Smashbox Be Discovered, Cream Blush Potrójny kremowy róż do policzków

Od kiedy mam ten róż zdecydowanie preferuję aplikację w kremie i to po niego sięgam najczęściej. Posiadam wersję Light. Najciemniejszy z trio to róż bardzo mocno napigmentowany. Typowy "pink". Jeśli nałożymy go w małej ilości daje ładny naturalny efekt. Taki zdrowy rumieniec. Łatwo jednak przesadzić i wyglądać jak klown. Kolejny to róż wpadający w brąz. Mój zdecydowany ulubieniec. Daje subtelny efekt. Delikatnie, bardzo naturalnie zaróżowawia poliki. To coś pomiędzy brązerem, a różem, więc efekt jest naprawdę ładny i nieoczywisty. W dodatku bardzo trudno z nim przesadzić. Najjaśniejszy to róż rozświetlacz. Ma jaśniuteńki kolor i bardzo błyszczy. Nie potrafię dobrze się posługiwać rozświetlaczem, w dodatku nie lubię błysku, więc po ten odcień sięgam najrzadziej. Wszystkie róże są dość trwałe. Wytrzymują ok.6 godz. Łatwo się nakładają. W użyciu są o wiele łatwiejsze niż standardowe róże w kamieniu. Bardzo wydajne. Mam opakowanie prawie dwa lata. W jednym odcieniu powoli dochodzę do dna, pozostałe dwa są tylko delikatnie pomazane. Opakowanie bardzo trwałe. Nieraz mi upadło i wszystko wciąż wygląda jak należy. Kolejna zaleta kremowej konsystencji. Cena w stosunku do wydajności znośna. Raz na dwa/trzy lata można się szarpnąć na te 130zł. Właściwie nie mają minusów. No, może chciałabym żeby troszkę dłużej się utrzymywały. Lubię je i polecam. Używam tego produktu od: prawie dwóch lat Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego