W ciągu życia "przerobiłam" wiele maskar. Nie od razu znalazłam ulubieńca, ale może od początku.
To, czy dany tusz oceniamy jako dobry, czy zły nie zależy tylko od tego, jakie mamy naturalne rzęsy (długie, krótkie, rzadkie, gęste, jasne, ciemne itd), ale też od tego, jakiego efektu oczekujemy.
Dla jednych produktem idealnym będzie ten, który daje naturalne wykończenie, a dla innych każdy, który wyczaruje efekt sztucznych rzęs. Tu, na tym polu powstaje właśnie dużo nieporozumień w ocenach.
Dlatego, jeśli o mnie chodzi, chcąc napisać rzetelną opinię, muszę przyznać, że jestem w tej drugiej grupie.
Delikatny efekt na co dzień mogę zrobić większością maskar, ale ten tzw. "dramatic effect" to już mało która robi.
Moje rzęsy są z natury dość długie i ciemne, najbardziej jednak potrzebują objętości (a przynajmniej tak mi się wydaje, jeśli chcę z nich zrobić wachlarzyk) i ładnego rozdzielenia (tusze często sklejają rzęsy, szczególnie przy nakładaniu kolejnych warstw).
Podczas szukania takiego efektu, na jakim mi zależy, oczywiście do wieczorowego makijażu, lata temu zatrzymałam się na dłużej przy 2000 calorie MF, ale po kilku opakowaniach miałam wrażenie, że jego jakość się zepsuła i nie dawał już tak ładnego efektu. Inne, nawet całkiem drogie maskary z MF też były dla mnie kiepskie.
Nie pamiętam już jak pierwszy raz trafiłam na Million Lashes i jak to było, że się na niego zdecydowałam, ale on odmienił wszystko.
Zapewniał mi teatralny efekt, pięknie rozdzielał, bez sklejania przy kolejnych warstwach, wydłużał. Pogrubienie może nie było bardzo mocne, ale w ogólnym rozrachunku i tak dawał piękny efekt. Do tego był trwały, nie osypywał się, nie kruszył, ani nie rozmazywał. Dla mnie tusz idealny.
Kilka razy, wiedziona ciekawością i chęcią do testowania nowości , wybierałam jakiś inny, ale zawsze wracałam do tego.
Prosty, ale piękny design, śliczny odcień fioletu na opakowaniu, wygodna szczoteczka silikonowa, miękka.
Nie ma porównania do czerwonego Million Lashes, który jest królem osypywania.
Wciąż uważam, że nie ma lepszego niż fioletowy, tylko obecnie cena jest strasznie wysoka. Nawet w promocji kosztuje dużo, a w sieci - tyle ile w promocji w drogerii stacjonarnej plus koszt wysyłki, więc niestety droga ta impreza.
Gdyby nie to, to pewnie byłby moim KWC, a tak będzie najlepszym - jak dotąd, tylko drogim ;).
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie