Hean Soft Nude Matte Lip Gloss (Błyszczyk do ust) 

Nazwa Matowy błyszczyk może trochę mylić, jest to pomadka w płynie o satynowo matowym wykończeniu, lekko gumowa, kremowa konsystencja. Bardzo ładnie wygląda na ustach, zastyga bez podkreślenia suchych skórek. Wytrzymuje dobre kilka godzin podczas picia i jedzenia. Gama kolorystyczna nude, dla każdego. Ja mam ją w kolorku 61 i pięknie sie sprawdza przy ciemniejszej konturówce tworząc delikatne ombre.

Już sama nazwa tego produktu sugeruje zastanawiające przeciwieństwo. Matowy błyszczyk?! Na pewno przyciąga to uwagę, lecz dla mnie coś tu się nie spina. Jak kupuję błyszczyk, to chcę, by dawał połysk. Jak matową pomadkę, oczekuję niebłyszczącego wykończenia. A tutaj mamy to wszystko razem. Czy udało się to producentowi? Niezbyt... Jest to przedziwna hybryda. Dla mnie nie działa na wielu polach, chociaż jestem w stanie zrozumieć zachwyty oraz potencjalne zarzuty przeciwko, a także argumenty producenta. Pomadka ma lekką konsystencję. Nie jest kredowa, nieźle się rozprowadza. Pigment jest solidny, bo nie widać żadnych prześwitów. Można nałożyć cienką warstwę i ona zdecydowanie wystarcza, bo kryje w 100%. Na początku nieznacznie się świeci, by po około 2-3 minutach zastygnąć i pozostać w wykończeniu soft mat aż do zmycia lub zjedzenia. Obiecywany długotrwały efekt to dla mnie nieporozumienie, bo utrzymywanie nie jest jakieś wybitne. Miała się nie odbijać, nie rozmazywać i nie wymagać poprawek przez długi czas. To nie ma miejsca. Odbija się na szklankach, przechodzi na zęby, po jedzeniu prawie nie ma jej w całości. Jedyny plus to fakt, że ładnie się zjada i nie wygląda to jakoś bardzo źle. Odpowiada za to oczywiście kolorystyka, która kręci się wokół odcieni nude. Jest ich sporo, ale ja nie trafiłam na ideał. Używałam odcienia 61 i wg mnie jest on trochę zbyt pomarańczowo-brązowy. Nie komplementuje zębów, bo z tym kolorem na ustach wydają się one nieatrakcyjnie żółte. Komfort noszenia oceniam dobrze, bo mimo że trochę odczuwa się ten „błyszczyk”, to nie jest to jakoś bardzo denerwujące. Przesuszenia ust raczej nie zauważyłam, ale też pewnie dlatego, że pomadka szybko znikała z ust i nie miała kiedy działać wysuszająco. Aplikator jest dość długi i duży. Dla mnie sama końcówka aplikująca była trochę zbyt niestabilna i ruszała się, uniemożliwiając precyzyjne malowanie. Formuła jest wydajna, a cena atrakcyjna. Dodatkowo można kupić ten produkt w każdym Hebe, więc z dostępnością jest spoko. Ja jednak kolejny raz tego nie kupię.

Kupiłam te pomadki z polecenia i bardzo je polubiłam. Mam prawie wszystkie odcienie. Są bardzo ładne - naturalne i podkreślające urodę. Nie do końca natomiast rozumiem nazwę. Kiedy nałożymy tą pomadkę na usta, nie jest błyszczykiem tylko lekko odbija światło. Po czasie fajnie delikatnie zastyga (robi efekt lekko matowej pomadki). Jest bardzo komfortowa, dlatego tak je lubię. Najbardziej lubię kolor 66, delikatny pudrowy róż.

Wybrałam kolor 63 YUMMY NUDE i jest tak piękny, że nie mogę przestać go używać. Wytrzymał cały dzień, jedzenie, picie. Nie potrzeba nawet konturówki, bo łatwo można go "wklepać" z takim efektem ombre, ale wiadomo - jak kto woli.

