La Roche-Posay Cicaplast Levres Regenerujący balsam barierowy do ust

Jako osoba z bardzo suchymi i spierzchniętymi ustami, zawsze szukam skutecznych produktów do ich pielęgnacji. Ostatnio postanowiłam wypróbować La Roche-Posay Cicaplast Levres, oczekując rewelacyjnych efektów, szczególnie ze względu na jego cenę. Opis produktu: La Roche-Posay Cicaplast Levres to balsam do ust o regenerującym działaniu, stworzony z myślą o suchych i popękanych ustach. Ma za zadanie intensywnie nawilżać, chronić i regenerować delikatną skórę ust. Skład: Produkt zawiera składniki takie jak panthenol, masło shea i MP-lipidy, które mają za zadanie nawilżać i regenerować usta, tworząc ochronną barierę. Smak i kolor: Balsam jest bezbarwny i ma neutralny, delikatny smak, co jest dużym plusem.

Kupiłam go z polecenia, gdy przyjmowałam izotek i ten balsam został ze mną do dziś. To jak rewelacyjnie, nawet w jedną noc, potrafi odżywić i przywrócić do życia wysuszone usta zakrawa na cud. Jest przyjemny w użyciu, szybko się wchłania, nie lepi się. Jest naprawdę wydajny - jeden taki balsam wystarcza mi na ok. Pół roku regularnego stosowania. Jest dostępny we w miarę przystępnej cenie - ok. 22 złote. Jak na produkt takiej jakości wydaje mi się to naprawdę dobra cena. Opakowanie ma typowy dla balsamow/błyszczyków w tubce aplikator, który nie jest najbardziej wymyślną rzeczą, ale nie jest też zły. Dla mnie naprawdę dobry produkt

Balsam został mi polecony przez panią farmaceutkę gdy zgłosiłam się o pomoc przy totalnie zmasakrowanych ustach, krwawiących, skóra mi schodziła jak u jaszczurki. Czy ten balsam mi pomógł ? I tak i nie. Stosowałam go bowiem przez tydzień i skóra na ustach robiła się co prawda bardziej przyjemna, ale problem nie zniknął. Nie przyniósł natychmiastowej ulgi, o której jest napisane w ulotce. Męczyłam się z wyciskaniem go z tubki. Teraz stosuję go nadal profilaktycznie, bo mrozy są ostre i boję się powtórki problemu.

Kupiłam ten balsam gdy miałam totalnie zmasakrowane usta. Były całe popękane, ze strupami na całej szerokości, ciągle krwawiły, piekły mnie. Żadna pomadka nie dawała im ukojenia. Nie były w stanie się w ogóle zregenerować. Wszystko pogarszał jeszcze mróz na dworze oraz to, że często jeździłam wtedy pociągami i długo stałam na otwartych peronach. Usta mi marzły, często je pewnie nieświadomie przygryzałam lub oblizywałam. Często leciała z nich krew. Przeczytałam, że balsam cicaplast pomógł ludziom w mega kryzysowych sytuacjach, gdy nic innego nie dawało rady. Kupiłam go chociaż kosztował 3x tyle co normalna pomadka nawilżająca. Składowo wyglądał meh, bardziej był to gęsty krem niż klasyczna pomadka na bazie olejów i wosków. Przechodząc do rzeczy - już po pierwszym nałożeniu na noc usta się uspokoiły. Było to niesamowite uczucie. Czułam jak zaschnięty strup zrobił się mniej napięty, usta były mniej przekrwione, mniej napięte od suchości. Po kilku dniach rany się wygoiły. Suche skórki jeszcze były ale były miękkie w dotyku, gdzie wcześniej te same suche skórki były bardzo ostre. Po 2 tygodniach miałam normalne usta, różowe, miękkie. W ogóle nie musiałam o nich myśleć, gdzie wcześniej odczuwałam tak duży dyskomfort, że myślałam tylko o tym. Z plusów dodam jeszcze, że balsam ma spoko wykończenie - jest to naturalny błysk, bez tłustości, bez bielenia. Nada się więc również dla osób, które nie noszą makijażu i nie chcą mieć widocznych kosmetyków na twarzy. Co do minusów tego preparatu, to jest jeden, dosyć dziwny. Mianowicie ten kosmetyk w ogóle nie działa na zdrowych ustach. Po prostu nic nie robi. Na zdrowych wargach nawilżenie, które oferuje jest zbyt słabe (?!). Nie rozumiem kompletnie tego. Nie umniejsza to jednak niesamowitym zasługom tego kosmetyku podczas kryzysów. Już niejednokrotnie do niego wracałam zimą i za każdym razem byłam zachwycona jego zdolnościami regeneracyjnymi.

