie perfum, obecnie trochę zaprzestałam ich używania, ale powrócę do nich na pewno wiosną, jesienią lubię przerzucić się na coś \'cięższego\'.
Podsumowując, jestem z tych perfum zadowolona, w moim osobistym rankingu wypadły bardzo pozytywnie, szczególnie biorąc pod uwagę cenę, ale i kompozycję - w prostocie siła. Są dziewczęce i ciepłe. Jaśminowe i słoneczne.
Używam tego produktu od: maj - sierpień 2014
Ilość zużytych opakowań: 2 całe, 3 w połowie