Clinique Pep-Start Eye Cream Krem pod oczy

Sam produkt ma w sobie potencjał. Według obietnic producentów ma on przede wszystkim: nawilżać, rozświetlać i pobudzać skórę pod oczami. Używam tego produktu od ponad 3 miesięcy i muszę stwierdzić,że jest to produkt o lekkiej konsystencji, ładnie rozświetla okolice pod oczami, pięknie pracuje z każdym moim korektorem - nie roluje się, nie rozwarstwia. Opakowanie jest wykończone kuleczką, którą po aplikacji kremu należy wykonać masaż. Z mojego doświadczenia wynika, że im dłużej wykonujemy koliste ruchy aplikatorem to faktycznie pojawia się lekkie uczucie takiego "drętwienia" pod oczami, ale po dłuższym okresie używania, człowiek bardzo szybko się przyzwyczaja i bardziej pobudza do życia kolor opakowania samego kremu niż ten efekt "chłodzenia". Nie jest to zły krem, aczkolwiek wydaje mi się, że kremy te są raczej kierowane do osób 20+, które nie potrzebują wiele i taki produkt dla nich będzie strzałem w 10. Ja jednak preferuje bardziej gęstą konsystencję tego typu kremów, ponieważ dla mojej cery 30+ wydają się naprawdę trafione i dają efekty. Na pewno nie można odmówić mu nawilżenia, bo nawet po demakijażu skóra cały czas jest zadbana co jest jego dużym plusem.

Produkt naprawdę bardzo fajny, dobrze nawilża okolice pod okiem, nie skleja skóry nie odbija się nie zostawia lepkiej warstwy dobry pod makijaż. Nie wygładza zmarczek nie niweluje ich lecz nawilża, moim zdaniem dobry dla młodych kobiet które szukają dobrego nawilżenia i nie muszą martwić się o zmarszczki. Bardzo fajne opakowanie.

Krem jest bardzo ciekawy i przyjemny w użyciu. Ma bardzo ładny zapach, lekka formułę. Skóra po użyciu tego kremu jest nawilżona, odżywiona, gładka i mam wrażenie troszkę rozjaśniona. Jedyny minus to cena uważam że krem mimo wszystko jest drogi ale warty swojej ceny

Moim największym ulubieńcem jest co prawda All About Eyes wersja Rich od Clinique, ale tego gagatka też polubiłam. Nie jest tak treściwy i bogaty jak jego brat z rodziny Clinique, ten jest zupełnie inny. Jest lekki, delikatny, biały i bezzapachowy. Szybko się wchłania i delikatnie rozjaśnia. Najlepiej nadaje się pod makijaż, bo nie zostawia żadnej powłoki i przez to genialnie rozprowadza się produkty makijażowe, a skóra pod oczami dostaje swoją dawkę nawilżenia. Cały bajer z masującą kuleczką do mnie nie przemawia, ja go aplikuję normalnie, bo jednak jak próbowałam go rozpracowywać tą kuleczką, to naciągała mi trochę skórę. Jest bardzo wydajny i na tyle przyzwoity, że zużyłam już dwa opakowania, a ja bardzo lubię testować nowości! Gdyby tylko nie ta wysoka cena...

Otrzymałam próbkę kremu przy zakupie zestawu z Clinique i efekt wow skończył się w momencie gdy kupiłam pełnowymiarowe opakowanie tego kremu.. Próbka była skuteczna i wyraźnie zniwelowała cienie pod oczami i byłam zachwycona jej działaniem. Jednak po zakupie pełnowymiarowego opakowania miałam wrażenie, że kupiłam zupełnie inny produkt a nie ten co miałam.. Krem nic zupełnie nie robił.

Od razu powiem, że szału nie było, ale swoją rolę spełniał. Z całą pewnością nawilżał, po aplikacji lekko zmniejszała się opuchlizna. Rozjaśnienia nie zauważyłam. W użytku jest lekki, bezzapachowy, szybko się wchłaniał. Ani razu nie miałam z nim problemu przy makijażu. Liczyłam na nieco więcej.

