Maybelline New York Baby Lips, Electro Lip Balm Koloryzujący balsam do ust w sztyfcie

Miałam balsam do ust Electro w odcieniu Strike a rose. Balsam jest w typowym plastikowym opakowaniu, które lubi się czasem otwierać i raczej nie jest solidne. Kolor różowy, który miałam bardzo mi się spodobał i całkiem ładnie też wyglądał na ustach. Dość szybko jednak schodził, niestety nie utrzymywał się na ustach zbyt długo. Zapach produktu jest trochę sztuczny, chociaż mi nie przeszkadzał jakoś bardzo. Pomadkę dobrze mi się nakładało, ładnie sunęła po ustach. Lubię pielęgnujące pomadki, które dają też kolor, ale jednak najważniejsze jest dla mnie jej działanie, a tutaj jest bardzo przeciętne. Nawilżenie jest bardzo delikatne, pomadka nie pielęgnuje ust, bo to nawilżenie czuć tylko wtedy, gdy jest na ustach, a później niestety nie jest wyczuwalne. Stosowana często nie daje efektów jeśli chodzi o pielęgnację, bo to tylko chwilowy efekt wygładzenia i nawilżenia. Może lepiej by się sprawdziła stosowana na usta, które nie potrzebują dużej pielęgnacji, ale na takich, które czasem się przesuszają nie jest wystarczająca. Ocena ode mnie to 2+ za ładny kolor i lekkie nawilżenie. Szkoda tylko, że to krótkotrwały efekt, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie. Nie kupiłabym jej ponownie, bo jednak szukam bardziej nawilżających produktów, które przyniosą widoczne efekty, a nie tylko takie na chwilę.

Pomadki, które z zasady mają chronić usta, bardzo wysuszają. Do tego stopnia, że po 2-3 godzinach po prostu ją zmywam, gdyż widoczne są u mnie wszystkie suche skórki na ustach. Pomadki mają fajne, wyraziste kolory, jednak tak wysuszają, że ponownie się na nie nie skuszę.

Te pomadki to porażka. Ta wersja chociaż ma soczyste kolory, które pięknie się prezentują. Nie miałam nigdy tak popularnego i rozsławionego balsamu, który by mnie aż tak zawiódł. Na pewno niema co liczyć na żadną regeneracje dla spierzchniętych ust, na zimę też jest średnia, wręcz słaba i nie nadaje się. Na lato też bym powiedziała , że nie za bardzo... Jako taki bajer i po prostu by malować i poprawiać ją dość często to tak jest ok. Jak jest na ustach to nie jest najgorzej. Najgorzej jest gdy się zetrze z nich to wtedy wraca okropna suchość ust. Efekt nawilżenia to chwilowa fatamorgana, a na dłuższa metę nie robi nic dobrego dla nas. Pomadka jest ogólnie wydajna, nawet gdy często jej się używa. Jest dość twardawa i może mieć tendencje do łamania się. Opakowanie ma tandetne - wieczko pęka a napisy się ścierają. Testowałam, kupę kasy na nie wydałam, ale już one dla mnie to historia.

Dostałam w prezencie, ale sama na kolejną sztukę się nie skuszę. Nie lubię takich błyszczyko-pomadko-balsamów, wolę zwyczajne przezroczyste pomadki ochronne. Mam wersję pomarańczową, która na szczęście zostawia dość znośny kolor na ustach, lekki i nie rzucający się za bardzo w oczy. Gdyby zostawiał mocny pomarańczowy, to wyglądałoby to co najmniej dziwnie. Zapachem przypomina pomarańczowe lizaki :) Jeśli chodzi o nawilżenie, to jest z tym raczej średnio, niby sobie radzi, ale po starciu produktu nawilżenie znika. Nie pogarsza stanu ust. Na mrozy i wiatry się nie nadaje, jest za słaby. Używam go najczęściej po domu, żeby jakoś go skończyć, bo jest bardzo wydajny. Niestety. Taka tam zabawka dla małych dziewczynek, które chcą się pobawić w dorosłe panie.

Jestem posiadaczką balsamu w wariancie szalonego różu. Skuszona promocją oraz chęcią zmiany w mojej codziennej rutynie postawiłam na koloryzujący balsam. Sam kolor bardzo mi się spodobał, jednakże jeśli chodzi o jego trwałość, to tutaj niestety jest już gorzej. Produkt ściera się z ust i nie ma po nim śladu w przeciągu mniej niż dwudziestu minut. Gdyby tego nie było mało, to ten balsam chyba nigdy obok nawilżającego nawet nie stał! Okropnie wysuszał mi usta a sam zapach jest bardzo chemiczny. Podsumowując jestem bardzo rozczarowana, bo liczyłam na chociażby minimalne nawilżenie. Według mnie najlepiej sobie odpuścić ten produkt, bo na rynku naprawdę można znaleźć coś lepszego - szczególnie za taką cenę.

