Powroty nie zawsze są na plus...
Mam swój ulubiony zapach od Kenzo, a jest nim Le Monde, natomiast Jeu d`Amour poznałam wiele lat temu i wtedy bardzo mi się podobał.
Dzisiaj powróciłam do niego i stwierdzam, że gusta się zmieniają, a mój nos polubił zupełnie inne nuty zapachowe... , ale to to nie jest zły, ani brzydki zapach !
Flakon:
Flakon szklany w kolorze miedzianym, szeroki na dole, zwężający się ku górze. Inspirowany kształtem seksownej sukni. Część górna flakonu zakończona złotym, bardzo dobrze dozującym wodę perfumowaną atomizerem. Przy małej pojemności 30 ml, mało wygodny w trzymaniu.
Nuty zapachowe:
Do zapachu wprowadza nas soczysta mandarynka , wymieszana z wybuchowym granatem i herbatą, zaczyna się owocowo, ale to nie jest typowe owocowe, słodkie otwarcie, raczej otwarcie kwaskowe, ostrawe.
Trzeba przyznać, że Jeu d`Amour pięknie się rozwija, nie pozostaje płaski, a wszystkie nuty zapachowe się przenikają, blendują. W sercu mamy frezję oraz tuberozę, ja osobiście nie wyczuwam frezji, mam wrażenie, że te nuty się "prześlizgują" by osiąść na skórze w bazie mocniejszym piżmem, drzewem sandałowym i drzewem cedrowym. Zapach jest kompletny w stylu kwiatowym i gourmand, ale nie jest to typowy słodziak!!! O nie!!!
Projekcja:
Na mnie zapach trzyma się bardzo dobrze, bo ok 8 godz. , na ubraniach jeszcze dłużej. Projekcja średnia, w kierunku dobrej.
Obiektywnie, to bardzo dobrej jakości woda perfumowana, o świetnej trwałości i niezłej projekcji. Nie zawłaszczający otoczenia, przy jednoczesnym poczuciu, że ładnie się pachnie.
Polecam ten zapach, jest trochę zapomniany i niedoceniany.
Polecam osobom ok.trzydziestki, niechcącym pachnieć sztampowo!