Marc Jacobs Daisy Eau So Fresh Delight EDT 

Do poznania zapachu kusił mnie świetny flakon. O ile klasyczna Daisy jest dość zwyczajna, tak tu połączenie kolorów jest niebanalne, a całość pięknie się komponuje. Słodki, ale nie za słodki. Radosny, promienny. Pachnie krystalicznie czystym powietrzem, świeżością. Daisy Eau So Fresh to najpierw mnóstwo malin, które łączą się z pomarańczą, a ta z kolei kojarzy się ze słońcem, orzeźwieniem. Podbiciem dla obu jest słodka, dojrzała morela. Wraz z rozwijaniem się zapachu do głosu dochodzi różowy pieprz i delikatne fiołki, które nadają mu nieco pudrowości (znanej np. z Insolence Guerlain). Całość jest dobrze zbalansowana, niczego nie jest za dużo. To zapach bardzo świetlisty, lekko zmysłowy (ale nie przesadnie). Dobrze mi w takiej umiarkowanej porcji słodkości. Zapach nie jest zbyt intensywny, wyczuwalny raczej z bliskiej odległości. Jest radosny. Odpowiedni na co dzień, do biura, do parku. Szczególnie dobrze sprawdza się podczas ciepłych dni. Doskonale poradziłby sobie na plaży, w otoczeniu kolorowych, lekkich drinków, kostiumów, leżaków i okularów przeciwsłonecznych. Pasuje na wiele okazji, jest pozytywnie odbierany przez otoczenie. Trwałość bardzo słaba, perfumy utrzymują się na skórze przez ok. 3 godziny, co jest bardzo słabym wynikiem nawet w przypadku wody toaletowej. Używam tego produktu od: używałam przez ok. 3 tygodnie Ilość zużytych opakowań: 1 próbka