Kim Kardashian Fleur Fatale EDP 

W moim rodzinnym domu w ogrodzie rosły krzaki ròzy. Pamiętam jak wraz z siostrami zrywałysmy jej kwiaty, po czym nasza babcia w glinianej makutrze ucierała je wraz z cukrem w celu stworzenia różanej konfitury, ktòrą to w tłusty czwartek nadziewała smażone przez siebie pączki :) Pamiętam również z dzieciństwa powrót mojej mamy z wycieczki z Italii, z którego przywiozła ròżańce pachnące olejkiem ròżanym. I zarówno konfitura babci jak i włoskie dewocjonalia pachniały tak samo jak recenzowane pachnidło przywodząc mi tym samym na mysl beztroski okres dzieciństwa :) Problem w tym,że ja ani za ròżą,ani za jej wonią jakoś szczególnie nie przepadam mimo iż kojarzy mi się dobrze. Pączki zdecydowanie wolę z dżemem lub budyniem niż z konfiturą różaną:) Fleur Fatale (przynajmniej w moim odczuciu) idealnie odwzorowuje jej woń. I właściwie nic więcej prócz róży w nim nie czuję. Nie rozwija się na mojej skórze w ogóle oraz dość szybko ulatnia, ale nie jest to pachnidło złe. Trzeba po prostu lubić aromat ròży, a ja niekoniecznie jestem jej fanką. Po kilku użyciach oddałam koleżance z pracy ,która przyjęła pachnidło z radością... Co kto lubi po prostu:)

Nie rozumiem tylu negatywnych opinii na temat tego zapachu. Nie wyczuwam w nim żadnych odrażających woni ani retro klimatów. Może to kwestia tego, że najmocniej wyczuwalnym składnikiem jest róża, która przyćmiewa resztę komponentów, a nie każdy lubi pachnieć tym kwiatem. Tak jak wspomniałam, perfumy zostały zdominowane przez różę, ale nie taką świeżą i zieloną, prosto z ogrodu. Gdybym miała określić zapach trzema słowami, brzmiałyby one tak: chłodny, różany puder. Gdzieś w tle majaczy piwonia, ale róża nie daje jej się za bardzo "wybić". Pod koniec dnia dają o sobie znać nuty bazy, czyli drewno sandałowe i piżmo (na mnie bardziej czuć kremowość drewna). Podsumowując – zapach Fleur Fatale od KK jest delikatny, ale przy tym intrygujący i bardzo kobiecy. Myślę, że trwałość i projekcja są na bardzo dobrym poziomie, biorąc pod uwagę przystępną cenę produktu. Polecam miłośnikom różanych woni i pudrowych nut.

Dramat. Zapach trudno jednoznacznie określić. Woń kwiatowa. Zapach na dzień, na jesień. Perfumy są trwałe i intensywne. Zapach jest bardzo męczący. Posiadają ciekawy, oryginalny flakon. Ponownie nie zdecydowałabym się na zakup tego zapachu.

Perfumki te kupiłam w ciemno, ponieważ nie było w sklepie testera. Skusiłam się na nie, ponieważ bardzo przypadł mi do gusty flakon z zatyczką w kształcie pąka róży. Po powąchaniu już nie było tak kolorowo. Zapach to ciężka, dusząca róża, kojarząca się ze starszą panią, która wylała na siebie cały olejek różany. Tego się nie da po prostu wytrzymać. I nie mówię, że nie lubię zapachów różanych, bo tak nie jest, ale ten pachniał różą z probówki, a nie różą naturalną. Niestety nie wyczuwałam w nim ani czarnej porzeczki, ani piżma, ani ambry. Róża zabiła wszystko co mogło być dobre w tych perfumach. Plusem(lecz również niekoniecznie) może być trwałość, ponieważ czułam je przez cały dzień. użyłam ich raz lub dwa i oddałam, żeby ktoś inny się z nimi męczył. Te perfumy skutecznie zniechęciły mnie do sięgnięcia po inne zapachy Kim Kardashian.

Kocham wszystkie zapachy KK, uważam, że wszytskie są udane, i ten zamówiłąm w ciemno. No i dramat. Cena świetna, buteleczka piękna, no i to byłoby na tyle z plusów. Zapach jest koszmarny. Moją pierwszą myślą było "stare futro mojej babci" oraz "takich zapachów już się nie produkuje". Pierwszy niuch to stęchła, znaftalinowana, syntetyczna róża, wypudrowana i ciężka. Następne niuchy są troche lżejsze, jakieś inne kwiatki się pojawiają, ale generalnie siekiera różana trwa. Tyle że na szczęście niedługo, bo zapach jest dramatycznie nietrwały i po godzinie jest tylko po nim wspomnienie (na ciuchach trwa). Więc co, więc nie polecam, a już na pewno nie w ciemno. Być może zapach spodobałby się wielbicielkom flagowego zapachu Chloe, lub też takich róż jak kiedyś McQueen robił, ale w żadnym wypadku nie polecam niewprawionym nosom.