Lancome Gloss in Love Błyszczyk do ust

Mam kolor 312, ładny, subtelny, nienachalne drobinki. Bardzo dobra trwałość (ale to mój jedyny tak drogi błyszczyk, więc nie mam porównania z innymi z tej półki). Minus za to, że po tygodniu używania odpadł mi ten przycisk do otwierania błyszczyka, a nie klikałam dla zabawy jak poprzedniczka ;) Używam tego produktu od: kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: jestem w połowie pierwszego

Kupiłam #311. Plusy: +kremowa konsystencja +wygodny aplikator +ładne opakowanie Minusy: -słaba pigmentacja -trwałość (godzina-dwie) -cena Neutrale: *zapach *wydajność *nie wysusza, nie nawilża Ogólnie: rewelacji nie ma - za tę cenę nie kupię ponownie. Używam tego produktu od: m-ca Ilość zużytych opakowań: jedno

Używam i błyszczyki i szminki, w zależności od potrzeb i humoru. Na lato, upały - błyszczyki wydają się lepszym rozwiązaniem. Pierwszy kolor, 341 kupiłam pod wpływem zachwytów znajomej. Długo dobierałam kolor, bo wszystkie mi się podobały ;) Jest to lekki, nieco brzoskwiniowy róz, niezbyt kryjacy, nabłyszczający i nawilżający usta. Pasuje praktycznie do wszystkiego. Drugi to 391 - fuksja. Kolor jest bardziej intensywny, chłodny, fuksjowy róz, ale również niezbyt kryjacy - to obietnica koloru, nie jednolita tafla. Jeśli ktoś liczy na mocny kolor - musi szukac dalej, może w błyszczykach bardziej przypominających lakier. Niemniej ten bardzo mi się podoba, działa odmładzająco ( moim zdaniem ;)) i wybiela optycznie zęby. Ostatnio kupiłam trzeci kolor - 323, taki delikatny baby rose... Wszystkie błyszczyki sa zatem delikatne, maja drobinki ( ale tez delikatne) lub nie, lekko kryja, ładnie nawilżają. Nie sa specjalnie trwałe, ale stopniowo schodzą. Sa drogie, fakt. Dwa pierwsze kupiłam w Douglasie, 3 na allegro...Wydajnośc - typowa, nie oczekuję neverending story :D A to, ze kupiłam az 3 kolory - najlepiej świadczy o tym, jak mi się podobają ;) Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie 2, trzeci kupiony

Mam ten błyszczyk w wersji bezbarwnej i powiększającej usta. Idealnie sprawdza się sam (do dziennego makijażu wygląda bardzo naturalnie, wygładza usta), i na pomadkę (dodaje połysku i przedłuża twałośc). Usta po nim są tak niesamowicie miękkie, a zapach tak niesamowity, że używam go nałogowo przez ostatnie 2 miesiące. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: prawie jedno całe

mam ten błyszczyk w 4 kolorach - każdy z nich wygląda inaczej na ustach (jasne nie nadają koloru tylko piękna taflę, a fuksjowe pięknie podbijają kolor ust i nie są wcale takie transparentne-nadają wyraźny kolor), wszystkie świetnie nawilzają, opakowanie jest bardzo eleganckie, podoba mi się nowa metoda zamykania na klik podpisuje się pod recenzją carolainaa z tym, że mam różne doświadczenia z fever glossami (kolory z drobinkami odrobine wysuszały, a bezdrobinkowe były świetne), uważam ten błyszczyk za godnego następcę fever gloss - szkoda że w drogeriach jest tak niewiele kolorów dostępnych

Jestem poddenerwowana, bo przypada mi ocena tego błyszczyka jako pierwsza osoba na KWC:) Mam nadzieję,że dam radę i wywiążę się sumiennie z obowiązku recenzentki;) Błyszczyk posiadam od ok 3 miesięcy i szczerze, to przypomniałam sobie o nim, jak zobaczyłam go w nowościach na KWC, czyli nie jest ani kiepski ani szałowy- w jednym i drugim przypadku od razu bym go pewnie oceniła:) Posiadam kolor nr 146- w zależności od swiatła wydaje się być to kolor majtkowego różu z lekką domieszką brzoskwini, a kupiłam bo, bo niestety wycofano świetny Colo Fever Glos, kupiłam w ciemno, nawet nie malowałam ust w perfumerii, no i...ani ziębi ani parzy, fajny błyszczyk w Lancomowej cenie, na ustach daje efekt powiększenia, trzyma się standardowo na ustach( ale na pewno nie 6 godzin) nie wysusza, lepi usta w skali 3 na 5 ,delikatnie się mieni mini drobinkami, ma też wygiętą gąbeczkę, a to lubię, bo można się malować w ciemno:) ogólnie nie mam mu nic do zarzucenia, ale jedno co mi się w nim najbardziej podoba to system otwierania/zamykania- nie trzeba kręcic wystarczy przycisnąć na srebrnej nakrętce malutki guziczek- usłyszymy klik i błyszczyk gotowy do malowania, po skończeniu po prostu domykamy nakrętkę i znowu fajny klik-czasem siedzę w samochodzie i w korku sobie klikam-taki trochę element uspokojenia hihi Ogółem- błyszczyk wart wypróbowana, ale zdecydowanie wolałam wersję Color Fever Gloss