Krem pod oczy z serii Pep- Start odnalazłam w kalendarzu adwentowym. Trafiła mi się wersja 7 ml czyli połowa standardowej pojemności czyli super na próbę , ale muszę przyznać , że wydajność tego produktu zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie - kremu starczyło mi na pełne dwa miesiące codziennego regularnego stosowania. Graficznie krem prezentuje się uroczo . To poręczna malutka tubka w pomarańczowym odcieniu z miłą dla oka szatą graficzną. Aplikator ma formę kuleczki co jest bardzo przydatne , w czasie aplikacji kremu możemy sobie od razu wykonać masaż . Krem ma białą barwę jest całkowicie bezzapachowy , jego konsystencja przy wyciskaniu wydaje się być dość zbita , jednak w czasie wklepywania kremu da się odczuć , że to nie jest jednak bogaty i treściwy krem tylko taki z tych leciutkich - już w chwilę od aplikacji możemy zapomnieć , że w ogóle nałożyłyśmy coś pod oczy - błyskawicznie się rozciera i bardzo szybko wchłania. Jeśli chodzi o efekty to na pewno nie jest to krem ujędrniający ciężkiego kalibru . To lekki pielęgnacyjny produkt , ale moje potrzeby jest wystarczający . Mimo 33 lat nie mam wielkiego problemu ze zmarszczkami pod oczami . Mam kilka delikatnych , mimicznych które są praktycznie niewidoczne . Krem stosowałam zazwyczaj na wieczór ale zdarzało mi się sięgać po niego i rankiem - gdy potrzyma się go w lodówce to ta jego masująca kuleczka która jest aplikatorem sprawia , że delikatne opuchnięcia pod oczami są zniwelowane . Sprawdza się również pod makijaż - podkłady i korektory się na nim nie rolują. W chwilę po użyciu czuć , że krem okolicę oczu naprawdę świetnie nawilża - no ale mam cerę mieszaną i ja naprawdę nie wiem co znaczy przesuszona skóra w okolicy powiek , także takie nawilżenie jest dla mnie wystarczające. Dodatkowo skóra jest w dotyku zmiękczona . Co daje regularne , codzienne stosowanie ?? A no faktycznie dość dobrze odżywia - skóra robi się wygładzona , odrobinę bardziej napięta - co czuć szczególnie w momencie gdy opuszkami palców wklepuje krem pod oczy . Nie narzekam również na nawodnienie okolicy powiek - nowe zmarszczki mimiczne się nie stworzyły , a te które mam dzięki dobremu poziomowi nawilżenia wydają się być odrobinę mniej widoczne . I taki efekt mi się bardzo podoba. Krem nie uczulił , nie podrażnił nie wywołał przesuszeń . Z jego działania tak jak pisałam wcześniej jestem zadowolona . Czy polecam ?? Tak , chociaż warto pamiętać o tym , że jest to leciutki nawilżająco odżywczy krem w cenie prawie 100 zł . Wiadomo Clinique się ceni a mi zdarzyło w życiu się trafić na drogeryjne , o wiele tańsze kremy o zbliżonym działaniu.