Zacznę od oczywistej rzeczy: MATTE lip GLOSS. Matowy BŁYSZCZYK. Co to za nazwa? :O ,,matte" i ,,glossy" to są przeciwieństwa, według słownika definicją matu jest ,,niemający połysku" a glossy, lśniący - ,,dający blask, odbijający światło". To nie jest ,,matowy błyszczyk", bo taka rzecz nie istnieje, tylko płynna, zastygająca pomadka. Na szczęście nie jest bardzo matowa, ma lekki ,,gumowy" blask. Nie jest jakoś super trwała, zjada się przy jedzeniu, ale gdy się nic nie robi to się trzyma. Przetrwa rzeczy typu picie wody, lub buziak w policzek. Za to jest bardzo komfortowa, ma cienką konsystencję, ale jest dobrze napigmentowana. Dla mnie ważniejszy jest komfort noszenia niż super trwałość, nie jest dla mnie problemem, żeby czasami poprawić makijaż ust. Mam odcień Wonder Nude, chłodny róż z fioletowymi tonami, (ale nie na tyle fioletowy, żeby kontrastowo powodował efekt trupa zmarłego na żółtaczkę) bardzo twarzowy, polecam.

Aktualnie jest to moja ulubiona pomadka, podoba mi się to ze nie jest do końca matowa, przez co bardzo ładnie wyglada na ustach. Piękny nude odcień, wyglada bardzo naturalnie. Usta wyglądają na ładne i nawilżone. Super produkt za niska cenę. Bardzo długo trzyma się na ustach.

Ten produkt w ogóle nie spełnił moich oczekiwań, dlatego w recenzji postanowiłam przeanalizować informacje znajdujące się na opakowaniu i dodać własne spostrzeżenia. Według producenta błyszczyk ma być "trwały i matowy - to niezbyt logiczne połączenie. Błyszczyk ma w założeniu błyszczeć, pomadki mogą być matowe. Produkt "posiada lekką, przyjemną w aplikacji formułę, która nie ściąga i nie wysusza ust". Niestety podczas aplikacji formuła jest tępa w odczuciu, nie sunie gładko po ustach, skleja je i szybko wysusza, co bardzo denerwuje w ciagu dnia i nie jest komfortowe. Błyszczyk "nie odbija się, nie pozostawia śladów i nie rozmazuje się". Wedlug mnie nie jest szczególnie trwały, delikatnie odbija się na kubkach podczas picia. Poza tym wymaga konturówki, bo bez niej ma tendencje do delikatnego rozmywania się w zewnętrznych partiach ust. łączy się z ustami, dając czucie drugiej skóry". Producent proponuje nakładać błyszczyk "cieniutką warstwą" - i rzeczywiście warto trzymać się tego zalecenia, bo gdy nałożymy trochę więcej produktu, zrobi sie skorupa, która wygląda jak Sahara i pęka. Podsumowując, produkt jest niezgodny z opisem i nie zadowala mnie. Nie polecam.

Po pierwsze z pewnością nie jest to błyszczyk, a jakby matowa pomadka, więc producent wprowadza nas w błąd. Po drugie bardzo mi wysusza usta, pozostawia taką niekomfortową warstwę. Po trzecie, co sprawiło że po 2 użyciach wylądował w koszu, bardzo transferuje się na zęby. Jest to stresujące co chwilę sprawdzać czy nie ma go na zębach. Tragedia! Jedyny plus to dość ładne nudziakowe kolory.

Nie rozumiem tego opisu "matowy błyszczyk", mózg wyrzuca mi error 404, ale do samego produktu nie mogę się przyczepić. Mam trzy kolory i chętnie kupię następne, bo są przepiękne i bardzo twarzowe. Formuła produktu jest przyjemna, nie zasusza ust na rodzynkę, ale też się nie błyszczy. Pigmentacja w punkt, aplikator ułatwia nakładanie. Delikatny, słodki zapach umila użytkowanie, ale ulatnia się, więc nie męczy. Polecam :)

Po pierwsze - nie widzę sensu matowych błyszczyków i dla mnie to nie jest błyszczyk a kremowa pomadka. Po drugie - niestety, ale daje strasznie suche odczucie na ustach, a moje usta są zawsze nawilżone i speelingowane. Mimo tego, nie mogę nakładać go kilka dni pod rząd. Co jest dziwne, bo większość matowych, zastygających pomadek mogę. Z zalet: trwałość, piękne kolory.

Od lat, niestrudzenie, szukam perfekcyjnej pomadki nude. Szukam, a może już nawet znalazłam… ALE! Przecież nie sposób odmówić sobie kolejnej sztuki ???? Tak właśnie trafił do mnie przedziwny matowy błyszczyk od Hean w kolorze 64 kissy nude. Formuła i wykończenie: Matowy błyszczyk to jedno z bardziej ogłupiających określeń, chociaż widząc rozświetlający puder matujący czuję się podobnie. Odsuwając na bok opis producenta otrzymujemy typową płynną pomadkę do ust. Jej perfekcyjny pigment ukryty w tradycyjnej formule świetnie nakłada się na usta już przy bardzo cienkiej warstwie. Nie robi prześwitów, nie ma problemu z koncentracją koloru w jednym miejscu. Nakłada się jak marzenie i na początku zostawia lekko satynowe, delikatnie błyszczące wykończenie które ostatecznie wysycha do matu. Ale nie tego suchego, który z ust tworzy nogę słonia. To taki elastyczny, niestety wyczuwalnie klejący się mat, który próbuje pracować wraz z naszymi ustami. Radzi sobie z tym średnio, ale o tym niżej. Czy wysusza? Biorąc pod uwagę matową formułę nie ma tragedii, chociaż kiedy produkt schodzi z ust warto mieć przy sobie dobrze nawilżający balsam. Zmywa się dobrze olejkiem (bez tarcia), płyn micelarny może mieć delikatny problem. Trwałość: A skoro radzi sobie średnio z ruchem warg, to i niestety trwałość nie jest według mnie zadowalająca. To klejenie wyczuwalne po wyschnięciu kosmetyku do matu nie jest jakoś szczególnie uciążliwe, ale… Jeśli dużo mówicie czy zwyczajnie poruszacie ustami, pomadka już po mniej niż godzinie od aplikacji widocznie zaczyna zjadać się na środku ust. Gdyby jeszcze zwyczajnie znikała, byłoby to zrozumiałe. Soft Nude Matte Lip Gloss od Hean ściera się jak gumka do mazania zostawiajac na ustach małe, irytujące farfocle. Kiedy sytuacja jest już naprawdę zła ściągam farfocle odciskając je na chusteczce i dokładam cienką warstwę produktu. Tutaj plus, że w ogóle poprawki są możliwe, bo nie każda matowa pomadka/błyszczyk na to pozwala. Ale czy tego oczekuję od trwałej, matowej pomadki? Na pewno nie. Jeśli chodzi o test jedzenia to z pewnością nie przetrwa burgera czy wykańczającego matowe pomadki rosołku, ale już mniej wymagające przekąski tak. Ciepłe napoje nieco ją rozpuszczają i wtedy na nowo zaczyna się odbijać. Nie jest to jednak pomadka, której można powierzyć swoje usta w ważnym dla nas dniu. Zapach: Zapach tej pomadki przypomina słodki, waniliowy budyń. Jest wyczuwalny w opakowaniu, ale na ustach nie utrzymuje się w sposób uciążliwy. Opakowanie i aplikator: Opakowanie jest naprawdę estetyczne i nie przypomina drogeryjnych, tanich kosmetyków do ust. Można nawet powiedzieć, że wyróżnia się pośród innych tego typu produktów. Aplikator to miękka, elastyczna gąbeczka - takie spłaszczone kopytko. Przy dość rzadkiej formule i obietnicy producenta dotyczącej precyzji nie jest to moim zdaniem najlepszy wybór. Żeby obrysować perfekcyjnie usta i nie przesadzić z ilością kosmetyku (nakładam cienką warstwę) trzeba dużej wprawy, a według mnie konturówka jest tutaj zwyczajnie potrzebna. Gdyby aplikator nie uginał się przy dociśnięciu go do ust malowanie byłoby łatwiejsze. Wrażenia końcowe: Jestem z jednej strony trochę rozczarowana, z drugiej nie bardzo wiem jak ocenić ten produkt. Jeśli miałabym ocenić błyszczyk (którym nie jest) to byłby to najbardziej trwały i najmniej błyszczący błyszczyk jaki znam. Jeśli jednak bierzemy pod uwagę fakty, Soft Nude Matte Lip Gloss od Hean jest matową płynną pomadką i ma ogromną konkurencję na rynku. Konkurencję, która nie tworzy farfocli na ustach i zostaje z nami o wiele dłużej. Jednym zdaniem - fajny produkt, ale to żadna innowacja.

Zgadzam się ze wszystkim co opisuje producent o tym błyszczyku. Zaraz po nałożeniu trochę się lepi ale po chwili jest nie wyczuwalny na ustach. Super się rozprowadza i łatwo zarysować kontur ust. Zapach delikatnie pudrowy. Idealny odcień dla mnie to 68 wonder nude. Utrzymuje się bardzo długo nawet do 4-5h. Wydajny i dobrze na pigmentowany wystarczy cienka warstwa.

Pomadka w płynie daje matowy efekt, ale nie pozostaje zupełnie sucha, tylko troszkę lepka. Dzięki temu nie ściąga ust, a pozostawia nawilżone. Kolor dobrze napigmentowany i trwały. Kolorki przepiękne, odcienie nude, brązów, beży i brudnych róży. Konstanystencja bardzo lekka, przyjemny słodki zapach. Jedynie aplikator nie przypadł mi do gustu, bo nie jest sztywny pędzelek, tylko "główka" ruchoma. Przez to jest ryzyko wyjechania poza kontur ust.

Kupiłam błyszczyk w Hean. Akurat nie było testera, wzięłam trochę w ciemno. Padło na kolor 66 i oto mam swój idealny odcień nude, którego szukałam od lat. Jasny, ale nie za jasny, wpadający w róż, ale stonowany. Po prostu mój jedyny najlepszy. Jeśli chodzi o samą błyszczyk to trochę wysusza usta, więc trzeba brać o regularne nawilżanie. Mi podoba się bardziej efekt po nałożeniu, czyli jak jeszcze się błyszczy, ale jak wyschnie to kładę na usta bezbarwny błyszczyk i jest super. Kolor utrzymuje się dość długo i ładnie się zjada. Nie kruszy, nie waży, nie jest wyczuwalna na ustach.

Na błyszczyk Soft Nude Matte Lip Gloss od Hean natknęłam się podczas zakupów w Hebe. Zaintrygowała mnie ciekawa gama kolorystyczna (uwielbiam twarzowe odcienie nude) oraz ciekawa formuła kosmetyku, o jakiej zapewniał producent. I choć określenie "matowy błyszczyk" wydawało mi się oksymoronem, okazało się, że w tym pozornie absurdalnym określeniu jest metoda. Posiadam odcień 62 Juicy Nude, który jest perfekcyjnym mariażem brązowawych i różowawych tonów. Nie lubię, gdy pomadki nude są zbyt beżowe lub brązowe. Delikatny dodatek różu zawsze sprawia, że kolor staje się żywszy i bardziej twarzowy. Kosmetyk ma bardzo ciekawą formułę - bardziej pasuje mi tu określenie "pomadka w płynie", bo krycie ma pełne, a błyszczyki bywają nieco bardziej przejrzyste. Produkt ładnie osadza się na ustach, modeluje je i uwydatnia. Początkowo wykończenie jest satynowe, utrzymuje się ono ok. 20 minut, jednak po czasie pomadka zastyga na mat. Podczas etapu błysku na ustach wyczuwalna jest lekka lepkość kosmetyku, jednak gdy zastygnie, jest niemal nie do zdarcia. Plusem jest to, że pomimo solidnego zastygnięcia, nie wysusza ust i nie powoduje nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia. Pomadkę nosi się bardzo komfortowo i jest niezwykle trwała - dawno już nie miałam takiego problemu z demakijażem ust! Matowy błyszczyk od Hean bardzo przypadł mi do gustu. Wraz z pięknym kolorem i efektem idzie tu w parze komfort i trwałość. Zdecydowanie polecam.

