Balneokosmetyki Malinowy Zdrój Biosiarczkowe mydło mineralne w płynie 

Kupiłam produkt po obejrzeniu filmiku pondi na YT, zachęcił mnie skład, kończyła mi się pianka do twarzy, postanowiłam spróbować. Pierwszy raz użyłam nie do twarzy a do ciała. Pojawiły mi się bardzo grube, brzydkie, nieestetyczne wypryski, zmiany trądzikowe w okolicach pośladów. Produkt obiecuje pomóc przy zmianach tradzikowcyh, działa bakteriobójczo i przeciwzapalnie przy tym przyspiesza odnowę i regenerację naskórka. I to działa!! Już po kilku myciach zmiany się wyraźnie zmniejszyły, stały się mniej widoczne, jestem zachwycona. Pięknie pachnie grejpfrutem. Dołożę do tego kąpiel biosiarczkową.

Jego formuła jest niezwykle delikatna, co sprawia, że mydło doskonale nadaje się do codziennego użytku, nawet dla osób o wrażliwej skórze oraz osób zmagających się z trądzikiem .Po każdym użyciu skóra jest dokładnie oczyszczona, odświeżona i nawilżona, co jest zasługą naturalnych składników, jakie zawiera produkt. Dodatkowo, mydło Balneo ma przyjemny, subtelny zapach, który pozostaje na skórze przez długi czas, dodając przyjemności podczas codziennej pielęgnacji. Jestem zachwycona jego skutecznością i jakością, dlatego polecam je z czystym sumieniem wszystkim poszukującym wysokiej jakości mydła do pielęgnacji ciała. Mega wada jest zbyt gęsta formuła, ale jeśli rozcięczy się je troszkę wodą to łatwiej umyć nim skórę.

Zachęcona peanami na temat tego mydełka postanowiłam też je kupić. Był to zakup zupełnie w ciemno, ponieważ stacjonarnie nie mogłam sprawdzić ani jego formuły, ani zapachu. Używam go już kilka miesięcy i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to naprawdę bardzo dobry produkt. Ma dość gęstą formułę, ale te dzięki temu jest bardzo wydajny. Jego ogromną zaletą jest cudowny zapach cytrusów! Nie wysusza skóry, wręcz przeciwnie fajnie ją nawilża. Bardzo dobrze domywa makijaż. Ale przede wszystkim świetnie wpływa na redukcję wszelkich niedoskonałości.

Po opiniach widzę, że mydełko to robi furorę na tik-toku (nie mam tik-toka). Gdyby nie pasja mojego Wujka do pobytów w miejscowościach uzdrowiskowych, to nigdy nie poznałabym Malinowego Zdroju. :* Stamtąd przywozi dla członków naszej rodziny rozmaite produkty od tej firmy, m.in. to mydełko biosiarczkowe. Problemów z trądzikiem nie mam i nie miałam, ale od czasu do czasu potrafi mi wyskoczyć parę pryszczyków na buzi (niewłaściwa pielęgnacja, reakcja hormonalna, lub nieróżnicowana dieta) lub - częściej - na dekolcie, karku, plecach. W takich chwilach decyduje się na użycie tego mydełka. Co o nim sądzę? Przede wszystkim to, że ma przedziwną, gęstą, glutowatą, ciągnącą się konsystencję, przez co ciężko jest wypompować produkt z butelki. Rozsmarowywalność określiłabym jako nieproblematyczną, jednak bajecznie prosta i przyjemna nie jest. Mydełko, choć siarkowe, nie śmierdzi – wręcz przeciwnie, pachnie bardzo przyjemnie; jest to zapach różowego grejpfruta - tak że bez obaw o tą siarkę. ;) Nie musicie się również obawiać o swoją skórę, bo jej nie wysusza, ani nie ściąga, niemniej jednak zalecałabym nałożenie jakiegoś nawilżającego lub natłuszczającego kremu po zabiegach pielęgnacyjnych z udziałem tego mydła (to w końcu siarka, która - stosowana w zbyt dużych ilościach i zbyt często - rzeczywiście może przesuszyć twarz). Nie zapycha porów, koi i łagodzi drobne podrażnienia, samo ich nie generując. Mydliny wytworzone przez mydełko stosunkowo łatwo się spłukują. Przy gigantycznej wydajności, jaką się odznacza ten kosmetyk, mamy także do wykorzystania gigantyczną plastikową butlę... Na moje warunki ta pojemność jest stanowczo za duża! Długa data ważności nie ma znaczenia, bo po prostu nie daję rady tego zużyć przed końcem przydatności, dlatego po terminie myję nim także ręce czy stopy. Przydaje się także jako pianka do depilacji nóg. Jest to dobry kosmetyk, więc szkoda go wyrzucać tylko dlatego, że się przeterminował, a że nie szkodzi nawet po upływie daty przydatności, to tym bardziej nie ma sensu się go pozbywać ; mi on starcza na dużo dłużej, niż przewidywałby to Producent. PODSUMOWANIE: jest to dobry i skuteczny kosmetyk z uczciwym skladem i ceną, mający jednak swoje wady... które dotyczą w zasadzie na samych technicznych aspektów – stąd ta trójka (z duuuużym plusem). A tak naprawdę czwórka z minusem. ;)

