Givenchy Noir Couture Volume Mascara (Pogrubiający tusz do rzęs

Mascara Givenchy jak wchodziła na rynek i była nowinką wśród tuszy do rzęs spowodowała, że chciałam odkryć na sobie zapewnienia producenta. Nie tylko pogrubione rzeczy, najczarniejsza czerń, ale przede wszystkim wartości odżywcze. Staram się dbać o rzęsy. Kupiłam... Miałam w sumie 5szt. Tusz idealny. Piękny design jeżeli mówimy o opakowaniu. Odpowiednio zbudowana szczoteczka... No właśnie. Szczoteczka. Znam ten tusz. Kupiłam już ich kilka. Przez swoje niezdecydowanie kupiłam ostatni raz... 6! Po otwarciu (znam tusz. Używam od momentu wypuszczenia go na rynek) podpada mi szczoteczka... Była sklejona. Tusz gest. Słabo pokrywający rzęsy. Nie chcę negatywnie o tym tuszu pisać, bo miałam 5 z których byłam zadowolona. Zależy mi bardziej, abyście dziewczyny się nie zrazaly tylko maskare zareklamowaly.. Osobiście uważam ten tusz za fenomenalny, lecz musiałam trafić na: 1). Stary (PAO do mnie nie przemawia, szczególnie skoro ma mieć właściwości odżywcze) 2). Właściwości odżywcze, czyli wosk pszczeli, który ponoć się tam znajduje. Mimo wszystko niesmak pozostał, bo koszt maskary nie jest niski. Szybko jej nie kupię, o ile w ogóle to niej kiedykolwiek powrócę. Oceniam pierwotne zakupy. Nie ostatni. Mając porównanie musiałabym zmieszać z błotem, a tu nie o to przecież chodI.

Ogromnie się ucieszyłam, kiedy dostałam miniaturkę tego tuszu do zamówienia. Jak przeczytałam obietnice producenta to aż zaświeciły mi się oczy, bo maskara miała dawać efekt dokładnie taki jak uwielbiam - teatralny, przerysowany. No miało być wielke wow. Wzięłam ją na wyjazd i .... skończyło się na tym, że musiałam biec do drogerii kupić jakikolwiek tusz który znam (stanęło na 200Calorie...). Ten tusz nie robi totalnie, zupełnie, absolutnie nic. Poza zapapraniem powieki i sklejeniem rzęs, ale chyba nie o taki efekt nam chodzi. Szczotka jest dość duża, z gęstym włosiem, które zupełnie nie radzi sobie z wyczesaniem rzęs. Swoje rzęsy mam dość grube i gęste, więc jedyne czego oczekuję od tuszu to dodatkowego pogrubienia (lubię efekt false lash), podkręcenia i ładnego rozdzielenia. Tu miałam jedno wielkie zaprzeczenie moich potrzeb. Na rzęsach efekt zerowy, poza tym że z wachlarza rzęs zrobił mi 4 kopytka, za to powieka cała w tuszu. Jedyne co w tym produkcie jest okej, to opakowanie, bo naprawdę robi wrażenie - eleganckie, takie trochę z pazurem. Nie mam pojęcia na jakim typie rzęs ta maskara mogłaby się sprawdzić. Gdybym wydała własne pieniądze na zakup pełnowymiarowego produktu to chyba wylałabym morze łez.

Posiadam miniaturę tego tuszu. Chyba dobrze się stało, bo żal by był ogromny gdybym zakupiła opakowanie pełnowymiarowe. Moje rzęsy są cienkie , krótkie i rzadkie. Po odżywkach wyglądają trochę lepiej, ale i tak szału nie ma. Liczyłam na wielkie WOW., na pogrubienie i wydłużenie. Niestety ta maskara nie pogrubia moich rzęs. Fakt, częściowo wydłuża , rozdziela , ale to na pogrubieniu najbardziej mi zależało. Dosyć trudno nałożyć też drugą warstwę na zaschnięty tusz. Plusem jest to , że nie skleja rzęs, nie kruszy się i bez większego problemu można ją zmyć.

