Nuxe, Creme Prodigieuse DD Creme (Krem DD do twarzy SPF 30)

Najbardziej szokujace jest dla mnie to, ze najjasniejszy z odcieni jest strasznie ciemny i pomaranczowy!
Krem dd jest ciezki, zupelnie jak podklad. Jego cena jest zwalajaca z nog, dla mnie sa to pieniadze wyrzucone w bloto.

Kupiłam, spodziewając się dobrego produktu do stosowania w lecie,który jest lekki, nawilżający i zawiera filtr przeciwsłoneczny.
Zalety :
+ SPF 30,
+ odczucie delikatnego nawilżenia skóry
Wady:
- jest ciężki, daje efekt mocnego krycia, jak podkład,
- najjaśniejszy odcień, przeznaczony do jasnej karnacji, jest za ciemny, wpada w paskudną pomarańczę . Nawet w lecie, przy opaleniźnie jest sztuczny i radykalnie odcina się od skóry,
- trudny do rozprowadzenia,
- odczucie obciążającego, tłustego makijażu.

Gdyby nie to, że nawet najjaśniejszy odcień (Claire) okazał się dla mnie zdecydowanie za ciemny (i za żółty), być może sięgnęłabym po niego kolejny raz. Dlatego z żalem odejmuję jedną gwiazdkę. Krem uważam jednak za udany i myślę, że warto go wypróbować. Spełnił wiele z moich oczekiwań i na pewno mile zaskoczy niejedną z pań z co najmniej średnią karnacją.

Ale od początku.

Konsystencja kremu przypomina raczej gładki, gęstawy fluid/podkład niż BB czy CC. Taki trochę klej, który w pierwszym odczuciu nieco ciężko się rozprowadza palcami po twarzy. Ale to tylko pierwsze wrażenie. Ewentualne żółte smugi łatwo jest szybko rozsmarować a nadmiar kosmetyku usunąć np. gąbeczką i ostatecznie twarz wygląda na pokrytą równomiernie. Mazista formuła tego kosmetyku jest zrekompensowana całkiem niezłym kryciem.

Po paru chwilach od nałożenia krem zaczyna się "spajać" ze skórą, stając się niemal niewidoczny. Również w dotyku jest on prawie niewyczuwalny. Daje przyjemnie, aksamitne wykończenie, takie jednak nie do końca matowe, więc przy mieszanej lub tłustej cerze konieczne może być jej przypudrowanie.

Wysokie krycie+naturalny efekt=optyczne wygładzenie skóry. Albo jakoś tak.

Ogólnie mówiąc, wygląd buzi po nałożeniu Nuxe DD z każdą minutą coraz bardziej mi się podobał. Fankom zwłaszcza delikatnego rozświetlenia przypadnie ten "upiększający" efekt, który trwa co najmniej parę godzin. Cieżko mi określić, jak długo utrzymałby się on bez dodatkowego "wspomagania", ale u mnie po użyciu niewielkiej ilości pudru transparentnego i spryskaniu twarzy wodą termalną makijaż wyglądał niezmiennie praktycznie przez cały dzień.

Kosmetyk ma dość mocny, ale ładny zapach. Jak wiadomo, jest to kwestia gustu. Mnie jednak ucieszyło to, co od razu poczułam po odkręceniu tubki. Znam ten zapach z innych preparatów nawilżających Nuxe, więc liczyłam, że i ten kosmetyk zapewni odpowiednie nawilżenie w rejonach, gdzie moja skóra jest napięta i przesuszona. Choć i to jest pewnie kwestią indywidualną, komuś może nie wystarczyć, ktoś inny nie poczuje różnicy, ale moja skóra wyglądała na zadowoloną :) - nie było mowy o żadnym dyskomforcie, który często odczuwam pod makijażem. A przesiadłam się z nawilżającego BBkremu Biotherm przeznaczonego dla cery suchej (!).

Ponieważ niestety ten Nuxe jest dla mnie za ciemny, co teoretycznie go dyskwalifikuje, a chciałabym go dalej używać i nie mam zresztą komu go oddać, postanowiłam go mieszać 1:1 z kremową bazą TheFaceShop o lawendowym odcieniu (miałam akurat taką i pasowała mi jej formuła do pary z Nuxem). Kosmetyki zmieszały się świetnie, uzyskany kolor był oczywiście jeśniejszy i ciut chłodniejszy, a zmian w kryciu na gorsze - nie zauważyłam.
Myślę, że zużyję teraz całą tubkę :)