Yonelle Infusion, Anti - Wrinkle CC Cream SPF 10 Przeciwzmarszczkowy krem CC

Od dawna zmagalam się z odwodniona skóra, także uszkodzona powłoka hydrolipidowa. Zwykle fluidy tylko podkreslaly jak skóra na nosie się luszczyla. Podczas pandemii spróbowałam oszczędzić cerę kremem BB, który pozytywnie mnie zaskoczył. Ale przypadkiem odkryłam, że formuła CC jest bardziej dla mnie odpowiednią. Ccc od Yonelle wybrałam na podstawie opisu. I się nie rozczarowalam. Wreszcie mogę produkt rozprowadzac bez stresu, że podkreśli suche skórę ( tej już nie mam). Kolor z początku dość ciemny (u mnie sand) po chwili na skórze zlewa sie z moim. Wyrównuje koloryt. Nie kryje może zbyt mocno (wypryski, naczynka wciąż widoczne), ale wystarczy poprawić korektorem. Można nakładać kolejną warstwę w ciągu dnia bez efektu maski, czy ważenia się produktu. Zmniejsza pory. Nie podkreśla u mnie zmarszczek. Po całym dniu skóra wciąż wydaje się być nawilżona. Szczerze polecam :)

Zwykły krem koloryzujacy, na pewno nie jako cc podkład. Cera długo po nałożeniu się świeci, uwydatnia pory. Chyba dla suchych cer, bo moja mieszana potrzebuje jeszcze nalozenia czegos na i do tego matowienia.

Dostałam kilka próbkek, które wystarczyły na ponad 10 użyć. Cena totalnie kosmiczna, a co za nią dostajemy? Kolor: jasny beż z ładnym świeżym łososiowym podtonem. Po 15 minutach: kolor brązowo-pomarańczowy, ciemny, nasycony, sztuczny. Testy oksydacji przeprowadzone wielokrotnie na twarzy, na wierzchu dłoni, na białej chusteczce. Po kwadransie efekt zawsze ten sam: pomarańczowy brąz typu solarium. Krycie: małe ale z niekorzystnym jakby pudrowym wykończeniem. Jednocześnie ciężkie i tłustawe jak przy ciężkim tłustawym kremie. Trudno to opisać, ogólny efekt jest toporny i zdecydowanie widać że COŚ jest na twarzy (w sensie faktury bo kolor to już osobna bajka, czy raczej horror). Filtr: faktor 10 czyli w praktyce zero, zakładając, że trzeba by nałożyć jednorazowo minimum 1.5 ml żeby taki faktor osiągnąć. Każda próbka miała właśnie 1.5 ml i nie wyobrażam sobie w jaki sposób miałabym ją zużyć na 1 raz. Wystarczała na kilka aplikacji i to na bogato. Trwałość - prześwity, mega tłustość, brudzi wszystko dookoła czyli łatwo się ściera, skóra błyszczy jak zanurzona w oleju, no dramat jakiś po prostu. Podsumowanie: PO CO go używać? Ani to upiększenie, ani kamuflaż, ani ochrona przeciwsłoneczna. Nie dałabym za niego nawet 10 złotych, a kosztuje chyba ze 160?...

Jeśli chodzi o mój typ cery - po 30, krem jest idealny. Z góry zaznaczam tylko, że krem lekko rozświetla i sprawia że skóra promienieje - nie jest to krem matujący. Dla mnie to ogromny plus, nie lubię kremów matujących, gdyż moim zdaniem wyglądam po nich jak trup. Ten krem sprawia, że skóra wygląda na zdrową i ożywioną, efekt jest bardzo naturalny, nie jak w przypadku ciężkich podkładów. Niestety jedyny minus to wysoka cena, ale pojemność nadrabia. Używam tego produktu od: 4 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 całe opakowanie 40ml

Tak jak poprzednia recenzentka skorzystałam z dobrodziejstwa opakowania 20 ml i wiem, że na lato w zupełności mi wystarczy. Właśnie- na lato, bo na zimę na mojej bardzo jasnej cerze będzie niezbyt efektowny look bo kremik występuje tylko w jednej wersji kolorystycznej, nieco ciemnej, tak więc tylko miesiące kiedy buzia łapie słońce. Czy nawilża? Nie wiem, wydaje mi się, że minimalnie. Czy jest przeciwzmarszczkowy?- też nie wiem, pewnie jak większość tego typu kremów ;) Niestety buzia po zastosowaniu ma tendencje do świecenia się, tak więc jakiś maytujący puder typu trnsculent jest niezbędny. Reansumując produkt godny wypróbowania, tymbardziej, że nie musimy kupować od razu całej tuby. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Produkt kupiłąm w wersji mini 20 ml w Douglasie (czyż to nie wspaniałe, że może kupić rodukt w mniejszej pojemności, wypróbować i zobaczyć czy faktycznie będziemy miały ochotę na większą?) Krem kupiłam z ciekawości - marka zainteresowała mnie jakiś czas temu, a obecnie w porze letniej, jak i przez większość roku stosuję kremy bb, cc i moisture rich bobbi brown. Koreańskie cuda niezbyt się u mnie sprawdzają, natomiast produkty selektywne-naprawdę super. Bardzo lubię EL BB, stąd postanowiłam dać szansę temu panu. Na PLUS: * wygodne opakowanie (tubka 20 ml którą mam) * piękny zapach, * neutralny kolor (czy on jest jasny? nie wiem-ja akurat nie mam z tym problemu, bladzioszki powinny sprawdzić na testerze) * ładnie wyrównuje koloryt, maskuje moje ziejące pod nosem naczynka * fajnie nawilża * u mnie trzyma się cały dzień bez poprawek, * nie migruje, nie wchodzi w załamania * łatwa w obsłudze kremowa konsystencja, która wygładza cerę, Wadą pewnie będzie filtr 10 SPF, ale pamiętajmy, że te wszystkie filtry w bb i cc ogólnie sa niestabilne, więc nie ma co zbytnio na nie liczyć. Poza tym chyba nie jest zbyt wydajny. Ogólnie polecam-ciekawa alternatywa dla EL, Gurleain, Dior, itp. Używam tego produktu od: 1 miesiąc Ilość zużytych opakowań: kończę pierwsze