Absolutnie nie spodziewalabym sie po takiej marce jak Givenchy, ze wypusci na rynek tak genialny produkt. Odkad pierwszy raz go uzylam nasza milosc rozkwitla i trwa, trwa... az znajde inna milosc haha :D. Przechodzac do rzeczy: Tusz ma sliczne opakowanie. Jest metalowe, dosyc ciezkie, masywne i ma "wyrzezbiony" piekny wzor. Do tego czarny kolor... no klasyka elegancji. Jak dla mnie jest to najbardziej udane opakowanie tuszu do rzes na rynku. Gdyby byl konkurs tuszy do rzes pod katem wizualnym opakowania, bylby to moj podest. Szczoteczka jest na srodku wezsza a u gory i na dole odrobine szersza. Sadze, ze to raczej chwyt marketingowy, czy raczej kolejny "bajer". Nie wiem czy to dzieki temu tak dobrze naklada produkt na rzesy, ale spelnia zadanie. Sam tusz swietnie unosi rzesy, mega wydluza, pogrubia, nie skleja, nie robi owadzich nozek, nie robi klumpow, grudek ani innych. Wada jest jak dla mnie to, ze tusz troche za szybko wysycha, ale niepotrzebnie nauczylam sie "pompowac" ta szczoteczka w opakowaniu, przez co dostaje sie do srodka wiecej powietrza, niz zamierzone. Nic dziwnego, ze szybciej wysycha. Przy kolejnym opakowaniu postaram sie tego unikac, moze bedzie dluzej swiezy. Jak dla mnie zasluguje na czysta piateczke.

Faktycznie jak sama nazwa wskazuje jest to pogrubiający tusz do rzęs i faktycznie te rzęsy pogrubia, ale przy tym mocno skleja, robi tzw "pajęcze nóżki" i do tego pojawiają się grudki. Dałam jej trochę czasu, bo często po otwarciu maskara jest średnia, a po dwóch tygodniach już super. Niestety, nic z tego, jeszcze jest droga. Albo trzeba namachać się grzebyczkiem, albo poratować inną maskarą. Ładnie opakowanie i przyjemny zapach. Sama szczoteczka jest duża i ma kształt takiego bałwanka.

Dostałam miniaturkę tego tuszu w prezencie do zakupów w Sephorze. Bardzo rzadko maluję rzęsy, generalnie nie przepadam za makijażem oka (robię go raz od wielkiego dzwonu, wiem - dziwne ze mnie stworzenie). Jednak, skoro już pojawił się u mnie tusz, postanowiłam go wypróbować. Testowałam go właściwie cały zeszły tydzień, miałam go też wczoraj, więc uważam, że test będzie jak najbardziej wiarygodny. Po pierwsze, tusz nie podrażnia oczu. Mam kolor czarny. Opakowanie (nawet miniaturka, pełnowymiarowe musi być jeszcze lepsze) jest naprawdę ładne. Eleganckie, nieco z pazurem. Nie jestem szczególnie łasa na to, w czym producent zamyka swoje produkty, ale to przypadło mi do gustu. Właściwie na tym powoli plusy się kończą... Tusz nakładało mi się dobrze, ale jest on w moim odczuciu nieco suchy. Moje rzęsy są całkiem przyzwoite, jest ich sporo, są niezłej długości i naturalnie podkręcone. Tusz mocno je pogrubiał, to trzeba mu oddać. Natomiast przy jego konsystencji musiałam uważać, żeby nie zafundować sobie efektu pajęczych nóżek. Minusem jest też to, że w jakiś cudowny sposób nieco prostował mi rzęsy. Wewnętrzny kącik i środek z jego strony były dziwnie oklapnięte. Było to widoczne po jakiś dwóch godzinach od aplikacji. Poza tym jego największą wadą jest osypywanie się. Efekt pandy pojawia się już po jakiś dwóch - trzech godzinach. Zaznaczam, że nie nakładałam go dużo, jedynie tyle, by cienką warstwą pokryć nim rzęsy. Nie wiem jak ze zmywaniem zwykłym miceralem, usuwałam go płynem dwufazowym. Podsumowując, nie polecam. Chyba nigdy nie używałam tak drogiego tuszu, być może dostałam kiedyś miniaturkę innego, ale sama zawsze kupowałam tusze drogeryjne. Jest wiele produktów, którymi można uzyskać świetny efekt wydając jakieś 20 zł. Za cenę tego produktu można kupić dobrej jakości podkład.