Z pomadkami marki Hean nie zawsze było mi po drodze, dlatego z prawdziwą przyjemnością mogę pochwalić tę. Chwytliwa nazwa (co matowa pomadka ma wspólnego z błyszczykiem? :> ) skusiła mnie do wypróbowania na własnej skórze (ust) tego produktu. Konsystencja jest przyjemna przy aplikacji - lekko sunie po ustach, jest dość płynna, choć jednocześnie o dziwo kremowa. Co zaskakujące, chwilę po nałożeniu usta zaczynają się lekko kleić, co trwa dobry moment, potem jednak wszystko się uspokaja i można nosić tę pomadkę przez długie, długie godziny. Nie zbiera się ona w zmarszczkach i załamaniach ust, nie zjada się z jedzeniem, wciąż wygląda dobrze i dość świeżo. Nie wysusza nadmiernie ust, co również jest bardzo ważne. Cena nie jest wysoka, często bywa na promocjach. Z dostępnością również nie ma problemów. Opakowanie jest estetyczne i cieszy oko. Mam na razie jedno opakowanie, planuję kupić kolejne, inne odcienie :)

Kupiłam ten błyszczyk tylko dlatego że było troszkę szumu o nim w internecie za sprawą nazwy: Matowy Błyszczyk. Zaciekawiło mnie to i postanowiłam kupić. Jestem raczej # team fuksja na ustach a nie # team nude ale zawsze takie innowacje mnie interesują. W Hebe była akurat promocja i kosztował 13zł więc wzięłam dwie sztuk: -66 so nude-jasny nudziak -68 wonder nude- zgaszony róż, naturalnych kolor ust Kolorystyka typowo nudziakowa. Znajdziemy tam ciepłe i chłodne beże, takie z nutą różu czy rudości. Dla każdego coś dobrego:) Opakowanie bardzo eleganckie choć skromne i proste. Ma w sobie coś takiego że nie wygląda pospolicie i tanio. Rosegoldowe nasadki dodają mu uroku. Aplikator to płaskie kopytko . Jest wygodny do nakładania błyszczyka i delikatny dla skóry warg. Kosmetyk pachnie słodko coś jakby waniliwo -budyniowo. Pigmentacja bardzo dobra. Wyciągam aplikator, nakładam jedną warstwę i gotowe. Żadnych prześwitów czy potrzeby dokładania produktu. ***** Oczywiście chwyt marketingowy zrobił swoje. Produkt to typowa płynna matowa pomadka a nie błyszczyk. Zanim do końca zastygnie delikatnie się lepi i skleja usta. Potem już jest trwały. Przesusza i w mojej ocenia nawet dość mocno .Czuć z upływem czasu jak na ustach robi się Sahara i jest to mało komfortowe.

Produkt mimo że ma ładne, ciekawy dobór kolorów i korzystną cenę jest wg mnie bublem. Po nałożeniu na usta wydaję się być lekką pianką w typie NYX soft matt. Jednak w przeciwieństwie do NYXa delikatnie zastyga. I niestety przez to że nie jest ani lekki ani naprawdę zastygający dzieję się to co na zdjęciach. Produkt się rozwarstwia, pojawiają się dziury a kawałki pomadki odpadają z ust. Zdjęcia robione ok 30 min po nałożeniu. Kolor to bodajże jakiś soft nude. Ładny ale co z tego. Dla mnie bubel, nie chcę się stresować czy moja pomadka nie wygląda tak fatalnie.