Kupiłam kiedyś, bo miałam ogromny problem z pękającymi i suchymi ustami, zadziałał świetnie, więc i ostatnio kiedy miałam mega suche usta, tak, że aż boleśnie pękały pobiegłam do apteki i ponownie kupiłam. Postanowiłam napisać recenzję, ponieważ jeśli ktoś ma taki sam problem jak ja, na pewno w krótkim czasie się go pozbedzie przy pomocy tego oto produktu. Bardzo przyjemna konsystencja, od razu po nałożeniu czuć ulgę, nie piecze, nawet przy popekanych ustach. Po kilku dniach stosowania(kilka razy dziennie + obowiązkowo na noc) moje usta zaczynają być miękkie i nawilżone, problem pękania i suchych skórek znika. Dobrze chroni przed wiatrem i niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi, możemy być spokojni, że usta nie zaczną być suche i popękane. Dla mnie wybawienie. Polecam serdecznie każdemu, kto zmaga się z problemem przesuszonych i pękających ust.

Dobry produkt ponieważ jest mocno tłusty, świetnie nawilża usta i od razu przynosi ukojenie "ALE" według mnie nie nadaje się do codziennego użytku jeśli ktoś często nakłada balsam (czytaj : ja ) ponieważ zauważyłam że usta wtedy się łuszczą. Myślę że jednak sięgnę jeszcze po ten produkt szczególnie w okresie zimowym Uważam jednak że jest to dobry produkt, wydajny, cena trochę wysoka jak na balsam do ust, jednak jest to w końcu la roche i myślę że bardziej opłaca się polować na jakaś fajna promocję

Zakupiony przy problemach spierzchnietych ust i przy AZS. I niestety za tą cenę spodziewałam się jakiegoś konkretnego efektu. A tu kosmetyk ani nie zaszkodził ani nie pomógł i nie uratował moich ust ... szkoda, bo nawet ich nie nawilzyl.

Marka La Roche-Posay oferuje profesjonalne, a jednocześnie popularne dermokosmetyki pielęgnacyjne – skutecznie działające - i z ostentacyjną skromnością z niczym więcej się nie obnosi, ani nie nasycając swoich specyfików egzotycznymi aromatami, ani nie umieszczając ich w eleganckich, "dizajnerskich" opakowaniach. Nie atakuje też rynku szumnym marketingiem, wychodząc z założenia, że jakość Ich produktów obroni się sama. Broni się. Balsam "Cicaplast Levres" umieszczony został zatem w zwykłej, nie pierwszej urody, plastikowej tubce z dozownikiem imitującym ukośny kształt sztyftu do ust, co pozwala na aplikowanie dermokosmetyku na usta prosto z tubki, ale ponieważ i tak, po użyciu aplikator wymagałby wytarcia, ja korzystam z niego tradycyjnie – kosmetyk nabieram i rozprowadzam na ustach palcem. Dlatego też – ze względów BHP – nie polecam używania tubki poza domem, gdzie nie zawsze istnieje możliwość higienicznego umycia rąk, a wachlarz okolicznych drobnoustrojów nie jest aż tak z nami kompatybilny, jak ten, z którym pomieszkujemy. Poza tym to dość bogaty, gęsty balsam, który nie zapewnia dodatkowych bonusów, podnoszących Kobietom morale w ciągu dnia, w postaci ładnego aromatu (jest przyjemnie bezwonny) lub blasku, i niełatwo nanieść na niego od razu po aplikacji pomadkę kolorową w celu stuningowania makijażu, więc używam go w domu, a najchętniej na noc, co zapewnia mi optymalną pielęgnację odżywczo-nawilżającą ust w czasie snu. I jest to pielęgnacja skuteczna i widocznie rewelacyjna. Rano zauważam, że usta są zmysłowo pełne, jędrne i ultragładkie. Dopiero na drugi dzień po posiłku, umyciu zębów i iluś tam już wypitych napojach zaczynam odczuwać potrzebę ponownego nawilżenia ust, i czynię to już raczej jakimś innym kosmetykiem nawilżającym w sztyfcie. Od kiedy używam tego balsamu, nie pamiętam już, co znaczy uczucie spierzchniętych ust. Pomimo kilku "kosmetycznych" wad - polecam – do użytku domowego, najlepiej na noc (jako bezwonny, bezbarwny balsam – nie zabrudzi poduszki).

Balsam jest poprostu cienki. Nie ratuje suchych ust, nie regeneruje ich i nie tworzy bariery ochronnej. Nie polecam poniewaz produkt nie jest tani i mimo tego ze jest okres zimowy i moglam do testowac na bardzo suche i bolace usta nie odnotowalam zadnej poprawy. od nalozonym balsamem czuje suchosc i dyskomfort.