Na to mydło polowałam kilka miesięcy po tym jak pewien tiktok rozpromował je jaki lekarstwo na trądzik. W końcu udało mi się je dorwać i przetestować. Mydło jest bardzo dobre ale jeżeli wasz trądzik ma podłoże hormonalne to nie liczyłabym na to, że to was wyleczy. Cuuuuudownie pachnie- takim prawdziwym grapefruitem. Świetnie oczyszcza, po umyciu ma się wrażenie mega czystości cery bez ściągnięcia. Ja stosowałam je codziennie rano i wieczorem. Jednak po czasie zrezygnowałam ze stosowania porannego, bo wydawało mi się, że produkt jest dla mnie trochę za mocny na rano i przeszłam na łagodniejsze emulsje. Produkt ogólnie bardzo dobry i istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeszcze go kupię - jak nie będzie nadal wszędzie wyprzedany. Polecam wypróbować. U mnie ilość wyprysków się zmniejszyła ale niestety nie zniknęły całkowicie.

Kocham ten produkt. Miałam tak ogromny problem z trądzikiem, że bałam się używać czegokolwiek do mycia buzi. Kupiłam to mydełko z polecenia dziewczyny, która zmagała się z tym samym. Najlepszy zakup w życiu. Pożegnałam się ze zmianami trądzikowymi, ponieważ dokładnie oczyszcza moją skórę ale nie powoduje jej podrażnienia. Ma piękny, orzeźwiający zapach. Nigdy nie lubiłam pielęgnacji a dzięki temu produktowi mogłabym myć buzię cały czas. Wystarczy jedna pompka produktu żeby doskonale domyć makijaż nawet ten najtrwalszy.

Produkt odkryłam przypadkiem podczas zakupów w The Secret Soap Store. Szukałam od dawna czegoś co nie podrażniałoby moich oczu podczas demakijażu. Produkt ten nie zawiera mydła dzięki czemu doskonale spełnia tę funkcję. Jeśli chodzi właśnie o demakijaż - cudownie sobie z nim radzi i wystarczy "jedna runda" żeby zmył mocny make up, w tym kreski na oczach. Skóra po umyciu jest gładka, nawilżona, nie jest napięta. Od kiedy zaczęłam go używać moja cera zdecydowanie się uspokoiła i pojawia się na niej mniej nieprzyjaciół. Produkt przychodzi do nas w opakowaniu z pompką. Jest to dość wygodne, jednak płyn jest bardzo gesty i czasami trzeba użyć naprawdę dużej siły, aby nacisnąć pompkę i wydobyć go ze środka. Gęstość sprawia też, że produkt jest bardzo, bardzo wydajny - wystarczy naprawdę niewielka ilość, mniej więcej pół pompki, aby zmyć całą twarz. Ma bardzo przyjemny grejpfrutowy zapach - nie sztuczny, ale bardzo zbliżony do naturalnego. W ostatnim czasie zastąpiłam go biosiarczkowym żelem z Balneo - jest rzadszy, ma w sobie przyjemnie masujące kuleczki. Gdy mi się skończy żel, który mam teraz zapewne wrócę do mydła mineralnego - używam tych kosmetyków na przemian i obydwa uwielbiam. Idealnym produktem dla mnie byłaby hybryda obydwu - produkt z pomką o konsystencji pomiędzy mydłem a żelem.