To chyba najgorszy tusz, jaki kiedykolwiek miałam. Od samego początku był strasznie gęsty. Osadza się na szczoteczce, a ta staje się płaska, przez co trzeba ją ciągle czyścić! Na początku efekt był w miarę zadowalający, ale bardzo szybko tusz zaczął zasychać i od tamtej pory nawet po nałożeniu kilku warstw rzęsy są ciągle cienkie i krótkie. Nie rozumiem, jak Givenchy mogło wypuścić taki produkt... Zdecydowanie odradzam. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Kupiłam tą maskarę po obejrzeniu filmu z makijażu w stylu Nude wykonywanego w sephorze. Zachwycił mnie natychmiastowy, głęboki i widoczny efekt na rzęsach u modelki i zdecydowałam się kupić i wypróbować. Zdecydowanie nie żałuję! Tusz nie osypuje się, nie kruszy, idealnie rozdziela i rozprowadza się na rzęsach. Kolor jest intensywny i głęboki, rzęsy są naprawdę podwinięte i podkreślone, dają szukany długo przeze mnie teatralny efekt. Rewelacyjna wielkość szczoteczki, możliwość idealnego nałożenia produktu w idealnej ilości która nie skleja i nie obciąża rzęs. Pojemność starczająca na bardzo długo, maskarę używam już prawie trzeci miesiąc i dalej nie wysycha, nie kruszy, nie widzę żadnych negatywnych objawów. Poza tym maskara ma piękne opakowanie, aplikacja jest wygodna, odpowiednia wielkość szczoteczki. Zdecydowanie warta 150 zł, polecam ! Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie w trakcie

Zawsze biernie przyglądam się recenzjom ale musiałam napisać, bo GORSZEGO tuszu niż ten nie używałam!!! Eveline za 10 zł przy tym to hit.. Dałam mu dwie gwiazdki bo chyba z tydzień dawał radę, pierwszy efekt był naprawdę wow, ALE po kilku dniach mega dużo tuszu zbierało się na szczoteczce i musiałam wycierać to w chusteczkę albo wpychać do środka. Zaczął tworzyć grudki i sklejać rzęsy. Raz dolałam kropelkę płynu micelarnego i wtedy mniej sklejał no ale nadal był beznadziejny! Często maluję się w samochodzie (stojąc na czerwonym oczywiście) a z tym tuszem to było mega frustrujące przeżycie. Jedna chusteczka do wytarcia szczoteczki, grzebyk żeby to rozczesać, no masakra. Drogi Guerlain - 5 rzęs sklejonych w jedną to nie pogrubienie! Naprawdę jestem tolerancyjna, i przymykam oko na małe wady, ale jestem tuszo-maniaczką, wypróbowałam już wiele tuszy i jest mi bardzo przykro, że w tak pięknym opakowaniu krył się taki sh*t.. Używam tego produktu od: 2/3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 całe

Już podczas pierwszej styczności z tym tuszem w drogerii, przypadł mi do gustu kształt i rodzaj szczoteczki (nie lubię gumowych i zbyt dużych szczoteczek, które zostawiają grubą warstwę, tworzą grudki i sklejają rzęsy). W przypadku tej szczoteczki jest naprawdę inaczej. Przy czym, kształt ułatwia aplikację tuszu w zewnętrznych kącikach oczu. Poza tym, jego konsystencja jest bardzo kremowa - nawet po miesiącu stosowania tusz nie gęstnieje i nie staje się bardziej "suchy", co zdecydowanie ułatwia nakładanie pożądanej jego ilości i wydłużanie rzęs, bez ich zlepiania. Według mnie, jedynym minusem produktu jest dość wysoka cena, ale w końcu za jakość trzeba płacić.

Lubię wszelakie nowości, poza tym posiadałam wcześniejszą wersję tuszu, która dobrze się sprawowała, dlatego postanowiłam nabyć nową wersję. I mocno żałuję. Szczoteczka nabiera dużo gęstego produktu i nawet próba zdjęcia nadmiaru za pomocą chuteczki niewiele pomaga - musiałabym zdjąć większość tuszu ze szczoteczki, a to żaden biznes, zużyć większość tuszu na samo wycieranie. Tusz w trakcie nakładania skleja rzęsy i później muszę się nieźle nagimnastykować, żeby je rozdzielić... Zwykła szczoteczka do rzęs nie daje rady - rzęsy robią się tak jakby gumowe i radzę sobie rozdzielając je końcówkami pęsety. Tusz trochę wydłuża, a czy pogrubia to ciężko powiedzieć, chyba że sklejanie można nazwać pogrubieniem ;-) Z podkulonym ogonem wracam do mojej ulubionej Overcurl Diora. Używam tego produktu od: 3 tygodnie Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Tusz na piątkę z plusem. Może nawet lepszy od swojego poprzednika Givenchy Noir Couture, który uwielbiam. Bardzo ładnie pogrubia i wyczesuje rzęsy. Nie ma się do czego przyczepić. Na pewno jeszcze do niego wrócę. Jest wart swojej ceny. POLECAM Używam tego produktu od: 1 miesiąc Ilość zużytych opakowań: w trakcie