Jeden z najlepszych balsamów jakie miałam! Ostatnio chorowałam-miałam całą górną wargę w opryszczce. Balsam ten pomógł mi nawilżyć skórę napiętą od pęcherzy. Wygładził moje popękane usta. Serdecznie polecam. Sama kupię zapewne jeszcze wiele razy ten kosmetyk.

Kupiłam balsam w ubiegłym roku w okresie jesienno-zimowym jako produkt, który miał działać barierowo i ochronnie na moją nieziemsko wymagającą, wiecznie przesuszoną i spierzchniętą oraz podrażnioną skórę ust. Producent deklaruje, że kosmetyk tworzy ochronną barierę, która jest tarczą przed podrażniającymi czynnikami zewnętrznymi, więc miałam nadzieję, że uchroni moje usta przed wiatrem i mrozem. No nie uchronił. Powiem więcej, nie zrobił nic. Balsam zapakowany jest w tekturowe pudełeczko z minimalistyczną, apteczną szatą graficzną, charakterystyczną dla La Roche Posay, czyli dla mnie na plus. Wewnątrz kartonika znajdujemy produkt w tubce z Dziubkiem o niewielkim otworze. Tubka zamykana jest za pomocą niewielkiej zakrętki. Miękkość tubki i milimetrowy otwór pozwalają kontrolować ilość wydobywanego na zewnątrz produktu, który jest biały, w konsystencji lekki, ale czuć, że zawiera bogatsze składniki, które powinny tworzyć płaszczyk barierowo-ochronny. Nie nakładam balsamu bezpośrednio z tubki na usta, tylko robię to za pomocą palca, jak zawsze przy tego typu opakowaniach. Po nałożeniu kosmetyku na skórę faktycznie tworzy się ochronną warstwę, tylko że znika po chwili. Na wyjścia na mróz i chłodniejsze powietrze szybko zrezygnowałam, ale stwierdziłam, ze może w domu czy biurze będzie to dla mnie opatrunek dla ust. Ale niestety po tym, jak błyskawicznie balsam znika z ust traci też swoje oddziaływanie i nie czuje żadnej regeneracji, której też nie odczuwam kiedy przez tą krótką chwilę kosmetyk jest na skórze. O głębokim nawilżeniu nie ma co mówić, jedynie mogę powiedzieć, że balsam zmiękcza naskórek. Nie przyniósł on dla mnie żadnej ulgi i ukojenia. Po niepowodzeniach w trakcie kilku miesięcy testowania i próbowania tubka wylądowała w szufladzie i poczekała jeszcze na okres letni. Podeszłam jeszcze raz do balsamu, gdy zrobiło się ciepło jako do balsamu do nocnej pielęgnacji. I nic z tego nie wyszło. Po wieczornej toalecie nakładałam kosmetyk na usta, kładłam się do łóżka i po jakiś dziesięciu minutach wstawałam, żeby nałożyć coś innego. Z bólem serca, ale i bez wielkich nadziei na poprawę wyrzuciłam resztę kosmetyku. To już w wiele lepiej działa Bepanthen jako opatrunek, ale o tym kiedy indziej.

Totalne rozczarowanie. Kupilam ten balsam ze wzgledu na moje wiecznie suche usta. Probowalam juz chyba wszystkich pomadek z drogerii w roznych przedzialach cenowych i nic nie pomoglo. W koncu poszlam do apteki, wyjasnilam moj problem i farmaceutka polecila mi wlasnie balsam z La Roche Posay. Ucieszylam sie, bo obecnie uzywam kremu pod oczy tej wlasnie marki i sprawdza sie naprawde swietnie. Nie ociagajac sie, zakupilam balsam. Bylam przekonana, ze w koncu natrafilam na cos co moze mi faktycznie pomoc. Niestety, tak nie bylo. Po pierwszym uzyciu ista wygladaly na nawilzone jednak bylo to zludne uczucie, poniewaz jak tylko balsam zniknal z ust, ista odzyskaly swoja suchosc. Skorki bardzo nieestetycznie odchodzily. Mialam wrazenie, ze balsam wrecz wysuszyl jeszcze bardziej usta. No coz, szkoda, bardzo sie zawiodlam.