O MNIE Pielęgnację okolicy oczu traktuję wyjątkowo serio.Jednocześnie w przypadku produktów pod oczy jestem skłonna do większego ryzyka i eksperymentów, uwielbiam sprawdzać coraz to nowe kremy, płatki czy maseczki. Jestem też w stanie zapłacić za taki kosmetyk więcej pieniędzy, bo wiem, że naprawdę jest to inwestycja na przyszłość. I tak właśnie zetknęłam się z kremem pod oczy marki Clinique. Krem wyróżnia się spośród innych już na pierwszy rzut oka dzięki aplikatorowi. Aby nałożyć kosmetyk, delikatnie pociągamy kuleczkę, przykładamy do skóry i naciskamy tubkę. Taki sposób to nie tylko oszczędność produktu, ale też świetna okazja do masażu. Aby pogłębić efekt i zadziałać mocniej na zasinienia i worki, krem przed użyciem wkładam na parę minut do lodówki. SKUTECZNOŚĆ kremu jest dostrzegalna niemal od razu - cienie pod oczami się rozjaśniają, skóra jest nawilżona, a zmarszczki spłycone (być może zabrzmi to trochę mało wiarygodnie). Widziałam opinie wielu kobiet, które polecały ten krem pod makijaż. Zaskoczyło mnie, bo mam zupełnie przeciwne zdanie. Wprawdzie konsystencja jest lekka i teoretycznie produkt szybko się wchłania, ale pozostawia na skórze ochronny filtr. Z jednej strony daje to ogromny komfort, ale z drugiej - niestety ma wpływ na trwałość make-upu. Ostatnio zauważyłam, że mój tusz do rzęs zaczął się rozmazywać i szukałam przyczyny. Początkowo wzięłam za winowajcę korektor pod oczy, ale zastosowałam na dzień inny krem pod oczy i efekt pandy zniknął. Odnoszę wrażenie, że stosowany rano daje lepsze rezultaty, bo spojrzenie jest bardzo odświeżone. Kiedy natomiast zaczęłam używać go na noc, to jest to zdecydowanie mniej widoczne. Pep-start to naprawdę fajny krem. Cena waha się od 70 do 100 zł za standardową pojemność 15 ml, ale zapowiada się na naprawdę wydajny, więc można taki wydatek przeżyć. Mimo wszystko będę używać.

Obietnice producenta niestety nie mają się nijak do rzeczywistości. Ten krem, ma lekką, a nawet dość rzadką konsystencję, która po pewnym czasie się rozwarstwia. Dobrze sprawdza się pod makijażem i jak wszystkie kosmetyki Clinique, jest delikatny dla skóry, nie podrażnia, nie ma zapachu. Jest zupełnie neutralny i właśnie z tego powodu, nie napiszę pozytywnej opinii. Lekko rozświetla, to fakt, jednakże nic oprócz tego nie robi. Nie redukuje worków czy też opuchnięć pod oczami. Na zasinienia, zmęczenie i jakiekolwiek problemy skóry w okolicach oczu nie działa. Można znaleźć produkty tańsze, a zarazem skuteczne. Szkoda pieniędzy.

Kupiłam ten krem ze względu na dobre opinie. Niestety zawiodlam się. Po kremie z wyższej półki spodziewałam się lepszego działania. Owszem krem jest lekki, fajnie nawilża pod oczami. Szybko się wchłania i nadaje się pod makijaż. Niestety nie zauważyłam żadnego rozjaśnienia pod oczami. Spodziewałam się czegoś dużo lepszego a krem jest po prostu ok ale bez szału. Zbyt wysoka cena do jakości

Zwykły to nie znaczy zły. Krem spełnia swoją rolę - jest odpowiedni dla okolicy skóry pod oczami, o lekkiej konsystencji typowo na dzień, nawilża, lekko rozjaśnia. Nadaje się pod makijaż, bo dobrze współgra z kosmetykami - nie roluje się i nie powoduje jakiegoś błyszczenia. Ogólnie uważam, że jest nieco za drogi, w drogeriach znajdziemy sporo kremów tego typu o połowę tańszych. Nie jest to produkt do zadań specjalnych, sprawdzi się u młodych osób bez większych problemów. Jest bardzo wydajny.

Kupiłam go troche w ciemno, bez większych badań blogosfery komu i co robi i jak... Po prostu uległam promocji i tak. I dobrze się stało, bo krem mi bardzo podpasował. Zacznę od opakowania tuba zakonczona aplikatorem z tzw kulka. Dla mnie rzecz świetna do stosowania rano po wyjęciu z lodówki. I tak też go używam. Rozjasnia cienie, zostawia przez swoją konsystencję i barwe żelowatą kremu delikatny filtr odbijający co ogólnie odzmęcza twarz. Jest dość wydajny, opakowanie ciągnęłam prawie 3miesiące co jak dla mnie jest wyczynem.

