Laura Biagiotti Blu Di Roma Uomo EDT 

Blu Di Roma Uomo to dobra propozycja dla wszystkich, którzy szukają bardzo prostego, świeżego i orzeźwiającego zapachu na letnie upały. Eksploratorzy wypatrujący niestandardowych mieszanek zapachowych, spotkają się raczej z rozczarowaniem. Zapach swą świeżością przypomina „poprysznicową” czystość owiniętą w śnieżnobiały ręcznik. Jest lekki, dominuje to duża porcja wodnej rześkości przynoszącej uczucie hydrologicznego chłodu, zaczerpniętego ze zbiornika nie zmąconego żadną narowistą falą. Z początku czuć także soczystą drzewną roślinność, która później już przechodzi w czystą fazę zielono ogórkową, rozłamaną garścią świeżo zmiażdżonego czarnego pieprzu. I oto cały sekret Blu Di Romy Uomo. Akcenty wodne, zielone ogórki i pieprz. Receptura trochę już utarta, ale trzeba przyznać, że gdy letnie temperatury sięgają zenitu – sprawdza się bezbłędnie. Aromat co prawda jest orzeźwiający i śmigły, ale jak dla mnie z Wiecznym Miastem niewiele ma wspólnego. Bardziej pasowałby mi na wielkomiejski deptak (oczywiście gdzieś w Polszy), gdzie pod rozłożystym parasolem restauracyjnego ogródka można wypić rozwodnione piwo z nalewaka za 15zł i skryć się przed podpiekającym promieniem słońca. W Blu Di Romie nie gości ani jeden gram słodyczy, dlatego zapewne będzie to dobry wybór dla osób preferujących letnie świeżaki, które nie drażnią kleistym lukrem w swym składzie. Mi osobiście ten zapach zszarzał w bardzo szybkim tempie. Mimo że orzeźwia swą wodną odsłoną, nie rozwija się w żaden popisowy sposób. W zasadzie – nie rozwija się wcale. Zielone ogórki są bardzo dobre, ale nie można ich konsumować w nieskończoność, zwłaszcza jeśli są podawane wciąż w tej samej formie. Używam tego produktu od: 3 tygodnie Ilość zużytych opakowań: początek flakonu 125 ml