... bo to takie niepełne Echo...
Z Oxygene spotykałem się parę razy. Nie mam go w kolekcji i nigdy nie miałem. Używali go koledzy, więc od czasu do czasu, za ich dobrym przyzwoleniem mogłem być przez chwilę posiadaczem owego zapachu. Wystarczyło to jednak na wyrobienie sobie opinii o tych perfumach. Z perspektywy czasu twierdzę, że to gorszy odpowiednik genialnych Davidoff Echo, jako, że daleko mu do takowego rozwoju poszczególnych nut, mimo, że zapachem jest bardzo zbliżony.
W pierwszym odczuciu może wydawać się ostry, wychodzą tutaj na wierzch zioła, m.in. jodła. Poźniej jednak to wszystko „opada” i bynajmniej mnie zaczyna przypominać w pewnym stopniu wspomniany wyżej produkt sygnowany przez Davidoffa. Dlaczego zatem niedokończony? Otóż, gdy pierwsza ostrość minie, woń się unormuje, kończy się zaskakiwanie. Zapach staje się lżejszy, aż w końcu wietrzeje. Jest wyczuwalny, lecz nie wzbudza entuzjazmu, ot taki spokojny, neutralny świeży, nie ingerujący i nie robiący sobą szumu w najbliższym otoczeniu. Co do jakości/wydajności to zestawiając ją z ceną wypada dobrze (najniższa cena perfum za 100 ml to ok. 70 zł). Nazwałbym go „produktem bezpiecznym”, można kupić go w ciemno, gdyż nie wywołuje negatywnych odczuć.
Przeznaczony zdecydowanie dla okres letni, może stanowić alternatywę dla tych którzy szukają czegoś pokroju Echo, jako dodatek do tych pierwszych. Raczej skierowany do młodych, nie wyobrażam sobie starszej osoby, w zapachu „młodzieńczym”.
Myslę, że 3 wystawione dla tego zapachu jest sprawiedliwe. Czegoś w nim brakuje, chociaż i tak wybija się spośród „cytrynowego szaleństwa” jakim co jakiś czas twórcy perfum chcą uraczyć panów. Podsumowując Lanvinowi, w tym wydaniu, za daleko, do najlepszych, chociaż góruje wśród tych średnich. Sam chyba je kupię, choćby ze względu na cenę, a czy polecam? Nie wiem, niech każdy sprawdzi i sam zadecyduje, jedno jest pewne nie jest to zapach z cyklu: intrygujących.
Używam tego produktu od: nie używam, ale pewnie zacznę
Ilość zużytych opakowań: testy