Nie wiem czym różni się wersja Electro od zwykłej, może ma nieco więcej koloru? W każdym razie obydwie wersje są fatalne. Zapowiadało się fajnie - nawilżający balsam z lekkim kolorem czyli to, co lubię. Niestety rzeczywistość nie była tak piękna. Opakowanie niestety jest tanie i tandetne, kruchy plastik ale sztyft wysuwa się bez problemu i nie zacina. Sztyft jest dość twardy, przy chłodniejszych warunkach (mrozie) nie sposób go nałożyć na usta. Za to jak jest ciepło to nie topi się jakoś tragicznie więc tutaj mały plusik. Zostawia lekki kolor (mam wersję różową). Niestety jego właściwości pielęgnujące czy nawilżające są żadne. Utrzymuje się na ustach jakieś kilkanaście minut a po tym czasie usta dalej są suche i ściągnięte. Owszem wygląda ładnie - lekki kolor z połyskiem ale co z tego jak dla komfortu należałoby go nakładać co 10 minut? Nie mówię już o tym, że na pewno nie poprawi kondycji przesuszonych czy spierzchniętych warg. Zapachu nie ma, smaku też. Dla mnie to absolutny niewypał, za takie pieniądze można kupić coś innego i lepszego. Próbowałam go używać przez kilka miesięcy ale ostatecznie wyląduje chyba w koszu.

Balsamem bym tego nie nazwała,nie nawilża ust,podkreśla suche skórki. Natomiast mając gładkie,nawilżone usta,produkt ten spełnia doskonale swoją rolę. Jest trwały,ładnie pachnie -owocowo,nie chemicznie. Dodaje ładnego kolorku na ustach.Ja testowałam odcień różowy i prezentował się na ustach tak mocno,jak szminka.Jednocześnie nie był to nachalny kolor.

Zakupiłam zachęcona reklamą i dobrą ceną w mojej drogerii. Niestety rozczarowałam się srogo, bo balsam oprócz tego, że ładnie pachnie to nie ma innych plusów. Nie nawilża, a wysusza, jest twardym sztyftem, który delikatnie barwi usta. I opakowanie tandetne, bo przykrywka pękła po upadku.

Pomadka bardzo mnie zaciekawiła. Ma niesamowicie rzucający się w oczy różowy kolor i bałam się, że jak pomaluję nią usta, to będę wyglądała jak landryna. A jednak nie! Pomadka tylko delikatnie barwi usta na różowy kolor, który bardziej wpada w czerwony kolor. Bardzo mi się podoba taki efekt. Tym bardziej, że usta wyglądają wtedy na zadbane. Pomadka tworzy świetny efekt, dzięki czemu możemy cieszyć się pięknymi ustami. Jestem z niej bardzo zadowolona i cieszę się, że dałam szansę różowemu szokowi się zaskoczyć!

Niby fajny ale nie robi niczego wyjątkowego - nie nawilża, kolor ładny, ale bardzo szybko schodzi. Cena i dostępność ok, ale ponownie nie kupię. Opakowanie nie przypadło mi do gustu, a zapach jest mało wyczuwalny.

Mam wariant różowy. W sumie bałam się tego szalonego różu, ale na ustach kolor jest delikatny, ładnie różowy. Kolor nie utrzymuje się zbyt długo. Zresztą nawilżenie też nie. Pierwsze wrażenie po nałożeniu: wow, ładny róż, świetne nawilżenie, wygładzenie ust. Szkoda, że na tak krótko... Wpływa to na wydajność produktu. Najlepiej byłoby co pół godziny nakładać na nowo. Podoba mi się design opakowania, ale jest trochę oszustwem, bo człowiek oczekuje czegoś innego - intensywnego koloru, który będzie elektryzujący :D Dobrze, że widać jaki kolor ma produkt w środku, ale co z tego, jak na ustach jest inny.

Lubię, lubiłam i będę używać, choć nadal kłóci się to z moim poglądem - Maybelline testuje kosmetyki. BL to taki mój guilty pleasure. Kolor, zapach, opakowanie - wszystko ok. idealne do używania jako lip tinty.

Zakupiłam różowy odcień na promocji, zamiennie do balsamu koloryzującego z Bielendy. To bardzo wydajny balsam, mam go już kilka miesięcy a zdarza mi się go stosować prawie codziennie. Delikatnie nawilża, lekko natłuszcza i barwi usta. To miły, ale nie długotrwały efekt. Odbija się na wszystkim dopóki się nie wchłonie.