Zakupiłam go nie zastanawiając się nad tym czy go akurat chce, ja po prostu potrzebowałam ratunku na moje popękane i spierzchnięte usta ,jechałam do pracy , pamiętam że było mega zimno, pora zimowa. Poprosiłam w aptece o coś dobrego i skutecznego do pielęgnacji ust, Pani mgr nie musiała zbytnio dociekać czego potrzebuję, wystarczał jej widok moich usteczek ;) Powiem szczerze ze przy pierwszej aplikacji nie odczułam nic szczególnego,po za natłuszczeniem, jednak każda kolejna aplikacja były dla mnie wręcz zbawieniem... do dziś dnia mi toważyszy mój ulubiony balsam do ust

Ten balsam mnie uratował. Szczerze mówiąc kupiłam go bo akurat był jedynym balsamem do ust który znalazłam w aptece, a potrzebowalam czegoś na już. Moje usta były całe popękane i piekące, potrzebowaly dobrego ukojenia i dzieki temu produktowi go dostaly. Już po pierwszym użyciu stan ust sie poprawił, po kilku dniach używania wargi sie zagoiły, byly mieciutkie i dobrze nawilzone, nic nie bolalo i nie pieklo. Jest dosc drogi dlatego w lecie przestawilam sie na inny tanszy balsam, ale zima kiedy moje usta potrzebują mocnej ochrony napewno do niego wróce. Jest to dla mnie totalny, stu procentowy HIT.

Balsamu używałam podczas pobytu na nartach. Kupiłam z myślą, że francuska firma apteczna wypuściła produkt lepszy i bardziej regenerujący od innych na rynku. Niestety, balsam nie uchronił moich ust w żaden sposób przed pękaniem i podrażnieniem w warunkach mrozu i wiatru. Skończyło się na pożyczeniu taniego polskiego balsamu od koleżanki na stoku, który zadziałał lepiej.

Okolo 2 lata temu mialam problem z zajadami w kacikach ust. Strasznie mnie bolaly i przez jakis czas nie moglam znalezc ich przyczyny, dopiero po tygodniu zauwazylam ze to zasluga plynow do plukania jamy ustnej, ktore sa bardziej intensywne. Zwazajac na fakt, ze byl to czas zimowy stwierdzilam ze kupie balsam zarowno regenerujacy jak i zapobiegawczy. Bedac w aptece polecono mi wlasnie balsam z La Roche, kupilam go i juz po pierwszym uzyciu nie czulam bolu w kacikach ust, moglam swobodnie otwierac buzie, bez strachu, ze za chwile bede czuc jak zajad sie otwiera, tym samym dajac uczucie ''rozrywania ust''. Po kilku dniach kaciki zostaly wyleczone, balsam rowniez swietnie zapobiegal zimowemu wysuszeniu ust. Jezeli chodzi o cechy charakterystyczne to jest to balsam w tubce, latwo wycisnac porzadana ilosc, jest wydajny, bo przy niewielkiej ilosci usta sa dobrze nawilzone przez dlugi czas. Konsystencja jest plynna jednak w kierunku stalym, bo nie rozlewa sie, jest idealna. Tubke mozna miec w domu i torebce ze wzgledu na jej malutki rozmiar. Zapach dosc specyficzny dla kosmetykow la roche, delikatny jednak przyjemny. Cena wg mnie zwazajac na efekty jest calkowicie fair. Od tamtego czas prawie zawsze mam go w lazience/torebce, bo zaden balsam nie radzi sobie z zajadami tak jak ten. Polecam!

Wczoraj, w rozpaczy, kupiłam ten balsam. Fakt, jest drogi jak na pomadkę do ust, ale moje usta były koszmarnie wysuszone, popękane aż do krwi, a balsam Burt's Bees - do tej pory najlepszy - nie dawał rady. Wystarczył niecały dzień i moje usta wracają do normy, nie przypominają już popękanej ziemi. Jestem naprawdę zachwycona! Co więcej pomógł też ojcu, który podobnie jak ja cierpiał z powodu bardzo silnego wysuszenia ust. Jest trochę niewygodny w apilkacji, ale za to działa cuda. Balsam nakładałam na usta, ojciec też, kilka razy dziennie, może stąd to ekspresowe działanie. W rubryce dotyczącej czasu używania muszę zaznaczyć "tydzień" bo inna opcja to "próbka", ale tak jak pisałam mnie przyniósł ulgę już po jednym dniu.

Kupiłam ten balsam w aptece z myślą o bardzo spierzchniętych i przesuszonych ustach. Patrząc na cenę spodziewałam się zniewalającego efektu. Używałam go kilka razy dziennie. Usta po jego aplikacji były ładnie nawilżone i natłuszczone, nie odczuwałam suchości. Gdy produkt całkowicie wchłonął się, usta wyglądały zupełnie tak samo jak przed aplikacją, pomimo regularnego stosowania. Jedynie ma przyjemną w nakładaniu konsystencję i jest całkiem wydajny.