Jak przy większości zapachów MM (oprócz Shiro) projekcja poniżej długości ramion (może dlatego, że mam je długie) a trwałość praktycznie poniżej godziny. Niesamowita butelka, smukła, ergonomiczna, ciężka (robi wrażenie metalowej) w kolorze jaśniejszym, niż na zdjęciu, z efektem metalicznej powłoki lakierowej. Wygodniejsza w użyciu niż większość opakowań produktów użytkowych typu dezodorant.
Zapach dwuetapowy, z wyraźnym przeskokiem z jednej fazy w drugą. Nie ma płynnego przejścia, jest nagły (jak na perfumy) zwrot akcji. Zanim się połapiemy o co chodzi, ostre nuty pieprzu i jodły przechodzą w słodkawe ziarno kakaowca. Może (a nawet na pewno) się nie znam, ale dla mnie jodła z nut bazy jest wyczuwalna już w nutach głowy, wraz z czarnym pieprzem. Zapachu kardamonu nie znam, pewnie tu jest, skoro obiecali - ja prawdopodobnie wrzucam go do jednego worka wraz z ziarnem kakaowca i ten duet postrzegam jako solistę.
Zapach początkowo jest bardzo ostry. Wdziera się w drogi oddechowe i sieje spustoszenie. Borykam się z alergią, zaś Hexyl Cinnamal jest tu bardzo wysoko w składzie. Faza ostrości szybko mija, ale u alergika pozostawi bolesny ślad w oskrzelach i w tchawicy na wiele godzin, oraz bolesny kaszel.
Nie pamiętając opisu nut, myślałam, że jest tu lawenda, bo kilka razy, niczym błyskawica na niebie, przemknęła mi tu nuta ocierająca się o mydło, co zinterpretowałam jako lawendę. Mimo szczerej nienawiści zarówno do lawendy, jak i do mydła, incydentalny przebłysk tych dwóch nut zaskoczył mnie pozytywnie. Gdy potem połapałam się w tej układance, doszłam do wniosku, że to jednak nie lawenda, tylko jeden z kilku (mało mi jeszcze znanych) niuansów jodły. Jodła nie jest tu ujęta dosłownie w sposób leśny, z całym tym harmiderem wokół, typu krzaczki poziomek i sarenki - jest uchwycona gdzieś z lotu ptaka, same jej koniuszki huśtające się na wietrze, czysta, prawdziwa jodła, niczym nie zakłócona, świdrująca w nosie.
Potem świdrowanie odpływa i przychodzi etap łagodniejszy, miękko wymoszczony ziarnem kakaowca, które normalny europejski mieszczuch postrzega po prostu jako kakao z puszki. Brązowe na pograniczu czerni, słodkie na pograniczu gorzkości.
Obie fazy tego zapachu są piękne. O ile jednak ostro-jodłowa pierwsza faza jest bardziej interesująca niż komfortowa, o tyle miękko-kakaowa druga faza jest równie interesująca, co i komfortowa. Ale spokojnie - na żaden dyskomfort i tak nie jesteśmy tu narażeni - zapach znika w błyskawicznym tempie i ze mnie, i ze wszystkich testujących...
Jest to naprawdę pięknie wymyślony i poskładany w całość zapach. Aż się wierzyć nie chce, że te dziwne, trochę nietypowe nuty, pozornie niezbyt do siebie pasujące, śpiewają w jednym chórze, po mistrzowsku wykonującym piękną pieśń, i nie mylą się przy tym ani razu, kiedy i czyja kolej na arię solową. Pisząc na początku o wyraźnym przejściu z fazy pierwszej do fazy drugiej miałam na myśli fakt dość nagłego wyłaniania się kakaowca, któremu jodła wyraźnie ustępuje miejsca - ale podkreślam, że ład i harmonia zostają w pełni zachowane, mimo dość dynamicznej akcji.
Mimo niepokojącej pierwszej fazy, zapach szybko staje się dyskretnym, bliskoskórnym balsamem, tworzącym relację głównie z właścicielem, a nie z otoczeniem. Cały spektakl poszczególnych arii i końcowego opadnięcia kurtyny zaliczamy mniej więcej w godzinę lub w pół. Oczywiście jeśli użyjemy tych perfum dużo, a w nadgarstki wwąchujemy się intensywnie, aż do kości - to poczujemy taniec kakaowca z jodłą jeszcze i po dłuższym czasie. A potem wchodzi standardowy wygaszacz, czyli piżmo i trochę sobie mieszka na skórze, o ile psiknięte było hojnie i o ile przykładamy się do wąchania. Z ubrań zapach ulatnia się zaskakująco szybko, co jest najbardziej miarodajnym dowodem jego znikomej trwałości.
W sumie to dziwne - taki zdawałoby się żywiczno-kakaowy eliksir, a ulatnia się z prędkością mgiełki cytrusowej. Sama już nie wiem jak to jest z tą jego trwałością - bo z kolei użyty na noc (czasem robię takie eksperymenty) budzi mnie w środku nocy i dusi niczym intruz-zabójca, powodując kaszel wyrywający płuca, do białego rana...
Używam tego produktu od: niecały tydzień, w ramach eksperymentu
Ilość zużytych opakowań: 40 ml w trakcie, być może zmieni właściciela ;)