Lubię serię Clinique Pep-Start sprawdzają mi się te produkty. Ostatnim który kupiłam to właśnie krem pod oczy. Używam go tylko pod makijaż nie gryzie się z różnymi korektorami i pudrami. Ma konsystencję kremowa-żelowa nawilża skórę delikatnie rozjaśnia ale niczego więcej nie zauważyłam. Plastikowa kuleczka do masażu jest jak dla mnie bez sensu dziurka z której wyciskamy krem podraznia skore pod okiem :/ nie wygodne rozwiązanie. Krem jest wydajny starcza na długo. Opakowanie jest praktyczne zmieści się do każdej kosmetyczki. Na noc używam czegoś bardziej bogatszego i gestszego. Cena też jest za wysoka jeśli chodzi tylko o nawilżenie i rozjasnienie. Nie wiem czy kupię go ponownie jest wiele takich samych kremów w niższej cenie.

Krem dość dobrze spełniał swoje zadanie, skórę pod oczami zostawiał nawilżoną i odżywioną, nie sprawdził się u mnie za to sposób aplikacji. Zakończenie plastikową kuleczką z dziurką to moim zdaniem słabe wyjście. Plastik nie trzyma chłodu, wiec nie daje uczucia orzeźwienia. Wolałam wycisnąć odrobine kremu na serdeczne palce i wklepywać w skórę okolic oczu. Nie robił nic wybitnego, niczym tez mi nie podpadł - łagodny, nie uczula. Więcej nie kupię, bo miałam lepsze produkty do pielęgnacji skory pod oczami.

Krem kupiłam w zestawie z kremem na dzień. Świetnie rozświetla skórę pod oczami, chłodzi, nie podrażnia. Idealny na co dzień przed makijażem. Nie zniweluje worków pod oczami a jedynie zmniejszy ich widoczność.

Jego działanie jest dosyć proste ponieważ lekko odżywia skórę pod oczami zostawiając na niej taki leciutki filtr który sprawia że jest rozświetlona, nawilża i tyle. Prosty, dla kogoś kto szuka nawilżenia i odżywienia. Dla kogoś z cieniami, pierwszymi zmarszczkami to już się nie nadaje. Zużyłam opakowanie ale drugiego nie kupię. Inny z tej firmy jest o wiele lepszy. Śmiało mogłabym stwierdzić, że jako pierwszy krem pod oczy w ogóle dla kogokolwiek to jest to krem idealny.

zacznę od tego, że nie używam go systematycznie. Na zmianę z 5 innymi. Szczerze przyznam, że to tańsza wersja alkemii better than botox. Kupiłam za 18 euro. Ten krem pozostawia pod okiem taką delikatną poświatkę ala alkemii ale troszkę słabszą. Ogólnie oba te kremy są podobnego koloru i mają takie drobinki odbijające światło. Dobry pod makijaż.

Jestem fanką mocno kryjących korektorów, a te nie zawsze lubią się z tłustymi kremami. Dlatego też postanowiłam kupić krem z clinique. Słyszałam wiele pozytywnych opinii nt. tego produktu i wiele z nich według mnie było wyolbrzymionych. Posiadam całą serię pep start i krem pod oczy jest najlepszy z całej tej linii. Formuła jest dosyć rzadka i lekka, idealnie spisuje się jako krem pod makijaż dla osób mało wymagających. Aplikator jest wg mnie słaby. Samo ujście kremu jest dosyć drapiące i nie nadaje się pod delikatne okolice oczu. Nie roluje się pod oczami i świetnie współgrał z korektorami. Na noc używałam produktów bardziej nawilżających. Jak dla mnie cena jest zbyt wygórowana co do jakości. Krem nie jest wart więcej niż 50 zł. Jeżeli byłby na promocji możliwe, że kupiłabym go ponownie.