Posiadam kolorek ,,Pink Shock'' czyli lekko różową pomadkę. Do kupna zachęcił mnie ich wygląd. Fajne, czarne opakowania z kolorowymi napisami przykuwają wzrok. Jednak nie spełniają swojej roli. W recenzji uwzględniam dwa aspekty, które oferuje nam producent-kolor i nawilżenie. Moja Baby Lips koloryzuje usta na różowo. Jest to bardzo delikatny efekt, więc tylko je podkreśla. Kolor ładnie błyszczy i co ważne -nie lepi się. Jest słabo widoczny, a po godzinie w ogóle znika. Na ręce jest o wiele intensywniejszy niż na ustach, więc lepiej tym się nie sugerować. Jeśli chodzi o jej drugą rolę nawilżenie i pielęgnacje to zawiodła na całej linii. Uczucie nawilżenia jest chwilowe. Stosując ją na spierzchnięte usta wcale nie widać efektów. Jedynie co mnie pocieszyło to cudowny, słodki zapach, które jest odczuwalny również w trakcie noszenia produktu na naszych ustach. Ciekawi mnie jak wygląda żółta czy też zielona pomadka na ustach. Niestety zawiodła się na pierwszej i raczej już nie wrócę do tej serii. Używam jej jedynie do subtelnego podkreślenia moich ust.

Spodziewałam się czegoś lepszego. Delikatnie koloryzuje, a zarazem mocno nabłyszcza usta. Nawilżenie ma dość słabe jak na balsam do ust. Nie polecam i nie kupię więcej. Mimo niskiej kwoty, żałuję że wydałam na to pieniądze

Produkt nie tylko nawilża usta ale nadaje im koloru, w moim wypadku jest to ładny dość wyraźny odcień różu, posiadam wersję z ciemno różowymi napisami. Pomadka ma fajną konsystencję, jest miękka co uwielbiam w takich produktach. Jestem jak najbardziej zadowolona z tego produktu i chętnie skuszę się na inne wersje.

Miałam wersję różową. Balsam ten kupił mój mąż. Wielce zadowolony, że kupił córce balsam, który wygląda jak szminka, a nie maluje. A tu zdziwienie, balsam maluje. Gdyby on jednak malował i pozostawał na ustach byłoby ok. Ale nie, on maluje i od razu z ust spływa, odpija się gdzie popadnie i rozmazuje. Jakiś specjalnych właściwości pielęgnujących też nie ma. Ani nie nawilża, ani nie regeneruje. Taki kosmetyk widmo. Jest tani i łatwodostępny. To chyba jedyne plusy. Nie kupię go ponownie.

Oceniam aktualnie używaną Fierce n tangy (miałam wcześniej też inne odcienie, ale już dawno i ciężko mi skojarzyć ich efekt kolorystyczny na ustach). Ta wersja, którą posiadam - czarno-żółte opakowanie - nie zostawia żadnej choćby poświaty koloru, jedynie samo nabłyszczenie. Pachnie jakby słodko cytrusowo, trochę jak deser cytrynowy, przyjemnie. Konsystencja - udana, jest łatwa w rozprowadzaniu i dość miękka, pozostawia wyraźne natłuszczenie. Usta są też lekko nabłyszczone, jeśli nałożymy więcej, trochę jak po użyciu błyszczyka. Czy nawilża na tak długo, jak obiecuje producent? Nie, zdecydowani nie. Wymaga ponawiania aplikacji, nawilża na jakiś czas. Wątpię, żeby ta pomadka znacząco wpłynęła na kondycję ust, szczególnie jeśli są wysuszone czy tym bardziej popękane - ale jest wystarczająca w codziennym stosowaniu, jeśli po prostu chcemy mieć wygodną w użyciu pomadkę w sztyfcie, do użycia w biegu. Nawilżenie nie jest może długotrwałe, ale jest, pomadka daje komfortowe odczucie na ustach. Wydajna. Niewątpliwie rzuca się w oczy kolorowe opakowanie, i choć nie przepadam za bardzo wyrazistą stylistyką w kosmetykach, to akurat jest zrobione z gustem, wygląda zabawnie i nieco młodzieżowo. Fajny design czarnego etui z nadrukiem w jednym, nasyconym kolorze - ułatwia też znalezienie pomadki wśród innych w szufladzie czy po prostu w torebce. Jest solidne, nie niszczy się nawet po paru miesiącach tarmoszenia w torbie. Sztyft dobrze osadzony, nie łamie się. Do mocniejszej pielęgnacji polecam niezawodny Tisane, ta na co dzień - jak najbardziej może być.