Sulwhasoo Overnight Vitalizing Mask Witalizująca maska do twarzy na noc

Koreańskie sleeping masks/packs nie są już egzotyczną nowością - to po prostu kremy na noc o sporej dawce bardzo skoncentrowanych składników mających za zadanie wspomagać regenerację skóry. Skład - fantastyczny! Cała plejada antyoksydantów dających skórze dobrą energię ;) Bazą jest tu masło shea, dalej widzimy ekstrakty z zielonej herbaty, żeń-szenia, ziół i korzeni wykorzystywanych w tradycyjnej medycynie chińskiej (na przykład Rehmannia Glutinosa) i na dokładkę - mityczny już składnik w kosmetologii - tarczyca bajkalska. Pierwszą rzeczą na którą zwróciłam uwagę był oczywiście zapach - wyrażnie czuć tu żeń-szeń, z którego przecież Sulwhasoo słynie. Osobiście - uwielbiam! (Nie należy zapominać że ten ekstrakt ma udokumentowane właściwości stymulowania syntezy kolagenu) Konsystencja maski jest dosyć bogata, elegancka i bardzo przyjemna. Szybko się wchłania pozostawiając na skórze lekki film. Działanie - oczywiście najbardziej zauważalne kiedy skóra potrzebuje regeneracji, na przykład zimą, przy suchym powietrzu wyraźnie poprawia odżywienie i odporność skóry. Bardzo lubię żeń-szeniowe kosmetyki Sulwhasoo i pewnie kiedyś wrócę do tej maski. Polecam do wypróbowania, dostępne są również próbki w saszetkach oraz mniejsze opakowania podróżne.

Do tej pory najczęściej sięgałam po maski Apisu, które uważam za jedne z najlepszych masek na polskim rynku. Niestety Apis pozmieniał składy swoich produktów i miałam obawy przed zakupem tych kosmetyków przez internet. Zdecydowałam się wypróbować coś nowego- recenzowaną maskę właśnie. Maska sprawdziła się dobrze, byłam z niej zadowolona, jednak nie zachwyciła mnie. Myślę, że już do niej nie wrócę. Maska ma formułę treściwego kremu. Pachnie intensywnie, ziołowo, jest to charakterystyczny zapach dla Sulwhasoo- przyjemny aczkolwiek moim zdaniem zbyt intensywny. Maskę nakladamy na noc tak jak krem, należy zmyć ją rano. Kosmetyk wchłania się dobrze, nie pozostawia po sobie tłustej warstwy tylko lekki film. Maska -nawilża cerę -odżywia. Rano cera wygląda bardzo ładnie - jest gładka, promienna, nawilżona. Maska nie nadaje się do stosowania w okolicy oczu- tutaj producent miał rację. Stosowana w tych okolicach powodowała delikatne podrażnienie objawiające się swędzeniem powiek. Maska nie radzi sobie z przesuszeniem lub podrażnieniem skóry spowodowanym retinoidami. Nie łagodzi skóry. Stosowana kilka dni pod rząd sprawiła, że na mojej brodzie pojawiły się zaskórniki (a nie mam tendencji do niedoskonałości). Pomimo ładnego składu jej działanie jest przeciętne. Maska (licząc od początku inci) zawiera w sobie sporo nawilżaczy, mi. in masło shea, lekkie silikony, mnóstwo ekstraktów takich jak wyciąg z zeń szenia, wyciąg z lotosu, które poprawiają mikrokrązenie pod skórą oraz liczne przeciwutleniacze. Maseczka moze wykazywać działanie antybakteryjne (lotus) ale polecałabym ją raczej tym cerom, które nie mają skłonności do trądziku lub tworzenia się niedoskonałosci. Podsumowując recenzję- maska robi to co każdy nawilżający kosmetyk o treściwej konsystencji- nawilża i odżywia skórę. W ostatnim czasie nie mam żadnych problemów ze skórą i może stąd brak jakiś szczególnych efektów ale... czuję pewien niedosyt. Czasami trafiamy na kosmetyki, które sprawiają, że po ich użyciu czujemy się jakoś lepiej- tutaj tego zabrakło. Używam tego produktu od: około 2 mce Ilość zużytych opakowań: 15 ml